Co powstanie gdy artysta specjalizujący się w sztukach wizualnych zabierze się za tworzenie niszowych perfum?
O czym opowiadać będą zapachy stworzone na dalekiej północy, w odległym Reykjaviku, które, choć niewątpliwie niszowe, pomyślane są jako sztuka użytkowa?
Gdy myślę o Islandii jako pierwsze przychodzą mi do głowy gejzery. Zaraz później kojarzy mi się Bjork. A od paru dni mam jeszcze trzecie skojarzenie. Węgiel. A właściwie nie, niedokładnie węgiel....
W zamierzeniu kreatorki, Andrei Maack, zapach Coal ma oddawać atmosferę atelier artysty podczas pracy węglem. Mnie bardziej niż z drzewnym materiałem rysowniczym pachnidło to kojarzy się z miękkim, tlustawo lśniącym grafitem obudowanym nutami drzewnymi. Krótko mówiąc, z ołówkiem z suchym szelestem sunącym po chropowatym, grubym papierze.
O czym opowiadać będą zapachy stworzone na dalekiej północy, w odległym Reykjaviku, które, choć niewątpliwie niszowe, pomyślane są jako sztuka użytkowa?
Gdy myślę o Islandii jako pierwsze przychodzą mi do głowy gejzery. Zaraz później kojarzy mi się Bjork. A od paru dni mam jeszcze trzecie skojarzenie. Węgiel. A właściwie nie, niedokładnie węgiel....
Jak pachnie grafit?
Otwarcie jest ostre niczym dobrze zatemperowany rysik twardości H, spiczaste, niemal wwiercające się w śluzówkę nosa palącą i zimnym jednocześnie, krystalicznie czystą wonią syczuańskiego pieprzu, która pierzcha szybko ze skóry pozostawiając po sobie stateczniejsze odmiany pieprzu: delikatniejszego, pudrowo- ambrowego krewniaka różowego oraz suchego, szorstkiego, skłonnego do dąsów czarnego kuzyna. Cypriol, w nutach wymieniony jako dumnie brzmiący papirus, woni przestrzennej, zimnej i gładkiej niczym satynowa pościel zatrzymany jest wpół kroku pomiędzy zieloną dymnością wetiweru a miękkością piżmowego kaszmeranu. Jego luźno utkane molekuły zdają się być przeplecione cząsteczkami lekkiego, świetlistego ambroksanu. Drzewno- ciepła część ambrowego widma otulająca skórę jedwabistą poświatą sprawia, że mimo jawnie aromatycznego, krystalicznego i transparentnego otwarcia przez większość życia Coal balansuje gdzieś pomiędzy ciepłem a chłodem, chropowatością a wygładzeniem, kruchością a miękkością.
Po kilkunastu minutach na ciele zapach zagęszcza się tak jakby naturalna woń ludzkiej skóry zmusiła nuty do konsolidacji, do tego, by splotły się niczym warkocz rugując spomiędzy siebie powietrze i zimną pustkę. Zapach, początkowo nienamacalny i transparentny materializuje się a dostępna dotykowi faktura, jednocześnie łuszcząca się, łamliwa i śliska pod dotknięcie sypie się przywierającym do ciała proszkiem.
Suchy, szorstki, ołówkowy cedr zmiękczony kremowym drewnem sandałowym otacza substancję tłustawą, ciemną, wżerającą się w dłonie która może, choć wcale nie musi być tytułowym węglem. Kruchy, słodki akord kwiatowy, który kojarzy mi się z lekko rosołkowatą, szeleszczącą wyschniętymi płatkami kocanką ogrzewa serce zapachu od środka, tymczasem przemarznięte, purpurowe po zmiażdżeniu jagody jałowca obniżają temperaturę zasysając ciepło, rozpuszczając igiełki lodu do miniaturowych kałuż lodowatej wody.
