Gdyby ktoś chciał z wiedzy o zapachach stworzyć naukę jestem pewna, że nie byłaby to nauka ścisła.
Pisałam już chyba nie raz, że nie przepadam za irysem. Ale nawet nie o to chodzi, że nie przepadam, to raczej irys nie przepada za mną i za moją skórą. Większość irysowych pachnideł układa się na mnie charakterystyczną wonią mokrej szmaty, brudną, upojnie zatęchłą aż do drażniących rejestrów pleśni. Dzięki Marzenie i dwóm próbkom zapachów Chanel z linii butikowej przekonałam się, że i od tej reguły zdarzają się wyjątki.
A czasami się nie zdarzają.
Pisałam już chyba nie raz, że nie przepadam za irysem. Ale nawet nie o to chodzi, że nie przepadam, to raczej irys nie przepada za mną i za moją skórą. Większość irysowych pachnideł układa się na mnie charakterystyczną wonią mokrej szmaty, brudną, upojnie zatęchłą aż do drażniących rejestrów pleśni. Dzięki Marzenie i dwóm próbkom zapachów Chanel z linii butikowej przekonałam się, że i od tej reguły zdarzają się wyjątki.
A czasami się nie zdarzają.