sobota, 11 sierpnia 2012

Giorgio Armani, Armani Privé: Rose d'Arabie


"Zbliżała się północ, trzeba się było śpieszyć. Małgorzata jak przez mgłę widziała komnatę.Zapamiętała świece i basen z malachitu. Kiedy stanęła na dnie owego basenu, Helia i Natasza, która Helli pomagała, oblały ją jakąś gęstą, ciepłą, czerwoną cieczą. Małgorzata poczuła słonawy smak na wargach i zrozumiała, że kąpią ją we krwi. Miejsce krwawego płaszcza zajął potem inny, gęsty, przejrzysty, różowawy i Małgorzacie zakręciło się w głowie od zapachu olejku różanego.(...)
Małgorzata nie pamięta, kto uszył jej pantofle z płatków bladej róży, nie pamięta, w jaki sposób te pantofle same zapięły się na złote klamerki. Jakaś nieznana siła poderwała ją i postawiła przed lustrem – we włosach jej błysnął królewski brylantowy diadem."
Michał Bułhakow Mistrz i Małgorzata 


Płaszcz różany i płaszcz krwawy.


Róża woń godna majestatu królowej Balu u Szatana jest ciemna, gęsta niczym krzepnąca krew. Pieści skórę dotykiem aksamitnym, miękkim jak kocie futro, kusi jak grzech. Taka jest właśnie róża w Rose'd Arabie. Ogłusza wszystkie zmysły prócz dotyku, wypełnia gęstym aromatem całą przestrzeń pod czaszką, rozsadza głowę.


Połączenie oudowej, wyczuwalnej od samego otwarcia zapachu podstawy ze szczyptą jasnego, pylistego szafranu sprawia, że wrażenie z pierwszego oddechu Rose d'Arabie przypomina to, które miałoby się wciągając w nozdrza rozkruszoną na proch tabletkę jakiegoś lekarstwa. Jest gorzko, chemicznie, aptecznie, szorstko. Żółte szafranowe światło znika jednak szybko w gęstej fali oudowo- różanej ciemności, która połyka, pochłania wszelką szorstkość, wszelką pylistość, wszelkie światło i pozostaje chłodna, gładka, statyczna, niewzruszona, pierwotna niczym materia, niepojęta niczym słowo.
Trzeba kilku dłuższych chwil by zorientować się, że barwa zapachu nie jest po prostu czernią. To czerwień tak nasycona i ciemna, że zdaje się czernią, jednocześnie twarda od różanej, purpurowej gładkości i miękka, zdradliwie grząska od oudu, który zdaje się być jednocześnie olejkiem i dymem.



Zapach swoją intensywnością oszołamia, wobec takiej mocy receptory węchowe są całkiem bezbronne, oudowy mrok wsącza się prosto do mózgu i sprawia, że czuję się jak Małgorzata przed balem, zdezorientowana, zagubiona w czasie, przestrzeni, wrażeniach i wydarzeniach, których nie sposób kontrolować, których nie da się nawet, ludzką pamięcią, spamiętać.
Gdzieś przy samej skórze pojawia się drzewna baza. Pod imperatywnym oudem przewijają się nuty szlachetnych, ciemnych drewien doprawione kroplą gęstej, bursztynowej ambry. Dymne wenge, słodki gwaiakowiec tworzą ażurowy, lekki szkielet dla gęstego, ciężkiego, tłustego serca, które, wyraźnie wzmocnione tym z pozoru delikatnym wsparciem miast przycichać znów nabiera mocy. A gdy niechętnie cichnie wreszcie, długie, długie godziny później na skórze najpierw zamiera oud, schnie, kruszy się i znika, później rozpływa się nieśpiesznie oleista róża a na ciele pozostaje słodka, miękka drzewno- waniliowa poświata.



