poniedziałek, 28 maja 2012

M. Micallef Collection Vanille: Vanille Cuir i Vanille Marine

Kolekcja, o której pierwszej części chcę dziś opowiedzieć poświęcona jest różnym obliczom zapachu wanilii. Znaleźć w niej można ciemne, pomarszczone, tłustawe, jeszcze nie przefermentowane waniliowe strąki oraz kojarzący się kulinarnie, zmieszany z cukrem waniliowy proszek; wanilię jasną i puchatą a także wytrawną, miękką, drzewną, niemal żywiczną; wkomponowaną w akordy skóry, morską sól albo miękki orient. Tym, co prócz strąkokształtnej przyprawy spaja kolekcję są, tak na mój nos, nuty pudrowe, obecne bardziej lub mniej wyraźnie w każdym zapachu.
Waniliowa kolekcja M. Micallef składa się z czterech zapachów, dziś napiszę o dwóch.


Waniliowa Skóra

Bardzo lubię nutę skóry w perfumach. Podoba mi się tak surowa, dopiero co wyprawiona, trzeszcząca i sucha jak i aksamitny, miękki zamsz, który fakturą i zapachem bardziej kojarzy się z materiałem będącym dziełem rąk ludzkich niż ze zwierzęcym ciałem. Połączenie skóry i wanilii wydawało mi się tak obiecujące, że postanawiając swoim zwyczajem rozpocząć obiad od deseru, to od próbki Vanille Cuir zaczęłam testy Collection Vanille.
I dobrze zrobiłam.

Wanilia w Vanille Cuir jest niemal niesłodka, ciemna, pomarszczona w iście pornograficzny sposób, głęboka, altowa, dopiero co wyłożona do suszenia. Miękki, ciepły, nieomal kwiatowy zamsz oraz odrobina nieco zwietrzałych przypraw dodają zapachowi głębi sprawiając, że na skórze mości się aksamitnie, lekko i subtelnie. Na samym skraju, tam gdzie na ciele osiadły nieliczne rozpylone z atomizera krople zapach rozpada się na suchy proch zdradzający proweniencje bardziej z zetlałą wylizaną słońcem i powietrzem skórą, rozpadającą się w pył pod lada dotknięciem niż z zawartością kobiecej kosmetyczki. Serce zapachu zaś należy do słodkich, ciepłych nut drzewnych, rozpoznaję drzewną chropowatość cedru w ilościach niemal aptekarskich, puchatego sandałowca, słodkiego, pełnego soku gwaiakowca studzone- choć czy to aby nie złudzenie- odrobiną rozwodnionej, lekkiej lawendy a obłożone szczyptą pikantnych przypraw i krztyną niemydlanego, jasnego piżma pod którym cichnie zamsz a wanilia schnie jeszcze bardziej czyniąc zapach przyskórnym, niemal intymnym. Gdy zapach zamiera już na ciele, gdy trzeba wwąchwiać się w nadgarstek z nosem tuż przy skórze ja znów czuję zamsz, teraz już niemal czysty, dosłodzony tylko krztyną waniliowo brzmiącego benzoesu.

Wanilia Morska

Vanille Marine było dla mnie największym znakiem zapytania w całej kolekcji. O ile złożenie wanilii i orientu, wanilii i kwiatów, ba, nawet wanilii i skóry jest łatwo wyobrażalne, nie budzi dysonansu i wrażenia zgrzytu o tyle zestawienie nut morskich z wanilią jest nieco kłopotliwe. Bardzo byłam ciekawa tego pachnidła. Testy wykazały, że Vanille Marine nie pachnie ani wanilią ani akordami morskimi. Pachnie tym:

