czwartek, 28 czerwca 2012

Rance 1795: Jasmin du Malbar, Rose de Rose i Pres de Toi

Cóż groźnego może być w kwiatach? Jakie niebezpieczeństwo, prócz ukrytej w kwieciu zirytowanej osy, może czaić się wśród miękkich płatków, jaka groźba może skrywać się w upojnej woni? Nie dajcie się zwieść, kwiaty wcale nie są tak nieszkodliwe jakby się zdawać mogło, z pozoru kruche, nieskalane i delikatne potrafią mocą swojego zapachu dusić z silą potężnego boa- dusiciela, wysysać dech z piersi, dławić, zalewać wprost aromatem. Nie bez przyczyny porównuje się do kwiatów kobiety, stereotypowo tak samo słabe i bezbronne, piękne i wymagające ochrony. Ta krucha bezbronność budząca instynkty opiekuńcze jednak potrafi być zwodnicza. Zapraszam do spotkania z iście morderczą kobiecością, tfu, kwiatowością, perfumami Rance 1795.

wtorek, 26 czerwca 2012

Piment Brulant L'Artisan Parfumeur

Skóra i powonienie lubią płać figle, oj lubią. Jeszcze do niedawna miłe były mojemu węchowi nuty czekolady i kakao, rozpływały się tłusto na mojej skórze owijając mnie w wonny kokon, oblepiając zmysły gęstą słodyczą czarując, kaloryczną magią. Aż nagle, niemal z dnia na dzień, czekolada pospołu z kakao zachowywać się poczęły iście nieprzyzwoicie, ich zapach na mojej skórze z apetycznego i pełnego olfaktorycznej treści począł być syntetyczny, obrzydle zatęchły i nasycony sztucznymi aromatami do ciasta (najbardziej podejrzewam ten rumowy).
Nie wiem czym wyjaśnić tą odmianę, ulubione pachnidła najpierw poszły w odstawkę później zaś na sprzedaż a ja wszystkie kakaoczeloladowe nuty poczęłam omijać z daleka. Jedne tylko perfumy oparły się temu wonnemu pogromowi, gdy jeszcze jadalne słodkości dobrze współracowały z moją skórą zapach ten był zaledwie interesujący, teraz stał się zaś wprost zachwycający.

niedziela, 24 czerwca 2012

Annayake: Miyako


Zapach, o którym chcę dziś opowiedzieć został zainspirowany japońską ceremonią "słuchania kadzidła", kodo.Rytuał ten polega na podgrzewaniu aromatycznych drewien, żywicy agarowej i kadzideł na talerzu z miki umieszczonym na żarzących się węglach. W ten sposób wonności nie spalają się a ogrzewając, uwalniają zapach w subtelniejszy, delikatniejszy sposób. Zapachy w kodo podzielone są na rikkoku i gomi czyli na sześć krajów i pięć smaków. Uczestnicy ceremonii siedząc w formalnej pozycji seiza na matach w świątyni lub prywatnym domu wdychają opary uwalniane pod wpływem temperatury i starają się odgadnąć skład wąchanej właśnie kompozycji.

czwartek, 21 czerwca 2012

Kanz SoOud

Jak przez mgłę pamiętam z dzieciństwa starą, śląską legendę spisaną bodaj przez Gustawa Morcinka opowiadającą o tym jak Ślązacy odkryli cudowne własności węgla. Otóż jakiś śląski chłop, zziębnięty w chłodzie przednówka i tak ubogi że aż przymierający głodem nie widząc innej możliwości zabezpieczenia bytu swojego i swojej rodziny założył się z diabłem, który, jak to zwykle w baśniach bywa, stawił się wnet na wezwanie, o swoją duszę, że wykona trzy trudne zadania. W razie sukcesu miał oczywiście otrzymać od czorta skarb i duszę swoją nieśmiertelną od ognia piekielnego ocalić. Co to były za misje, nie pamiętam ale wiem, że chłop sprytem i mądrością wszystkie wykonał a w nagrodę otrzymał od siły nieczystej wielki, czarny jak diabelskie kudły, brudzący dłonie kamień, całkiem bezwartościowy oraz informację, że więcej takich znajdzie na drodze do piekła. Chłop poczuł się oszukany, rozgniewany i rozgoryczony cisnął bryłę w ogień a ta zapłonęła, rozżarzyła się i wypełniła ubożuchną izbę rozkosznym ciepłem.
Wszyscy wiedzą, że piekło jest pod ziemią chłop począł więc ryć w niej i szybko odnalazł  całe pokłady tej dziwnej, czarnej substancji i tak został pierwszym górnikiem.
Mam wrażenie, że Skarb będący imieniem pachnidła, o którym chcę dziś opowiedzieć jest właśnie węgielnej i diabelskiej proweniencji, rodzimej i swojskiej mimo że zapach z bardzo daleka.

