wtorek, 16 lipca 2013

L'Artisan Parfumeur: Caligna

Panuje moda na figę. Nie jest to co prawda triumf na miarę kadzidła czy oudu, składników, które całkowicie zawłaszczyły sobie serca i umysły perfumeryjnych kreatorów lecz co roku przed sezonem letnim pojawia się kilka nowych premier z figą w składzie. Bardzo mnie to cieszy figę w perfumach bowiem lubię i zawsze z przyjemnością testuję nowe kompozycje osnute wokół tego składnika. Nie inaczej było z Caligną, nową kreacją L'Artisan Parfumeur.




Krajobraz z figą



Na pierwsze pociągnięcie nosem Caligna pachnie jak ukochane dziecko Premier Figuier oraz Ogródka Nilowego. Po pierwszym rodzicu odziedziczywszy mleczną, figową zieloność po drugim zaś orzeźwiającą, wodną ziołowość nowe perfumy L'Artisan od pierwszego wdechu czarują bezpretensjonalnym i beztroskim urokiem. 

Bo przecież nie oryginalnością i odważnym nowatorstwem.


Caligna inspirowana jest pięknem okolic prowansalskiego Grasse, kolebki perfumiarstwa. Skoro już to wiem to pod wpływem zapachu łatwo mi odszukać w pamięci wspomnienia z Lazurowego wybrzeża i z samego otoczonego polami lawendy Grasse.
Otwarcie jest świeże i orzeźwiające niczym wietrzyk przemykający między wzgórzami Prowansji. Zielone, a właściwie zielonkawe, rozbielone aż do jasnego seledynu kokosowym mlekiem i subtelnością ocierająca się o niezdecydowanie. Drzewna, niedojrzała figa, zaciśnięta niczym piąstka dziecka naszpikowana igłami sosny. Dookoła wkłuć zbierają się drobniutkie kropelki mlecznego soku, puchną z wolna i ściekają na liście pomarańczy. Słodycz o wyraźnie kwiatowym charakterze zawiązuje się w zapachu pomaleńku a gdy w końcu się rozwinie dopełnia orzeźwiającą, ziołową zieloność w idealnej równowadze.


Na finiszu Caligna delikatnie przechyla się na stronę kwiatowości, upajający ale nie odurzający, bardzo cywilizowany jaśmin oraz skąpana w olejku kokosowym, dojrzała już figa splatają się w kompozycję prostą, przyjemną i bardzo perfumeryjną, tak ładną a zarazem mało charakterystyczną, że bez problemów mogłaby znaleźć miejsce na półkach perfumeryjnych sieciówek.
Dlatego też z przykrością stwierdzam, że Caligna, mimo niezaprzeczalnej urody i wdzięku mnie rozczarowała. Po L'Artisan Parfumeur oczekuję czegoś więcej niż uniwersalnych kompozycji, które trafić mają w gust jak najszerszej grupy odbiorców.


Zdjęcia pochodzą z :
http://www.telegraph.co.uk/foodanddrink/recipes/6192912/Easy-ways-with-figs.html
http://waldemark1969.flog.pl oraz
http://anthrocivitas.net/forum/showthread.php?p=161323

5 komentarzy:

  1. Tak, właśnie.
    Pamiętam, że podczas testowania pomyślałam sobie "przyjemne".
    A potem "zwyczajne".
    I więcej nie wracałam, jako, ze miejsc testowych, czyli skóry, nigdy dosyć.
    Na dodatek ...nie przepadam za figą (i pogrążona pozwolę się sobie oddalić).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie takie same odczucia. Caligna nawet na półkach Sephory zrobiłaby szał raczej umiarkowany (o tyle, że rzadko widujemy na nich perfumy figowe a figowo-ziołowych to już wcale), jednak w portfolio L'Artisana moim zdaniem prowokuje wyłącznie ziew długi a serdeczny. :)
      Ot, kolejna ciekawostka na lato, nic więcej.

      Usuń
  2. Justyno nie podejrzewałam Cię o specjalne umiłowanie do fig. Jakoś mi one nie pasują do Twojego stylu, zbyt są banalne.
    Mnie natomiast pozostaje się cieszyć że moje zamiłowanie do tej nuty nie sprawia, że tracę krytycyzm i każde pachnidło z figą w składzie automatycznie uznaję za dobre. Czyli, w skrócie, cieszę się że dzielę z Tobą opinię o Caligna.

    Wiedźmo, chyba trochę figi na półkach sieciówek jest. A może to ze mnie wychodzą figowe powidoki z wszechobecnych frutty- floral?
    W każdym razie Calignę miło się nosi. Przez jedno, góra przez dwa popołudnia. Później nuży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam na Fragrantice i tam rzeczywiście kilka figowców można znaleźć, głównie wśród zapachów celebryckich. Jednak kiedy pisałam poprzedni komentarz, nie mogłam przypomnieć sobie niczego poza Womanity (i jej flankerami) oraz jakąś starą Aquą Allegorią.
      Dla mnie nawet jedno czy dwa popołudnia to o wiele za dużo. :> W ogóle niezbyt podoba mi się kierunek, w jaki ostatnio podąża L'Artisan Parfumeur. Za dużo tu leciuchnych, bezjajecznych soczków. Rozumiem raz na jakiś czas ale nie co premierę!
      Zresztą, nie tylko oni grzeszą "niszowym zaniechaniem". :] Diptyque, inny branżowy matuzalem, także od jakiegoś czasu wypuszcza coraz bardziej zachowawcze perfumy. Patrz: seria kolońska. Zresztą kiedyś już o tym pisałam u siebie...

      Usuń
    2. Jak zawsze mam problemy z rozdzieleniem niszy i nie- niszy. Zgodzę się ze seria kolońska od Dyptyque nie jest szczególnie nowatorska i nie wytycza nowych dróg w perfumiarstwie --czyli nie jest niszowa (???)
      Ale mam wewnętrzne przekonanie, że to dobre zapachy. Dobrze skomponowane i wyważone, trwałe ((jak na serię kolońską), adekwatne do przeznaczenia (odświeżenie).
      A ostatnie zapachy od L''Artisan wydają mi się coraz to bardziej... komercyjne. Wpisują się w lekki, owocowy trend królujący na półkach sieciowych perfumerii, nie grzeszą trwałością i wydają mi się zwodniczo podobne, jedne do drugich.
      Tak jakby L'Artisan popełniał wciąż autoplagiaty.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...