Pierwszy oddech Morską Wanilią był zachłyśnięciem się porzeczkową słodyczą, zamknęłam oczy i cofnęłam się w czasie, do dzieciństwa, gdy moja Babcia, fanatyczka domowych przetworów smażyła konfitury z czarnych porzeczek lub warzyła z nich sok. Z kuchni unosił się wtedy ten sam zapach, kwaskowy, bogaty, ciężki od witaminy C. Trzeba było kilku chwil w towarzystwie pachnidła Micallefów by zorientować się, że te porzeczkowe przetwory z pewnością nie są dziełem mojej Babci, perfekcyjnej i superdokładnej pani domu. W kamionkowym garnku prócz owoców znalazły się też porzeczkowe świeże, jaskrawo pachnące liście, ba, nawet fragmenty gałązek porzeczkowego krzewu! Do takiego niedbalstwa Babcia w życiu by nie dopuściła! Kucharz postanowił urozmaicić przepis i miast zwykłego, rafinowanego cukru użył cukru waniliowego albo też wanilinowego, pachnącego słodko i syntetycznie. Może z premedytacją, gnany żądzą eksperymentowania, a może przez zwykłą nieuwagę wrzucił też do garnka garść morskiej, grubej soli i teraz gotuje to wszystko na wolnym ogniu mieszając od czasu do czasu drewnianą kopyścią.
Po jakimś czasie owocowa jaskrawość porzeczki cichnie, wycisza się też intensywna słodycz. Na ich miejsce wkrada się, początkowo niepostrzeżenie, kosmetyczna nuta,  przypominająca aromatyzowany puder później zaś przeradzająca się w bogaty, tłusty krem trochę przypominający zapach bazy Dianthusa Etro. I tak już zapach Morskiej Wanilii zamiera na skórze i wtapia się w nią.



Ilustracje pierwszą pożyczyłam z: http://www.zgapa.pl/zgapedia/Wanilia_p%C5%82askolistna.html
Ilustracja druga pochodzi z: http://cosniecos.blox.pl/html/1310721,21.html?421467

9 komentarzy:

  1. Ślepa jestem i poniekąd potężnie się zdziwiłam , kiedy przeczytawszy tytuł popatrzałam na zdjęcie i zobaczyłam ...szprotki suszące się przed wędzeniem :D a potem ślimaki w sosie *torba* . Gdzie szprotkom i ślimakom do wanilii - ale co ślepemu po oczach ;)
    Swoją drogą natchnęło mnie - i może - jak się uda - spróbuję machnąć konfitury z czarnej porzeczki z wanilią :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Parabelko, kiedy spojrzałam na zdjęcie, też zobaczyłam połyskujące brzuszkami ryby zamiast wanilii. A potem się wpatrywałam w porzeczki, zastanawiając się, czy to jakieś morskie żyjątka?
    Pachnącego wieczoru :)
    tri

    OdpowiedzUsuń
  3. Upsss... to znaczy, że źle dobrałam ilustracje. Faktycznie, jak tak się teraz przyglądam to pierwsza budzi rybne skojarzenia. Choć może nie do końca- przypomina mi bowiem albo "wierzbowe listki", narybek węgorzy albo drobne minogi.
    Ale cóż, niech tak zostanie dla potomnych.I ku mojemu memento.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę , że ślimaki zasugerowała mi nazwa - Marine , no bo jak morska wanilia , to raczej ślimaki niż porzeczki ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. taaaakkk :))) ja miałam tak samo z sardynkami i kawiorem :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Parabelko porzeczek w Marine i ja się nie spodziewałam ale są tam, jak nic, i dają ostro po nosie.
    A z ilustracjami dałam ciała, nie dość, że ślimaki to jeszcze kawior (duże te rybie jaja :) ). Cóż, mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa.

    OdpowiedzUsuń
  7. A co Ty , nie bij się w biust bo szkoda , a że trochę uciechy było to przecież nic złego :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masaże to przecież nic złego, ujędrniają i takie tam.
      Uciecha zaś to samo dobre ale wiesz, tak bym chciała być taka komunikatywna i precyzyjna i żeby jeszcze tak ładnie było, o!

      Usuń
  8. Jesteś komunikatywna , jesteś precyzyjna i jest ładnie , czy ktoś z nas napisał że nie jest ? Mnie tam widok szprotek i ślimaków oraz innych jadalnych rzeczy zawsze cieszy :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...