środa, 27 lutego 2013

Ava Luxe: Incense

Znacie zwyczaj wąchania korka od wina po otworzeniu butelki? Niewiele daje to informacji o naturze samego trunku bo korek, jak twierdzą koneserzy pachnie przede wszystkim korkiem> Są jednak i tacy, którzy wąchają korek nawet w restauracji twierdząc, że woń spodniej strony korka pozwala określić jakość wina oraz to, czy przypadkiem nie uległo ono zepsuciu.
Wyobraźcie sobie zatem zapach korka, który długie lata tkwił w szyjce butelki z ciemnego szkła i nasiąkł nalanym doń winem, potężnym wytrawnym cabernetem z Bordeaux, rubinowym, dojrzałym, statecznym o dobrze zbudowanej ale nie twardej taninie. Parujące garbniki, gorycz, specyficzny dla szczepu cabernet sauvignon paprykowy powidok nakłada się na suchą, drzewną woń korka.
W tej opowieści, jak w butelce wina, wszystko zaczyna się od korka. A właściwie, nie, nie od korka a od piwnicy na wina, chłodnej i mrocznej. Zejdźmy więc po wąskich, kamiennych schodach w dół...



Czas zabutelkowany



A więc wyobraźcie sobie woń murowanej czerwoną cegłą piwnicy, zimnej i pełnej kurzu. Przerażone nagłym niepokojem pająki porzucają swe wspaniałe, gęste i misterne pajęczyny kryjąc się w najciemniejszych kątach. Powietrze, wolne od wilgotnej stęchlizny brzydkiej paczuli jest suche, nieruchome, z każdym krokiem spod stóp unoszą się tumany srebrnego pyłu. Pęki kruszącego się w palcach rumianku wiszą u podtrzymujących sklepienie drewnianych krokwi, w których, choć zdają się być wyschnięte i spękane, gdzieś między głębokimi ranami zbolałego drewna ocalała intensywna, lepka, żywiczna woń. 
Zalakowane, należące do innego czasu butelki leżą karnie w długich rzędach pod wszystkimi ścianami. Cisza opata je jak strzępki grzybni, białawymi, delikatnymi niteczkami, ledwo namacalnie. Ciemne szkło dawno nie chłonęło światła, ukryte pod grubą warstwą kurzu zdaje się odwracać w znajomy mrok, kryć pod ledwo widocznymi etykietami.



Gdyby teraz wyjąć kilka butelek pełnych czerwonej, wytrawnej treści, przetrzeć je z kurzu przenosząc je z czasu mienionego do teraźniejszości i powyciągać z niechętnych szyjek zasiedziałe, rozpuchłe korki rozkruszając je w palcach to wciągany do nozdrzy zapach byłby taki właśnie jak Incense. Przynajmniej jedno z otwartych win zepsuło się, możliwe, że właśnie od korka. Unoszący się z nad butelki octowy odór kwasi symfonię tanin, drewna, kurzu i słonego, brudnego labdanum.
Tytułowe kadzidło trzyma się w tle, jest zapachem skrzydełek ćmy płonącej w ogniu świecy, kwaśnym aspektem widma pozbawionego słodyczy, starego wina, białawą grzybnią chroniącą się przed światłem za kotarami pajęczyn nie zaś czystą, dymną smugą czy chmurą, której moglibyśmy, zwiedzeni imieniem perfum oczekiwać.



A gdy od kosztowane łakomie wino poczyna mącić zmysły zaś od garbnikowej, surowej wytrawności tężeje śluzówka w ustach a brodawki na języku stają dęba intruza w krainie mienionego czasu czeka niespodziewanych łyk słodyczy. Pośród ciężkich, łodygowatych francuzów i węgrzynów bowiem zaplątała się butelka miękkiej Rioja, półsłodkiej, z uwodzącą dymną wanilią na podniebieniu.

Wasze zdrowie.


Zdjęcie pierwsze pożyczłam z bloga http://ronjenkinsphoto.blogspot.com
Zdjęcie drugie pochodzi z 
http://booleanblackbelt.com/wp-content/uploads/2009/10/Old-Wine-Cellar-small-by-acren23-via-creative-commons.jpg
trzecie zaś można znaleźć na: http://www.wallpapermania.eu

8 komentarzy:

  1. Początek i koniec zapowiada się nieźle, przeraził mnie tylko ten odór skwaśniałego wina :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę ale Cię wzięło. :) Nie wiedziałam, że w tym zapachu kryje się równie ciekawa opowieść.
    Naprawdę lubisz goryczkę w perfumach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi bardzo interesująco. I te pająki porzucające swe perfekcyjne dzieła. Lubię gęstą złożoność w perfumach, nawet wtedy, gdy jest brzydka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tovo to skwaśniałe wino świetnie wpisuje się w kompozycję, Nie daje po nosie a dodaje głębi. Intryguje.

    Wiedźmo lubię, bardzo. Po części dlatego że mój nos mało jest wrażliwy na gorzkie nuty mam więc na takie aromaty bardzo dużą tolerancję, Właściwie- nie umiem sobie wyobrazić zbyt gorzkich perfum jak na mój gust.
    A za dobre słowa jak zawsze dziękuję.

    Justyno Incense jest nie tylko złożony co zakurzony. Te pajęczyny i zasiedziałe pająki pasowały mi do wizji starej piwnicy, zapachu, zgoda, brzydkiego podług popularnych kategorii estetycznych. Ale za to ciekawego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy znasz może jakieś perfumy o zapachu nowozelandzkiego lub północnowłoskiego sauvignon?
    Niby to takie oczywiste, zrobić perfumy o zapachu agrestu, jednak fragrantica nic nie podpowiada. Dopiero w tym roku Jo Malone wypuściła jeden agrestowy zapach. Produkty Ginestet przemilczę, na Le Boise i tych drugich inspirowanych sauternes się baaardzo przejechałem. Pozdrawiam, winomaniak M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie znam takich zapachów, w ogóle wydaje mi się że tematyka winiarska jest eksploatowana przez przemysł perfumeryjny w stopniu zdecydowanie zbyt nikłym.
    Sauvignon Ginestetu to, zgoda, taki sobie zapach. Jak dla mnie bardziej resling. Le Bois za to podoba mi się bardzo- tylko trwałość ma okrutną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja lubię białego tokaja i wino bodajże Marsylskie - zapach, chociaż i smak niezły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli preferujesz łagodne, subtelne smaki.
      Tokaj także lubię, najbardziej wytrawny, furmint.
      Ale i tak wolę wina czerwone.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...