wtorek, 31 lipca 2012

biehl. parfumkunstwerke mb03

Markowi Buxtonowi często zarzuca się, że wciąż wraca do powtarzających się tematów i złożeń, powtarza udane kompozycje a nawet, że popełnia autoplagiaty. Testując mb03 nie miałam wrażenia, że oto odkrywają się przede mną nowe olfaktoryczne światy, nie zaskoczyła mnie oryginalność albo nowatorstwo pachnidła bo nawet ja, rozpoczynający dopiero swoją podróż przez krainę zapachów wędrowiec, znam już kilka kompozycji podobnych. Niemniej mb03 podoba mi się, i jest to pierwszy z do tej pory testowanych przeze mnie zapachów kolekcji biehl. parfumkunstwerke, o którym mogę napisać to z całym przekonaniem. Mam wrażenie nawet, że dopiero te perfumy zasługują w pełni na miano kunstwerke bo choć nie wyznaczają nowych standardów perfumiarstwa są sugestywne, dobrze złożone i po prostu piękne.

poniedziałek, 30 lipca 2012

biehl. parfumkundstwerke gs01 i gs02

Styl Gezy Schön'a na kartonowym opakowaniu próbek perfum biehl. parfumkunstwerke opisany został określeniami takimi jak: rewolucyjny minimalizm, zbuntowanie i seksowność. Przymiotnik "seksowny" zawsze wydaje mi się podejrzany (no bo co to właściwie znaczy?), powąchawszy i przestestowawszy oba sygnowane przez Schöna zapachy poddać w wątpliwość mogę także rzekomą buntowniczość i rewolucyjność przynajmniej jednego z nich.



W jednym natomiast trzeba przyznać rację twórcy opisów zapachów biehl. parfumkundstwerke. Obie kompozycje są poskładane minimalistyczne, choć bardziej niż ascetyczne zdają się być po prostu nieprzeładowane, zbudowane ze szlachetną prostotą.

niedziela, 29 lipca 2012

James Heeley Cardinal

"(...)w tym samym czasie nieoczekiwanie przez plac katedralny przechodzi kardynał wielki inkwizytor. Jest to prawie dziewięćdziesięcioletni już starzec, wysoki, trzymający się prosto, o twarzy szczupłej, wysuszonej, z zapadłymi oczami, w których jednak jeszcze skrzy się blask niczym zanikająca, gasnąca iskra(...)Kardynał widział wszystko: jak postawiono trumnę u Jego nóg, jak zmartwychwstała dziewczynka, i oblicze jego stało się mroczne. Chmurzy więc swoje gęste, siwe brwi, w jego spojrzeniu pobłyskują złowieszcze ognie. Wyciąga palec i wskazując nań każe Go ująć straży."
Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow

piątek, 27 lipca 2012

Diptyque L'Eau de Hesperides

Nikt nie wie gdzie dokładnie jest ogród Hesperyd. Herakles szukając drogi zszedł całą Ilirię, aż do rzeki Pad. W niej znalazł śpiącego bożka morskiego obdarzonego darem jasnowidzenia, Nereusa, chwycił go mocno i nie puścił, póki ten nie wyprorokował mu właściwej drogi.
Może udał się w kierunku Przylądka Dobrej Nadziei, może na górę Atlas, nie wiemy. Na pewno jednak odnalazł piękny ogród, w nim jabłoń rodzącą złote jabłka, strzegącego ich smoka Ladona oraz trzy córy tytana Atlasa, hesperydy czyli wieczornice. Ajgle- Jasność, Eryteja- Czerwona i Hespertuza były nimfami zachodzącego słońca, nieśmiertelnymi pannami, które z polecenia Hery pilnowały świętej jabłoni. Herakles, który musiał zdobyć trzy złote jabłka, była to jednak z jego dwunastu prac zleconych przez Eurysteusa, uśpił więc nimfy i zabił smoka, albo też, jak twierdzą inni, podstępem skłonił tytana Atlasa by ten zdobył dlań cenne owoce.

