Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SoOud. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SoOud. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 czerwca 2012

Kanz SoOud

Jak przez mgłę pamiętam z dzieciństwa starą, śląską legendę spisaną bodaj przez Gustawa Morcinka opowiadającą o tym jak Ślązacy odkryli cudowne własności węgla. Otóż jakiś śląski chłop, zziębnięty w chłodzie przednówka i tak ubogi że aż przymierający głodem nie widząc innej możliwości zabezpieczenia bytu swojego i swojej rodziny założył się z diabłem, który, jak to zwykle w baśniach bywa, stawił się wnet na wezwanie, o swoją duszę, że wykona trzy trudne zadania. W razie sukcesu miał oczywiście otrzymać od czorta skarb i duszę swoją nieśmiertelną od ognia piekielnego ocalić. Co to były za misje, nie pamiętam ale wiem, że chłop sprytem i mądrością wszystkie wykonał a w nagrodę otrzymał od siły nieczystej wielki, czarny jak diabelskie kudły, brudzący dłonie kamień, całkiem bezwartościowy oraz informację, że więcej takich znajdzie na drodze do piekła. Chłop poczuł się oszukany, rozgniewany i rozgoryczony cisnął bryłę w ogień a ta zapłonęła, rozżarzyła się i wypełniła ubożuchną izbę rozkosznym ciepłem.
Wszyscy wiedzą, że piekło jest pod ziemią chłop począł więc ryć w niej i szybko odnalazł  całe pokłady tej dziwnej, czarnej substancji i tak został pierwszym górnikiem.
Mam wrażenie, że Skarb będący imieniem pachnidła, o którym chcę dziś opowiedzieć jest właśnie węgielnej i diabelskiej proweniencji, rodzimej i swojskiej mimo że zapach z bardzo daleka.

niedziela, 10 czerwca 2012

Fam SoOud

Jedną z moich najcięższych życiowych traum są moje własne zęby. Dokuczają mi na rożne, podstępne sposoby niekoniecznie wynikające z zaniedbań czy niechęci do szczoteczki i pasty zmuszając mnie do częstego przesiadywania w stomatologicznych gabinetach. Pewnie zgodzicie się ze mną, że takie przybytki mają swój specyficzny zapach. Diabli wiedzą co się na niego składa, nie są to na pewno wyłącznie wonie środków dezynfekcyjnych, formaldehydu czy krezolu, pracuję w miejscu często zmywanym takowymi, znam ich zapach doskonale i nawet udało mi się go polubić. Woni bijącej z gabinetu zębologa polubić jednak nie potrafię i to nie tylko za sprawą emocjonalnych konotacji. Jest w niej coś odstręczającego, gryzącego, coś, co smakowo przekłada się na piekący tlenek cynku używany jako wypełnienie czasowe. Czasami podejrzewam stomatologów, że w ramach jakiegoś światowego spisku z niewiadomych przyczyn aromatyzują swoje miejsca pracy oudem. To tłumaczyłoby ceny ich usług oraz wyjaśniałoby dlaczego agar jest dla mnie tak trudną nutą.
W pachnącym bohaterze dzisiejszej opowieści odnalazłam oud właśnie w takim, najbrzydszym z możliwych, wcieleń. A nazywa się on całkiem adekwatnie...

środa, 6 czerwca 2012

Hajj SoOud


"Uzbrojona we włócznię, otulona długą suknią, pod którą rysowały się powabnie 
małe jędrne piersi, istota posuwała się leniwym krokiem jak camelopardus, a szatą mu-
skała trawy zdobiące brzegi jeziora, jakby unosiła się nad ziemią. Miała długie i jedwa-
biste jasne włosy, które spływały jej do bioder, i przeczysty rysunek twarzy, jakby wyryty 
w kości słoniowej. I ta leciutko zaróżowiona twarz zwracała się w niemej modlitwie ku 
jezioru. Koło niej jednorożec grzebał co jakiś czas spokojnie kopytem w ziemi i unosił 
raz po raz pysk z małymi nozdrzami, prosząc w ten sposób o pieszczotę."


