czwartek, 5 kwietnia 2012

Misteria Paschalia, dzień pierwszy

Kraków nie powitał nas przychylnie. Podła pogoda, awaria samochodu, kwatera, która nijak miała się do tej, którą zamówiliśmy przez Internet i zza której ścianą szalał wariat z wiertarką zbrojną w udar, fatalna informacja turystyczna. Mój Mężczyzna był wściekły, ja chora, pomysł poruszania się po mieście komunikacją poroniony. 
Na szczęście jest aspiryna, taksówki i wiele sposobów na rozładowanie napięcia jakimś cudem zatem udało nam się trafić do Filharmonii Krakowskiej tak by zdążyć na pierwszy koncert tegorocznej edycji Misteria Paschalia.



Od dziewięciu już lat na Wielki Tydzień do Krakowa zjeżdżają najwybitniejsi interpretatorzy muzyki dawnej z repertuarem związanym tematycznie z Wielkanocą. W tym roku,jak i w kilku ubiegłych, na festiwalu dominuje muzyka włoska i włoscy wykonawcy, między innymi inaugurujący muzyczne święto Fabio Biondi ze swą orkiestrą Europa Galante. Nigdy nie miałam okazji posłuchać Europa Galante na żywo, nigdy też nie uczestniczyłam w Misteria Paschalia choć transmisji z koncertów w radiowej Dwójce słucham pilnie od lat. Na wypad do Krakowa nie trzeba mnie było zatem długo namawiać.





Niestety, pierwszy koncert Misteria Paschalia był dla mnie nieco rozczarowujący. Europa Galante na moje ucho brzmiała głucho, dźwięk był jakby przytłumiony, zepchnięty w tło, nakryty głosami solistów. Przed antraktem myślałam, że to coś we mnie jest nie tak, że nie umiem otworzyć się na muzykę, że moje emocje pozostają na zewnątrz w trakcie przerwy obdarzon uchem doskonałym Miły oznajmił mi, że nie kwestia mojego złego samopoczucia, gorączki czy przeżytych w drodze frustracji. To sala była źle nagłośniona, może z powodu dość specyficznego, skupionego z jednej strony sceny rozmieszczenia orkiestry a może dlatego, że po prostu takie są jej akustyczne właściwości. Przyzwyczajonym doskonałej niemal pod względem akustycznym sali Filharmonii Łódzkiej trudno nam się było pogodzić z przytłumionym brzmieniem cudownie ze sobą rozmawiających instrumentów. Fabio Biondi dyrygujący od skrzypiec mimo trudnych warunków dowodził, że Europa Galante zasługuje na swoją sławę. Wciągał do do muzycznego dialogu kolejne instrumenty, artyści zdawali się bawić dźwiękiem albo wręcz popisywać niesłychanymi wirtuozerskimi umiejętnościami, muzyka, którą tworzyli była jednak spójna, harmonijna i niezwykle przemyślana.
Oratorium Giovanniego Battisty Pergolesiego Feniks na stosie albo śmierć Świętego Józefa potraktował niemal operowo, wokale w pełen emocji sposób opowiadały historię, wbrew tytułowi, pogodną i przepełnioną nadzieją. Pergolesi opisuje konanie jako ostateczny akt miłości Boga, powrót do źródeł, stos na którym umierający, jak tytułowy feniks odrodzić się ma do życia wiecznego. Dzięki ekranowi, a którym wyświetlane było polskie tłumaczenie tekstów arii wiem, Archanioł Michał towarzyszący Józefowi w agonii śpiewa głosem Pameli Lucciriani, że czuje żal, iż przez swą nieśmiertelność niedostępne jest mu doświadczenie konania, to największy akt łaski i miłosierdzia Boga. Śmierć w tym utworze jest słodka, rozkoszna i dobra, gorzko brzmi to w kontekście historii samego Pergolesiego, który zmarł mając lat dwadzieścia sześć. 




Coś jednak nie brzmiało mi podczas koncertu, coś przeszkadzało mi nie tyle słuchać co słyszeć, czuć; wyszłam z sali filharmonii z poczuciem pewnego niedosytu i przekonaniem, że być może gdyby rozdzielić muzykę graną przez Europa Galante i mistrzowsko śpiewane przez Pamelę Lucciriani, Marinę de Liso, Ferdinanda von Bothmera i Robertę Inverinzzi, arie powstała muzyka, choć zapewne niekompletna i na jakiś sposób kaleka byłaby dla mnie łatwiejsza w odbiorze, choćby z racji przyzwyczajenia, wszystkie płyty Fabia Biondiego, które znam i posiadam (nie jest ich po prawdzie aż tak dużo) zawierają wyłącznie muzykę instrumentalną, graną kunsztownie, z żarem i wszystkimi barokowymi ozdobnikami i muzycznymi zawijasami z jakimi to tylko możliwe. I taką chyba lubię ją najbardziej.


Kolejne dni festiwalu przyniosły kolejne wzruszenia. Ale teraz zbyt mi z nimi "świeżo" by o nich pisać.


Zdjęcie pierwsze, Europa Galante, Fabio Biondi i soliści Feniksa na stosie... pożyczyłam z  
http://www.styl.pl/relaks/kultura/news-wielki-biondi-i-oratorium-pergolesiego,nId,595957
Zdjęcie drugie, Fabio Bindi z klawesynistką Europa Galane Paolą Poneet zrobił mój Miły podczas antraktu

2 komentarze:

  1. Kurza stopa! Zapomniałam! Włączam radio "analogowe" i przestawiam się na Dwójkę. ;) Tak czy inaczej dwie transmisje przeminęły z eterem. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestawiaj się koniecznie, warto, naprawdę. Dziś o 20stej usłyszeć będzie można Judytę Scarlattiego w wykonaniu La Venexiana. Ja na pewno będę słuchała- niestety też już tylko w radiowej transmisji.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...