środa, 25 lipca 2012

biehl. parfumkunstwerke al02 i al03

Libretto Toski Giacoma Pucciniego ma, jak przystało na dzieło kompozytora nurtu bel canto, wiele wątków. Wystawność, sensacyjna historyczność, jaskrawość, kontrasty, zaskakujące zwroty akcji grande opera łączą się z intymną niemal lirycznością,  emocjonalnością, poetycznością niektórych arii. Najpiękniejszą z takich właśnie pozbawionych rozbudowanej orkiestracji, refleksyjnych arii jest dla mnie Vissi d'arte, partia Toski, która w wyniku dramatycznych okoliczności ma oddać dziewictwo znienawidzonemu dręczycielowi w zamian za życie ukochanego i możliwość wyjazdu z Rzymu. Aria ta interpretowana przez Renatę Tebaldi w której głosie liryzm splata się z dramatyzmem mogłaby być całkiem adekwatną muzyczną ilustracją dla al02.

wtorek, 24 lipca 2012

biehl. parfumkunstwerke al01

Najwyższy czas by powrócić do testowania (i opisywania) zaniedbanych haniebnie na czas jakiś zapachów biehl. parfumkunstwerke. Czynię to z ogromną przyjemnością. Arturetto Landi, chemik, który chciał związać swoją karierę zawodową z morzem perfumiarzem został przez przypadek skomponował dla Thorstena Biehla aż trzy pachnidła. Jego dzieła bogate i złożone, jak twierdzi reklamowy tekst, którym opatrzone są próbki pachnideł są, rzekomo, prawdziwymi operami dla nosa. Jeśli tak, to są to opery zupełnie różnych kultur, epok, stylistyk i środków wyrazu. Opowiadają odmienne historie, wzbudzają zupełnie różne emocje. Aż niebywałe, że zostały skomponowane przez jednego twórcę. Dziś opera pierwsza.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Parfum d'Empire Aziyade

Współczesny nam kanon piękna wysoko ceni ludzką szczupłość. Smukłość jest elementem piękna u obu płci, dla kobiet wymóg ten posuwa się czasem do karykaturalnej absurdalności, pięknem ogłaszane jest skrajne wychudzenie, ciało zniekształcone, słabe, chore. Trochę dystansu wobec dyktatury rozmiaru XS, totalitarnego systemu rozmiarów, BMI i anorektyczno- bulimicznych, obowiązkowych skryptów myślenia pozwala zdobyć świadomość, że kanon piękna jest czymś względnym i kulturowo uwarunkowanym. Współcześnie uznawana za niedościgle urodziwą modelka z wybiegu kilkaset lat temu mogłaby wzbudzić wstręt lub być postrzegana jako istota bezpłciowa, nie-kobieta, ktoś, kto budzi raczej współczucie lub pogardę a nie pożądanie i podziw.




Zapraszam w podróż poprzez czas do epoki kobiecości pełnej, krągłej i dojrzałej, do szerokobiodrych, zmysłowych odalisek zatrzymujących dech w piersi Petera Paula Rubensa.  

piątek, 20 lipca 2012

Serge Lutens: L'Eau Froide oraz Comme des Garcons: Dover Street Market

Dziś opowieść traktować będzie o dwóch zapachach, właściwie niepodobnych, zupełnie inaczej pomyślanych, skomponowanych z odmiennych nut zapachowych, złożonych na całkowicie różne sposoby. Mnie jednak obydwa pachnidła kojarzą się z tym:


Niezbyt to szlachetne, wyrafinowane ani godne skojarzenie dla perfum, już śpieszę by się z niego wytłumaczyć.