Imię tych perfum brzmi "mędrzec". Nie ma w języku polskim żeńskiego odpowiednika tego słowa a zapach te personifikuje mi się właśnie w kobietę. Mędrczyni brzmi nieco podejrzanie a wiedźma czyli ta, która wie sugeruje kobietę starą, mądrą doświadczeniem, taką, której czas będzie musiał odpowiedziewć za to i owo. Kobieta- mędrzec z tego pachnidła natomiast jest młoda i świeża, piękna niemal podług klasycznego kanonu. Jej piękno dotknięte jest jednak pewną skazą, to ukryty sekret, nie łudźcie się, że zdradzi nam go od razu.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

SoOud: Ouris, Al-Jana i Nur

Mam od paru dni wrażenie, że coś złego stało się z czasem. Zapętlił się jakoś i zagubił, zapadł się w sobie i choć kalendarz wskazuje, że mamy przełom maja i czerwca coś zepsuło się w mechanizmie, czas zaciął się więc aura jest wprost listopadowa i listopadowy jest też mój nastrój. Egzorcyzmuję więc jesień i smutek, rozpędzam chmury winem i muzyką a zapachem wabię słońce, kolory i ciepło. Do weekendowych testów wybrałam trzy pachnidła z kolekcji SoOud, które, z racji na zielone, owocowe, świeże nuty przenieść mogłyby mnie choć na chwilę do ogrodów Arabii, gdzie pomiędzy kwitnącymi przez cały rok kwiatami przemykają kolorowe motyle, gdzie drzewa uginają się pod ciężarem soczystych owoców słońce, świeci jasno i bezlitośnie a wiatr niesie suche i gorące powietrze znad pustyni. 

środa, 30 maja 2012

Asmar SoOud

Odnalazłam perfumeryjny miód doskonały. Gęsty, niemal półpłynny, lepki, ciemny głębokim, bursztynowym brązem lecz pełen złotych refleksów rozświetlających laną cienką strużką patokę; słodki i bogaty. Oblepiający wargi, przywierający do podniebienia, spływający do gardła. Taki, który chciałoby się zlizywać ze skóry ukochanej osoby, zmysłowo i powoli, długimi pociągnięciami języka.
Przesadzam, myślicie pewnie.
To posłuchajcie dalej.

czwartek, 24 maja 2012

Burqua SoOud

Z bohaterką dzisiejszej opowieści miałam problem od chwili, gdy dowiedziałam się o jej istnieniu. Z jednej strony zafascynował mnie skład i przypisane jej określenie "ciekłego kadzidła" z drugiej, zbulwersowało imię. Chciałam poznać ale NIE CHCIAŁAM by mi się perfumy te spodobały.
Dokładnie taki sam dylemat przeżywałam swego czasu przy okazji 1740 Marquis de Sade Histoires de Parfums. Ciekawił mnie zapach opisywany jako skórzano- ambrowy szypr ale wybrane dlań imię budziło wstręt i niechęć. Prawdziwą ulgę poczułam przetestowawszy, gdy okazało się, że te perfumy po prostu nie trafiają w mój gust. Podobną, a może nawet większą ulgę poczułam po wczorajszych testach, zbrodnicze, pełne przemocy a zakończone okrutnymi morderstwami orgie opisywane przez markiza bowiem były wytworami jego chorej wyobraźni tymczasem przedmiot, którego miano noszą perfumy o których dziś chcę pisać jest realnym i namacalnym narzędziem opresji, przemocy, mizoginii i nierówności. Symbolem świata, w którym jednej połowie społeczeństwa odbiera się twarze, podmiotowość i prawo do decydowania o sobie w imię kulturowo uwarunkowanego lęku drugiej połowy społeczeństwa.
Wiecie już o jakim zapachu mowa?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...