Ilustracja pierwsza pochodzi z:http://grandwallpapers.net/wallpapers/?name=nedolgovechnost_krasoti
Ilustrację drugą pożyczyłam z http://asa-trade.com/biomed-film-turqe-ezo-pj-5/

10 komentarzy:

  1. Pięknie opisane , muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czerwień w kolorze krzepnącej krwi działa na mnie jak kocimiętka. Skoro Rose d'Arabie przypisujesz m.in. ten kolor, to zaczynam żałować, że kilka dni temu nie skorzystałam z okazji do powąchania tych perfum. Bardzo przyziemnie wystraszyłam się róży...
    Czy mogłabyś porównać zapach Armaniego do Czarnego Oudu Montalego?

    PS
    Pisałam już, że wielbię "Mistrza i Małgorzatę"? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mam ochotę go wypróbować, chociaż wiem, że róża na mojej skórze nie pachnie najlepiej ;)
    Piękny opis.

    OdpowiedzUsuń
  4. ...a ja myślę, że Hella z Nataszą natarły Margot raczej Portrait of the lady Malle'go, ta przecudnie rozdęta róża lepiej mi pasuje:)ale to moje subiektywne odczucie! Może dlatego, że tylko ta róża w Portrecie cudnie się na mnie układa, bo poza tym moja skóra ma szalony problem z różą:((

    OdpowiedzUsuń
  5. Parabelko, dziękuję. I oczywiście polecam testy, zapach jest ich wart.

    Aileenn tak na mój nos Black Oud tak się ma do Rose d'Arabie jak tancerka do zapaśnika. Oba są piękne (podobno ćwiczenie zapasów rzeźbi ciało podług klasycznego kanonu piękna) ale to zupełnie rożne estetyki, mimo podobieństwa nut.
    Montale jest, jak zwykle zapachy tej marki, ciężki. Mnie wydaje się oleisty i lepki, róża jest tak dojrzała że już gnije a dodatek fizjologicznego labdanum brudzi dodatkowo ten zapach---a Rose d'Arabie jest dymno-oleista, czysta i lekka. Ma w sobie tajemnicę, jakieś niedopowiedzenie; w Black Aoud wszystko jest zaś jawne, wyartykułowane, wykrzyczane niemal.

    PS Pisałam już że i gusta literackie mamy podobne?

    Tovo, dziękuję. Na mnie róża też zwykle nie pachnie jakoś spektakularnie i moja sympatia do tej uty chłodnie od jakiegoś czasu... ale w Rose d'Arabie róża jest naprawdę piękna.

    Marzeno, jestem chyba jedyną osobą pośród perfumofilek, która pozostała oporna na urok Portretu Damy. Róża z Portretu nie układa się na mnie dobrze, jest dziwnie kanciasta, płatki ma ostre jak brzytwy. Ale niewątpliwie to znakomity zapach, tyle że ja mam do niego pecha.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję pięknie za porównanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spróbowałam i niestety klops - masa starego pudru , spod którego przez pierwszą godzinę próbuje się nieśmiało przebijać delikatna róża , ale traci siły i zostaje tylko zjełczały , gorzki stary puder :(
    Co ciekawe , ani jeden zapach z serii Armani Prive nie leży na mnie dobrze - wszystkie śmierdzą ;] .
    Moja Małgorzata była wykąpana w żelu różanym Palmolivu doprawionym różą Lutensa ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O rety, żeby puder!!!
    Na mnie pudru nie stwierdzam- choć może to ta lekarstwiana na mnie nuta na Tobie układa się w taki własnie sposób.
    Może masz do Armaniego takiego pecha jak ja do Forda- wszystkie jego zapachy, które dotąd poznałam w bazie ukrytą mają dawno niepłukaną szmatę do podłogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to możliwe ;)
      Za to stwierdziłam ,że palmolivowy żel pachnie po prostu jak olejek różany , a że Małgorzatę w olejku kąpali , więc Palmoliv jest jak ulał ;)

      Usuń
    2. Woland miałby Palmoliv reklamować?!
      Cóż za upadek.
      Ale reklama byłaby chwytliwa jak mniemam.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...