wtorek, 29 kwietnia 2014

Blood Concept: B

Wedle nieco kontrowersyjnej teorii pochodzenia grup krwi ludzie posiadający na powierzchni swoich krwinek antygen B to urodzeni koczownicy. Grupa ta rzekomo rozwinęła się dwanaście- siedemnaście tysięcy lat temu kiedy to na skutek wielkich migracji wyparta z Afryki ludność zasiedlać poczęła okolice Himalajów i Tybetu. Wędrowny tryb życia migrujących sprawił, że ich dieta była niezwykle zróżnicowana zaś konieczność przystosowywania się do zmiennych warunków klimatycznych wykształciła u koczowników wysoką odporność na infekcje oraz dobre zdrowie. 

Rozumiem zamysł twórców zapachu. Bogactwo gęstych, owocowo- przyprawowych nut zamkniętych w paczulowym cieniu bliskie może być nieustannie przenoszącym się z miejsca na miejsce nomadom, którzy nie posiadają więcej niż są w stanie przewieść.

Blood Concept B okazał się być jednak zapachem zbyt drapieżnym i metalicznym by pasować mi mógł do wędrujących koczowników. Chyba że szlak ich wędrówki znaczony jest obficie krwią.


środa, 16 kwietnia 2014

Carner Barcelona: Tardes



O ile wiele miałam problemów by opisać Cuirs to Tardes, kolejny zapach od Carner Barcelona właściwie opowiedział mi się sam gdy tylko zaaplikowałam go na skórę. Ze skruchą przyznać muszę, że z początku nie słuchałam zbyt uważnie lecz sącząca się z nadgarstków upojna orzechowa, świetlista słodycz szybko przyciągnęła moją uwagę. Bo choć Tardes nie budzi potężnych namiętności wywołuje gęsiej skórki, nie przyśpiesza bicia serca to jednak potrafi oczarować. Zwłaszcza kogoś kto lubi migdały.


piątek, 11 kwietnia 2014

Carner Barcelona: Cuirs

Lubię woń skóry. Nawet bardzo lubię.
Skóra w spisie nut włącza wyostrza moją uwagę i koncentruje zmysły. Odnalazłszy ją już wiem, że chcę dane perfumy poznać. A jeśli skóra pojawia się jeszcze w imieniu pachnidła to czuję się jak ryba złapana na wędkę swojej namiętności.
Cuirs zaś kusiło potrójnie. Skóra, drewna i labdanum. Trzy wędki dla trzech ryb. MUSIAŁAM poznać i MUSIAŁAM pokochać. Ale opowieść dla zapachu wcale nie chciała się pojawić w mojej głowie. Bo choć to niewątpliwie skóra, to jakaś dziwaczna....




niedziela, 6 kwietnia 2014

Profumum Roma: Volo Az 686; Comme des Garcons: A New Perfum; Histoires de Parfums: Petroleum

Dziś będę wąchała klej. I nie tylko klej.
Będzie zupełnie nieperfumeryjnie.
Co nie znaczy, że nie będzie o perfumach.
Wiele lat temu moi Rodzice z przerażeniem obserwowali mnie jak zachłannie zaciągam się zapachem butaprenu. Uwierzyłam na słowo, że inhalowanie podobnymi substancjami jest raczej szkodliwe dla zdrowia do dziś jednak zdarza mi się z lubością wciągać do nosa przesycone oparami powietrze na przy dystrybutorze na stacji benzynowej albo w warsztacie szewca.
Co oczywiście nie jest niczym niezwykłym. Wielu ludzi znajduje upodobanie w tych oraz podobnych woniach. Ciekawe jak wielu z nich doceniłoby zapachy, o których chcę dziś opowiedzieć.


wtorek, 1 kwietnia 2014

Estee Lauder: Wood Mystique

Wyobraźnia to piękna rzecz. Im bogatsza na tym więcej pozwala. Nadmiernie rozwinięta wyobraźnia jednak niekoniecznie jest ciągiem błogosławieństw. Zdarza się, że zastawia na człowieka pułapki karmiąc się szczątkowymi informacjami i rozbuchanymi oczekiwaniami buduje wizje, którym rzeczywistość nijak nie jest w stanie sprostać. 
Moja fantazja spłatała mi takiego figla na okoliczność Wood Mystique. Gdy poczytałam o tym zapachu, gdy zapoznałam się ze spisem nut w mojej głowie narodziło się wyobrażenie pachnidła, które dosłownie zetnie mnie z nóg, zawładnie zmysłami, opęta.
Jak łatwo można się domyślić setnie się rozczarowałam. Wcale nie dlatego, że Wood Mystique to kiepski zapach. Nijak jednak nie mógł sprostać moim wyobrażeniom i pożądaniom.
Spodziewałam się zapachu eksplorującego najlżejsze, najbardziej transparentne, sopranowe frakcje woni drewien. Otrzymałam perfumy znacznie bardziej esencjonalne, zawiesiste, gęste... i kwiatowe.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...