piątek, 17 lutego 2012

Scent Intense CoSTUME NATIONAL

"Szkoda, że cię tu nie ma,
szkoda kochanie..."


Josif Brodski jest dla mnie tyle nieznośnym eseistą co genialnym poetą. Jego proza drażni mnie sztucznością, zadęciem i monopolem na prawdę a jego poezja zdumiewa precyzyjnym konkretem, doskonałym nadaniem rzeczy słowa. Brodski w swoich wierszach potrafi, nie rezygnując z liryzmu, opisać człowieka w świecie w sposób prosty, jasny i niezagmatwany. Z podobną jasnością opisuje emocje, powstrzymuje się od egzaltacji, nie wikła w przydługie autoanalizy, jego język jest prosty, czysty i suchy, naturalny, niemal kolokwialny a tak precyzyjny jak skalpel. Używa prostych konstrukcji składając je tak, że opowiadają bez wypłaszczania o najbardziej subtelnych uczuciach i stanach. Są pachnidła, które też to potrafią.

Wietrzne dzwonki.


Gdyby Scent Intense było dźwiękiem brzmiałoby jak wydrążone łodygi bambusa uderzające o siebie, jak wietrzne dzwonki kołysane łagodnym podmuchem, jak puste w środku bambusowe kijki uderzane o siebie, powoli, rytmicznie, w tempie bicia serca. Dźwięk byłby cichy, melodyjny ale głuchy, byłby drzewnym stukotem, który splatałby się w wietrzny i wieczny koncert na dzwonki.


Na wizażowych perfumach ktoś napisał ostatnio, że Scent Intense pachnie jak spocony, niemyty od paru dni facet. Dla mnie zapach ten to melancholia i tęsknota zaklęta w czarny flakon. Ciemny, głęboki, drzewny jest poematem na temat dawnej, zetlałej miłości i słonej ambry, nuty, która jest moim zapachowym świętym Graalem.
Scent Intense jest jak pita  na tarasie, filiżanka jaśminowej herbaty gdy trącane wiatrem wietrzne dzwonki stukają melancholijnie i jest to jedyny dźwięk jaki rejestruje nasze ucho. Ciemna, skórzasta paczula wydobywa wspomnienia z zakamarków umysłu, odświeża starą tęsknotę i stary, na wpół zapomniany żal za kimś, kto od dawna jest tylko wyblakłym powidokiem pamięci i nie ma w tym niczego rozpaczliwego, żadnego stygmatu tragedii, nieszczęścia, bólu. 

"Szkoda, że cię tu nie ma, na tej półkuli
myślę siedząc na ganku w letniej koszuli
i z puszką Heinekena..."

Nagłe wspomnienie jest tylko akcydensem, czymś przypadkowym, niekoniecznym jak chwila samotności i ciszy na tarasie. Pamięć wraca i niespodziewanie, na chwilę zalewa całe serce, wypełnia umysł wypierając każdą inną myśl, każdą emocje a później odchodzi tak cicho i niepostrzeżenie jak się pojawiła, nie pozostawiając ran, ani pustki, ani poczucia braku.
Nie ma w Scent Intense egzaltacji, teatralności, nadmiaru. Dymne, proste, ciemne, wytrawne, z wyraźną nutą skóry w podstawie zapachu pachnidło to jedno z najbardziej zadumanych, ksobnych, introwertywnych perfum jakie poznałam. Słona ambra zdaje się być szkieletem konstrukcji całej kompozycji, spomiędzy niej sączy się woń herbaty, dymu, szorstkiego drewna sandałowego, wilgotnej ziemistości dębowego mchu. Dziwaczne oleiste wykończenie wprowadza w kompozycję pewne napięcie, trochę kojarzy mi się z tłustością dymu z jesiennego drewna a trochę ze słonawą wilgocią ciała. Nuty i akordy splecione są luźno, jest między nimi wiele przestrzeni i powietrza, zapach sprawia wrażenie ażurowego, strzelistego mimo swojego ambrowego ciężaru, intensywności i trwałości. Jest w Scent Intense zamkniętych tyle emocji, że nie można ich wyrazić inaczej niż poprzez milczenie, tyle wspomnień, że ręce trzęsą się nad filiżanką herbaty gdy znów upychamy je po zakamarkach pamięci...

"...Zmierzch. Krzyk mew. Liści szmer.
Co za zysk z zapomnienia,
jeśli tuż po nim - śmierć?"*

* wykorzystałam fragmenty wiersza Josifa Brodzkiego Piosenka
Ilustracja pierwsza pochodzi z http://www.flickr.com/photos/fredrikn/1655480773/
Ilustracja druga to reklama perfum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...