wtorek, 19 czerwca 2012

Odeur 71, Comme des Garcons

Wyobraźcie sobie świat całkowicie stechnicyzowany, w którym zamiast ziemi jest beton i asfalt, zamiast drzew ku niebu sięgają futurystyczne konstrukcje ze stali i szkła. Wyobraźcie sobie sterylność tego świata, jego czystość i chłód, który od niego bije. Wyobraźcie sobie nędzę, głód i nienawiść panującą w świecie autorytarnego reżimu, w którym dostęp do podstawowych dóbr jest ściśle reglamentowany, w którym obowiązuje jedna będąca w służbie władzy religia, świat, w którym kobiety są własnością państwa lub mężów a dzieci przyucza się do przemocy i prostytucji. Wyobraźcie sobie ludzi żyjących w tym świecie, zunifikowanych myślących tak samo, wyglądających tak samo, zachowujących się tak samo, zrezygnowanych, zniewolonych, pozbawionych nadziei, bezsilnych wobec opresji.


I wyobraźcie sobie teraz, że któregoś dnia na ulicę takiej szarej, betonowej metropolii wychodzi grupa starych kobiet z motykami, szpadlami na ramionach, i że zaczynają rąbać cement i asfalt aż się kruszy, rozpada i ustępuje a spod niego wygląda ziemia, świeża, wilgotna i żyzna, a z ziemi nieśmiało wychyla się zielony pęd.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

biehl. parfumkunstwerke: pc01 i pc02

Przede mną zadanie godne miana trzynastej pracy Heraklesa z tym tylko zastrzeżeniem, że zadania herosa były albo nieprzyjemne albo niebezpieczne albo łączyły w sobie obie te cechy. Misja, która stoi przede mną natomiast przyjemna jest niezwykle: czternaście zapachów biehl. parfumkunstwerke czeka na przetestowanie i opisanie. Mam pomysł by spróbować opisać je seriami- czyli projektantami. Dziś dwa zapachy pasujące do panującej aury autorstwa Patricii Choux. Ten zestaw, według mnie, mógłby być ciekawą propozycją na całą dobę pachnienienia.

piątek, 15 czerwca 2012

N° XLIII Encens Mad et Len

W samym centrum wszechświata umiejscowił Bóg człowieka, jako najważniejsze ze stworzeń. Swoją postawą jest on wprawdzie niewielki, ale siłą swojej duszy potężny. Jego głowa jest zwrócona do góry, a stopy oparte są pewnie na twardym podłożu. Ma on moc wprawiać w ruch tak to, co w dole, jak i to, co w górze. Ze względu na siłę swojego wnętrza jest w stanie zrealizować każde dzieło.” 

Pierwszym zagrożeniem dla tych, którzy zajmują się boskimi sprawami jest pycha. Drugim, z pychy wynikającym niebezpieczeństwem jest zbytnie oddalenie się od człowieka, wykreślenie go ze swoich zainteresowań i pola widzenia.

Z zapachami jest nieco podobnie. Te odwołujące się do skojarzeń z sacrum, budujące w wyobraźni świątynie, katedry, unoszące się ku niebiosom smugami kadzidła zwykle są całkiem pozbawione ludzkiego ciepła, surowe, wyniosłe, zdolne skarcić noszącego jak wymagający ojciec bądź oziębła kobieta.
Niedawno znalazłam zapach, w którym w niezwykły sposób immanencja łączy się z transcendencją, w którym to, co święte spotyka się z tym, co ludzkie; pierwiastek męski z kobiecym; w którym to człowiek jest istotą wszechrzeczy, nawet tej boskiej.

środa, 13 czerwca 2012

Boucheron Jaipur Saphir


Czyste, eleganckie linie, doskonałość kształtu, wystudzone bezruchem piękno, klasyczny chłód i dystans- posągi Antonia Canovy zdają się pochodzić ze szczeliny między światami, przestrzeni, w której czas zatrzymuje się nagle, wpół gestu i więzi chwilę rozciągając ją na nieskończoność. Doskonałość i niezmienność nie mogą być jednak cechami żywego, ogrzewanego krwią i pasją ciała. Piękno się obróciło się w kamień, stało się zimne i nieczułe na miłosne zaklęcia.

