poniedziałek, 21 maja 2012

L'Eau Guerriere Parfumerie Generale

Gęsta, parna, wilgotna cisza. Zamilkły rozgadane papugi, ucichły hałaśliwe małpy, szmer oddechu przyczajonego wśród gęstwiny, w błocie łowcy jaguarów zdaje się być rozgłośny, nieść się przez las. Wojownik wyrównuje, wycisza oddech, teraz jest prawie nieruchomy, zastyga w oczekiwaniu, może na ofiarę a może na wroga. Zapach rozbuchanej zieloności, rozgrzanej, mokrej i żyznej pokoleniami obumarłych roślin ziemi miesza się z słodkawym aromatem butwiejącego drewna, z wonią świeżego, męskiego potu, napięcia, emocji.


Sugestywna wizja, prawda? Choć drzemie w samym imieniu perfum, o których chcę pisać dla mnie są one zupełnie inną opowieścią.

Majowe rozpasanie.


Kluczem do magii L'Eau Guerriere  jest temperatura. Na chłodnej, suchej skórze pachnidło to jest zaledwie ładne choć nieco rachityczne i pozbawione wyrazu. Dymnozielone, wilgotne lecz niebudzące emocji, nieabsorbujące uwagi. Dopiero gorące ciało, pot, wysiłek i słońce "otwierają" zapach, pod ich wpływem Woda Wojownika przestrzennieje, rozświetla się i nabiera mocy. Aldehydowe otwarcie jest cierpkie, gorzkawe i świeże, jak roślinny sok wypływający z dopiero co zerwanej młodej trawy.  
Zapach, nasycony i już od pierwszych chwil gęsty przypomina późnowiosenną przyrodę, rozbuchaną, ekspansywną, zachłanną, witalną, wdzierającą się w każdą wolną przestrzeń, zagarniającą wodę, rywalizującą o słońce, toczącą w sobie nieustanną, śmiertelną a niewidoczną wojnę o przetrwanie. 
Zakładam, że za efekt zieloności, soczysty i drzewny jednocześnie odpowiedzialny jest heksanal zmieszany pewnie z odrobiną cytronelalu, z Iso E Super i wieloma innymi, tajemniczymi chemicznymi substancjami nierozpoznawalnymi dla mojego nosa a nazwanymi przez twórcę "sky aldehyde". Miano to jest o tyle adekwatne, że gdzieś na granicy wrażliwości mojego powonienia zapach zdaje się być wykończony ozonowo i powietrznie. 
L'Eau Guerriere pachnie jak majowa, młoda, soczysta trawa wygnieciona i zmiażdżona ciężarem dwóch splecionych ze sobą w gorączkowej radości ciał. Gorzkawa, chropowata chininowa zieloność miesza się z oudową, matową fizjologicznością, agarowa żywica sprawia wrażenie nadpalonej albo uwędzonej w drzewnym dymie, nie dominuje zapachu, nie przesiąka przez wszystkie nuty, nie wypełnia przestrzeni pomiędzy nimi a tylko migoce czasami tłustą, oleistą, śliską ciemnością; nieuchwytna a przecież ewidentnie obecna podobna do muskania pleców długoupazniokcioną dłonią, elektryzująca, napinająca i mięśnie i nerwy. Zapach jest wilgotny, niemal duszny jak przyśpieszony, urywany oddech, jak zaparzona w upale zieloność, jak skóra z wyciśniętym wzorem plątaniny zgniecionych źdźbeł, jak przestrzeń zamknięta między dwoma rozgrzanymi ciałami; z czasem żywicznieje dzięki smużce chłodnego kadzidła wystudza się nieco i nabiera sypkiej szorstkości, rozsnuwa się i przestrzennieje.




Wydaje się, że zmęczona miłością para zasnęła na łące, dwa wciąż ciężkie od rozkoszy ciała wtulone w siebie stygną powoli a ich sen jest słodki od mirry i przestrzenny od frankońskiego kadzidła. Pełne bolesnego oczekiwania napięcie rozsupłało się w szalonym spaźmie rozluźniając i ciała kochanków i zapach, pot obsycha zostawiając na skórze niewidoczną, słonawą w smaku warstwę, zmysłowy, fizjologiczny oud wsiąka w trawę, która z chwili na chwilę, zaklęta mocą snu dwojga traci swoją zieloność i rozpada się w roślinny, pełen ziemi i wetiweru popiół tak jakby to wyuzdana, zachłanna wiosna była tylko fantazją, snem, mirażem zrodzonym z potrzeby ciał a rozwiewającym się w chwili orgazmu.






Ilustracja pierwsza to kadr z filmu Apocalypto w reżyserii Mela Gibsona.
Ilustracje druga i trzecia to obrazy pędzla Ivana Kulakova, rosyjskiego malarza i geofizyka Flowers of love oraz Sleeping couple. Więcej prac można znaleźć na stronie artysty http://www.ivan-art.com/




4 komentarze:

  1. Rybo , jesteś poetką :lol:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parabelko, dziękuję gorąco! Toć to najpiękniejszy komplement z możliwych!
      Obawiam się tylko, że gdybyś przeczytała parę moich wierszy szybko zmieniłabyś zdanie :)

      Usuń
  2. zdecydowanie nie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Na wszelki wypadek jednak skrzętnie je pochowam- bo nuż, przeczytawszy, zmieniłabyś zdanie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...