W końcu chłód kapituluje, węgiel nie bucha płomieniem ani nie tli się ukrytym żarem ale magazynuje ciepło ciała, które go nosi, mięknie uzyskując strukturę swego przeznaczonego do rysowania, drzewnego imiennika. Ciemna, wytrawna, nielakierowana skóra moczona długie godziny w Iso E Super to ostatni element tej magicznej formuły, pozostający wtulony między piersi długo, długo po wybrzmieniu innych nut.
Lorieno, dziękuję za możliwość poznania tego niezwykłego zapachu.
Zdjęcie pierwsze i drugie pochodzą ze strony http://www.photocase.es
Zdjęcie trzecie jest dziełem Tima McFarlana Studio Of Hands. Więcej prac artysty można znaleźć na jego blogu: http://timmcfarlane.blogspo.com
Zdjęcie czwarte można znaleźć na http://qld.agda.com.au/
Po kilkunastu minutach na ciele zapach zagęszcza się tak jakby naturalna woń ludzkiej skóry zmusiła nuty do konsolidacji, do tego, by splotły się niczym warkocz rugując spomiędzy siebie powietrze i zimną pustkę. Zapach, początkowo nienamacalny i transparentny materializuje się a dostępna dotykowi faktura, jednocześnie łuszcząca się, łamliwa i śliska pod dotknięcie sypie się przywierającym do ciała proszkiem.
Suchy, szorstki, ołówkowy cedr zmiękczony kremowym drewnem sandałowym otacza substancję tłustawą, ciemną, wżerającą się w dłonie która może, choć wcale nie musi być tytułowym węglem. Kruchy, słodki akord kwiatowy, który kojarzy mi się z lekko rosołkowatą, szeleszczącą wyschniętymi płatkami kocanką ogrzewa serce zapachu od środka, tymczasem przemarznięte, purpurowe po zmiażdżeniu jagody jałowca obniżają temperaturę zasysając ciepło, rozpuszczając igiełki lodu do miniaturowych kałuż lodowatej wody.
W końcu chłód kapituluje, węgiel nie bucha płomieniem ani nie tli się ukrytym żarem ale magazynuje ciepło ciała, które go nosi, mięknie uzyskując strukturę swego przeznaczonego do rysowania, drzewnego imiennika. Ciemna, wytrawna, nielakierowana skóra moczona długie godziny w Iso E Super to ostatni element tej magicznej formuły, pozostający wtulony między piersi długo, długo po wybrzmieniu innych nut.
Lorieno, dziękuję za możliwość poznania tego niezwykłego zapachu.
Zdjęcie pierwsze i drugie pochodzą ze strony http://www.photocase.es
Zdjęcie trzecie jest dziełem Tima McFarlana Studio Of Hands. Więcej prac artysty można znaleźć na jego blogu: http://timmcfarlane.blogspo.com
Zdjęcie czwarte można znaleźć na http://qld.agda.com.au/
Bardzo chciałam poznać wszystkie zapachy Andrei Maack, niestety, Coalu nie ma w Galilu, natomiast zapoznałam się bliżej z Craftem - chłodnym jak haust zimnego powietrza, takim przezroczystym, ale nie do końca. Bardzo spodobał mi się taki typ zapachu i rodzaj kreacji, szczególnie, ze jako artystka rozumiem może bardziej, co Andrea chciała przekazać. Właśnie takich sposobów pachnienia jest mi mało, o nich myślę przy pracy.
OdpowiedzUsuńCraft nie znam a Twój opis jest bardziej niż kuszący. Wydaje mi się że Coal jest utrzymany w podobnej stylistyce, na wskroś nowoczesny i przestrzenny, oszczędny niemal ascetyczny ale nie ma to związku z ilością składników a z prostym przekazem twórcy.
OdpowiedzUsuńTo ciekawy sposób na myślenie o zapachach, dlatego właśnie chcę poznać inne kreacje pani Maack.