wtorek, 1 kwietnia 2014

Estee Lauder: Wood Mystique

Wyobraźnia to piękna rzecz. Im bogatsza na tym więcej pozwala. Nadmiernie rozwinięta wyobraźnia jednak niekoniecznie jest ciągiem błogosławieństw. Zdarza się, że zastawia na człowieka pułapki karmiąc się szczątkowymi informacjami i rozbuchanymi oczekiwaniami buduje wizje, którym rzeczywistość nijak nie jest w stanie sprostać. 
Moja fantazja spłatała mi takiego figla na okoliczność Wood Mystique. Gdy poczytałam o tym zapachu, gdy zapoznałam się ze spisem nut w mojej głowie narodziło się wyobrażenie pachnidła, które dosłownie zetnie mnie z nóg, zawładnie zmysłami, opęta.
Jak łatwo można się domyślić setnie się rozczarowałam. Wcale nie dlatego, że Wood Mystique to kiepski zapach. Nijak jednak nie mógł sprostać moim wyobrażeniom i pożądaniom.
Spodziewałam się zapachu eksplorującego najlżejsze, najbardziej transparentne, sopranowe frakcje woni drewien. Otrzymałam perfumy znacznie bardziej esencjonalne, zawiesiste, gęste... i kwiatowe.




Druga szansa na pierwsze wrażenie

Pierwsze akordy zafundowały mi coś w rodzaju olfaktorycznego deja vu. Ciemny, drzewny orient, bogaty, ciężki i dymny jednocześnie; smolista, żywiczna róża i gęsty, oleisty oud rozświetlony aldehydową iskrą, wąchałam już kiedyś otwarcie złożone w ten sposób.


Olśnienie przyszło niespodziewanie po wielu godzinach, gdy Wood Mystique dawno już wydymił z mojej skóry. Toż to Burqa! Niestety, nie mam już pachnidła SoOud nie mogłam się więc pokusić o testy porównawcze, pamięć jednakże wskazuje, że o ile nie są to zapachy identyczne to bodaj bardzo zbliżone, przynajmniej w pierwszej warstwie. Estee Lauder być może położyła silniejszy nacisk na akord kwiatowy, wyciągnęła do do przodu kontrastując oleisto- żywiczną różę świeżym, jasnym jaśminem, który, rozświetlając zapach, nie pozwala mu się skleić w ciężki, doskonale czarny olfaktoryczny monolit, w który układa się na mojej skórze Burqa.


Drugiej warstwy zapachu nie da się już do niczego porównać. To moja ulubiona fraza Wood Mystique, dziwaczna lecz wciąż perfumeryjnie urodziwa. Składa się na nią niepokojący, nieco chemiczny akord, który, jak podejrzewam, jest cedrem. Zachowuję jednak pewną ostrożność ponieważ bardziej niż jak kloce świeżego drewna, czy wyschnięte cedrowe wióry nutka ta pachnie jak nierozcieńczone Iso E Super wymieszane pół na pół z wysokooktanową benzyną. Na granicy wrażliwości mojego powonienia błąka się popielista nuta spalenizny, suchego popiołu wygarnianego z paleniska pieca, już zimnego ale wciąż pamiętającego żar płomienia. 
Chwilę później pojawia się dyskretny cień słodyczy. Lekkiej, jakby unoszącej się ponad gładkim ciężarem zapachu, wyraźnie owocowej, soczystej i smakowitej. W tle zaś wciąż brzmi kwiatowy akord teraz już pociemniały, zmatowiały, dociążony lekarstwiano gorzkim agarem.
Mleczny, słodkawy gwajak z wielkim wyczuciem wpleciony został między smolisty oud a chemiczny cedr. Jest ledwo wyczuwalny myślę jednak, że to on przechyla szalę czyniąc Wood Mystique zapachem bardziej drzewnym niż kwiatowym. Ślad szorstkiej, pozbawionej połysku skóry wplata się w wonne spektrum oudu wykańczając go odrobiną fizjologicznej animalności zaś paczula pachnie tak, jakby ktoś starannie pozbawił ją wszelkich roślinnych konotacji wędząc zielone liście w kopcącym smoliście agarowym dymie.


Uroda tej kompozycji jest niezaprzeczalna choć imię wprowadza w błąd. Kwietność zamiast drzewności, miast pociągającej hermetycznością mistyki zbytkowny konkret. Mimo iż pierwszy kontakt z Wood Mystique był dla mnie mnie gorzkim zawodem po kilku tygodniach powróciłam do rzuconej ze wzgardą w kąt szuflady próbki. Przy kolejnym spotkaniu perfumy zapachniały wyjątkowo drzewnie wywołując u mnie relację niepokojąco bliską zachwytowi i podsumowaną spontanicznym nabyciem flakonu. Teraz, gdy zaopatrzona w pokaźny mililitraż mogę obcować z tą kompozycją na spokojnie wciąż bardziej ją testuję niż noszę i mimo wielu spędzonych razem dni wciąż nie potrafię orzec czy jest "moja".


Ilustracje to kadry z filmu The Fountain w reżyserii Darrena Aronofsky'ego

3 komentarze:

  1. Rybko, tak się cieszę, że Cię czytam! mnie Wood Mystique rozczarował, na dodatek nawet, gdyby był fajniejszy (!?) to i tak nie byłby mój. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę prorokować co do tego na jak długo wróciłam bo za każdym razem kiedy postanawiam na powrót zabrać się do regularnego pisania to coś mi przeszkadza. Napiszę więc tylko że cieszę się że ktoś tu jeszcze zagląda.
    Świetnie rozumiem że Wood Mystique może rozczarować. Zwłaszcza tak wyrafinowany gust jak Twój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zagląda, zagląda.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...