niedziela, 10 czerwca 2012

Fam SoOud

Jedną z moich najcięższych życiowych traum są moje własne zęby. Dokuczają mi na rożne, podstępne sposoby niekoniecznie wynikające z zaniedbań czy niechęci do szczoteczki i pasty zmuszając mnie do częstego przesiadywania w stomatologicznych gabinetach. Pewnie zgodzicie się ze mną, że takie przybytki mają swój specyficzny zapach. Diabli wiedzą co się na niego składa, nie są to na pewno wyłącznie wonie środków dezynfekcyjnych, formaldehydu czy krezolu, pracuję w miejscu często zmywanym takowymi, znam ich zapach doskonale i nawet udało mi się go polubić. Woni bijącej z gabinetu zębologa polubić jednak nie potrafię i to nie tylko za sprawą emocjonalnych konotacji. Jest w niej coś odstręczającego, gryzącego, coś, co smakowo przekłada się na piekący tlenek cynku używany jako wypełnienie czasowe. Czasami podejrzewam stomatologów, że w ramach jakiegoś światowego spisku z niewiadomych przyczyn aromatyzują swoje miejsca pracy oudem. To tłumaczyłoby ceny ich usług oraz wyjaśniałoby dlaczego agar jest dla mnie tak trudną nutą.
W pachnącym bohaterze dzisiejszej opowieści odnalazłam oud właśnie w takim, najbrzydszym z możliwych, wcieleń. A nazywa się on całkiem adekwatnie...

piątek, 8 czerwca 2012

Montale: Pretty Fruity i Manga Mango

Do spółki z Pierre Montale zapraszam dziś na owocową sałatkę. Apetyczna, prawda? 

Będzie radośnie, letnio, orzeźwiająco, optymistycznie, wakacyjnie, słodko, lekko, soczyście, smakowicie i bardzo, bardzo owocowo. No i oczywiście pachnąco.
Smacznego!

środa, 6 czerwca 2012

Hajj SoOud


"Uzbrojona we włócznię, otulona długą suknią, pod którą rysowały się powabnie 
małe jędrne piersi, istota posuwała się leniwym krokiem jak camelopardus, a szatą mu-
skała trawy zdobiące brzegi jeziora, jakby unosiła się nad ziemią. Miała długie i jedwa-
biste jasne włosy, które spływały jej do bioder, i przeczysty rysunek twarzy, jakby wyryty 
w kości słoniowej. I ta leciutko zaróżowiona twarz zwracała się w niemej modlitwie ku 
jezioru. Koło niej jednorożec grzebał co jakiś czas spokojnie kopytem w ziemi i unosił 
raz po raz pysk z małymi nozdrzami, prosząc w ten sposób o pieszczotę."


Imię tych perfum brzmi "mędrzec". Nie ma w języku polskim żeńskiego odpowiednika tego słowa a zapach te personifikuje mi się właśnie w kobietę. Mędrczyni brzmi nieco podejrzanie a wiedźma czyli ta, która wie sugeruje kobietę starą, mądrą doświadczeniem, taką, której czas będzie musiał odpowiedziewć za to i owo. Kobieta- mędrzec z tego pachnidła natomiast jest młoda i świeża, piękna niemal podług klasycznego kanonu. Jej piękno dotknięte jest jednak pewną skazą, to ukryty sekret, nie łudźcie się, że zdradzi nam go od razu.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

SoOud: Ouris, Al-Jana i Nur

Mam od paru dni wrażenie, że coś złego stało się z czasem. Zapętlił się jakoś i zagubił, zapadł się w sobie i choć kalendarz wskazuje, że mamy przełom maja i czerwca coś zepsuło się w mechanizmie, czas zaciął się więc aura jest wprost listopadowa i listopadowy jest też mój nastrój. Egzorcyzmuję więc jesień i smutek, rozpędzam chmury winem i muzyką a zapachem wabię słońce, kolory i ciepło. Do weekendowych testów wybrałam trzy pachnidła z kolekcji SoOud, które, z racji na zielone, owocowe, świeże nuty przenieść mogłyby mnie choć na chwilę do ogrodów Arabii, gdzie pomiędzy kwitnącymi przez cały rok kwiatami przemykają kolorowe motyle, gdzie drzewa uginają się pod ciężarem soczystych owoców słońce, świeci jasno i bezlitośnie a wiatr niesie suche i gorące powietrze znad pustyni. 

sobota, 2 czerwca 2012

M. Micallef Collection Vanille: Vanille Fleur i Vanille Orient

W tej opowieści rzeczownik "wanilia" znów będzie się powtarzał stanowczo zbyt często, odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki, liczby i rodzaje. Znów na siłę szukać będę innych słów, w których zakres znaczeniowy da się upchnąć przyprawę, która jest odpowiednio spreparowanym owocem storczyka, aż w końcu skapituluję przed faktem, że wanilia jest po prostu waniliowa i naprawdę trudno o lepsze pojęcie, by oddać jej istotę.
Oto druga część kolekcji Micallefów Collection Vanille.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...