środa, 18 lipca 2012

Amouage Interlude Woman i Man

Sabbath odwoływała się ostatnio do absurdalnego poczucia humoru pisząc o Manga Mango i Pretty Fruity . Zafiksowałam się trochę na tym odniesieniu, nie umiem sobie odmówić rozpoczęcia dzisiejszej opowieści od żartu. A więc:
Dziesięć kurzych jaj siedzi rzędem w drzwiach lodówki.Pierwsze trąca drugie:
-Nie podoba mi się to dziesiąte.Całkowity brak kultury, punk jakiś. Powiedz mu, że my tu wszyscy jedna drużyna!
Drugie jajko mówi do trzeciego:
-Pierwsze powiedziało, że ten z tyłu nie pasuje do naszej drużyny, fatalnie się wyróżnia, na oryginalność się sili.
Po kolei jaja szepczą miedzy sobą, w końcu dziewiąte prosto z mostu mówi do dziesiątego:
-Wiesz co...nie pasujesz do nas, wyłamujesz się. Jesteśmy jak rodzina...a ten twój image...
Dziesiąte na to:
-Ile można? Po raz kolejny powtarzam: jestem kiwi! Kiwi! Ja jestem kiwi!


poniedziałek, 16 lipca 2012

Il Profumo: Ambre d'Or

Midas, król Frygii poratował raz jednego z sylenów z orszaku Dionizosa. Wdzięczny bóg w nagrodę obiecał spełnić jedno życzenie władcy. Ten, nieszczęsny, winszował sobie, by wszystko czegokolwiek dotknie zmieniało się w złoto.
Znacie na pewno ten grecki mit i smutny los Midasa. Dar Dionizosa okazał się być najstraszliwszym z przekleństw. Król zmieniał w twardy i połyskujący metal wszystko, co dotknęło jego ciała. Ubranie, pokarm, wodę. Konając z głodu i pragnienia przeklinał swoją chciwość, pragnąc pocieszenia wyciągnął rękę ku swej ukochanej córce, nieopatrznie dotknął a ciało jej przemieniło się w cenny kruszec, martwy i zimny.
Znalazłam zapach, w którym ja czuję się jak Midas, który dotknięciem i oddechem zmienia wszystko w złoto.

niedziela, 15 lipca 2012

L'Autre Diptyque

Wiele lat temu, w Algierze, zabłąkałam się na suuk, targ na którym, może tylko tego dnia a może w ogóle, handlowano wyłącznie przyprawami. Lejący się z nieba, słoneczny żar sprawił, że intensywna woń korzeni zdawała się materialnie wisieć w powietrzu, spoista, ciężka, zdawało mi się, że mogłabym ją rozgarniać rękami lub kroić nożem. Od intensywnych aromatów aż kołowało mi się w głowie, czułam się zagubiona i otumaniona, zbłąkana w obcej kulturze, islamskim kraju, w miejscu, w którym nikt nie mówił po angielsku a mój kulawy francuski wystarczał tylko do tego, by zrozumieć niewybredne komentarze rzucane przez mężczyzn pod adresem mojego jak najbardziej stosownego dla europejki w pustynnym upale stroju i tego, że błąkałam się po ulicach sama, bez męskiego towarzystwa.

sobota, 14 lipca 2012

Habanita Molinard

Narobiłam sobie zaległości w opisywaniu pachnącego świata. W ciągu ostatnich dwóch tygodni przetestowalam wiele zapachów i przynajmniej niektóre z nich żądają wręcz opisania, takie są piękne, dziwne lub takie intensywne emocje budzą.
Pozwolę sobie dziś przeciągnąć tą zwłokę, wszystko za sprawą zapachu, który przypadkowo wyciągnęłam dziś rano z pudełka z odlewkami. Perfumy te poznałam stosunkowo niedawno, od pierwszego oddechu tym pełnym dramatyzmu, esencjonalnym, gęstym pachnidłem skojarzyło mi się ono z Krwawą Hrabiną, piękną, okrutną, tragiczną.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...