"A gdy się zejdą, raz i drugi,
kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością,
bardzo się męczą, męczą przez czas długi,
co zrobić, co zrobić z tą miłością".
Agnieszka Osiecka
Chciałabym opowiedzieć o zapachu miłości. Ale nie tej miłości pierwszej, naiwnej i sentymentalnej, nie platonicznego zauroczenia, pełnego westchnień i tajemnych schadzek, nie miłości lekkiej jak wiosenna bryza, nie uczucia zastanawiającego się "czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie" a o uczuciu, które spada spadająca nagle jak piorun sycylijski.
Czy te oczy mogą kłamać?
Trucizna to miłość gwałtowna, namiętna, dotykająca dojrzałych być może już ludzi z poukładanymi życiami, które nagle rozpadają się jak domki z kart podczas huraganu.
Pioson to uczucie, którego czepiamy rozpaczliwie, się jak rozbitek pływającej deski; ostanie a często i pierwsza, dokładnie w takim samym stopniu gorzkie jak słodkie. Owładnięci niespodziewaną miłością zdajemy sobie sprawę, że do tej pory trwaliśmy w letargu, żyjąc- nieżyjąc, śniąc i nie czując nic.
Miłość budzi nas, z wieloletniego czasem odrętwienia, czasem z rezygnacji, zwątpienia, rozpaczy. Budzi i do cna odbiera spokój.
Poison to miłość tak budująca, twórcza jak niszcząca i niebezpieczna. Może być panaceum na każdą chorobę duszy by za chwilę sączyć się jak prawdziwa trucizna do serca, i ranić i zabijać. Otruci, zatruci, odurzeni, zadurzeni, zanurzeni w trującej miłości równie często krzyczymy z rokoszy i szczęścia jak i z bólu, otumanieni, zagubieni, często ukryci pod cynicznymi pozami mężczyzny doświadczonego i kobiety, co zna życie nagle okazujemy się nieskończenie czuli i delikatni, rozczulająco bezbronni wobec potęgi.
Miłość budzi nas, z wieloletniego czasem odrętwienia, czasem z rezygnacji, zwątpienia, rozpaczy. Budzi i do cna odbiera spokój.
Poison to miłość tak budująca, twórcza jak niszcząca i niebezpieczna. Może być panaceum na każdą chorobę duszy by za chwilę sączyć się jak prawdziwa trucizna do serca, i ranić i zabijać. Otruci, zatruci, odurzeni, zadurzeni, zanurzeni w trującej miłości równie często krzyczymy z rokoszy i szczęścia jak i z bólu, otumanieni, zagubieni, często ukryci pod cynicznymi pozami mężczyzny doświadczonego i kobiety, co zna życie nagle okazujemy się nieskończenie czuli i delikatni, rozczulająco bezbronni wobec potęgi.
Pachnidło to ma fakturę grubego, ciężkiego, mięsistego materiału. Mnogość nut, z których jest uplecione sprawia, że Poison odbierane jest jako zapach bogaty- a czasami nadmiernie bogaty, kakofoniczny. Mnie w tym bogactwie zdaje się być świetnie wyważony i zharmonizowany. Krztyna słodyczy więcej i zapach osunąłby się w banał, odrobinę większy ciężar czyniłby go nieznośnym kilerem, bardziej szorstka baza odebrałaby mu wyrafinowaną elegancję.
Towarzyszy jej miodowy, pozbawiony charakterystycznej świetlistości jaśmin, ciemna, nieco oleista róża, pikantny cynamon i smużka dymnego, wytrawnego kadzidła. Baza pachnidła niemal przykleja mi się do skóry, oblepia ją, owija się wokół ciała tworząc wręcz wyczuwalną dotykiem grubą, aksamitną warstwę. Czuję głównie słodkawy opponaks, dymny, odrobinę tylko gorzki wetiwer, bliżej niezidentyfikowaną przez mój nos gładką drzewność zmiękczoną niespożywczą, ciemną wanilią, zapach odrobinę się wysładza, nabiera mocy, jest aksamitny a równocześnie drapiący, esencjonalny jak nalewka czarownicy, ciemny, drapieżny i miękki jak kocie futro jednocześnie.
Poison to zapach zobowiązujący, na bardzo szczególne okazje. Ubierając się w Truciznę ogłaszam moją siłę i słabość jednocześnie, rzucam wyzwanie światu i mężczyźnie.
A mężczyzna co się Trucizny na mnie i we mnie nie obawia pokazuje że ma serce mężne, gotowe do miłości i rozpaczy.
Ilustracja pierwsza to kadr z filmu Co się zdarzyło w Madison County w reżyserii Clinta Eastwooda; ilustracja druga jest kadrem z Ajlawju w reżyserii Marka Koterskiego, oba obrazy opowiadają o pełnych namiętności, pasji i bólu związkach ludzi dojrzałych, zdawałoby się, pogodzonych z losem.
Dla mnie Poison to zimny i metaliczny dusiciel. Jest zbyt intensywny, nachalny, ciężki. Opisałaś go pięknie ale to zapach nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Poison może być zapachem męczącym i że może się nie podobać. Myślę sobie też, że na społeczne postrzeganie tych perfum wpływ ma też moc podróbek, którymi zostały upodlone.
UsuńNa pewno masz wiele swoich zapachów, które pięknie Tobie i na Tobie pachną.
Ze wszystkich Poison'ów mój jest Tendre, cała reszta jest super, doceniam ale nosić nie mogę:))
OdpowiedzUsuńTo u mnie jest trochę na odwrót: Tendre Poison lubię ale nosić jej nie umiem bo na mojej skórze robi się jakaś chemiczna, jadowita; innych Trucizn zaś, wyjąwszy rzecz jasna klasyczną, nie lubię i nie cenię. I też nosić nie mogę :)
Usuń