Panoramy Rodopów niestety mnie ominęły, do Sofii dotarliśmy późno w nocy. Zamiast pięknych górskich widoków widziałam pożar, który trawił lasy w pobliżu mniej więcej w połowie drogi do bułgarskiej stolicy. Jęzory ognia lizały pnie drzew, iskry strzelały wysoko aż do koron, płomienie rozświetlały drogę, światło kładło się długimi cieniami na naszych twarzach zniekształcając rysy i zmieniając nas w postacie z obrazów Boscha powietrze pełne było kłębistego dymu, który, mimo wciąż działającej klimatyzacji na sługo wypełnił wnętrze samochodu i nasze płuca wonią żywicy, palonego dymu i popiołu.
Po kolorowym, gwarnym Stambule Sofia okazała się być miastem małym, czystym, cichym i zimnym. Przytulona do górskich zboczy żyje w swoim własnym rytmie, powietrze jest tam czyste, przesycone wilgocią.
Wnętrza cerkwi są ciemne, chłodne ciche. Malowidła na sklepieniach toną w mroku, postacie z fresków zdają się ożywać w nikłym świetle, wysoko strzelają smukłe łuki naw. Kamienna posadzka nie tłumi odgłosu kroków, ściany zwielokrotniają je echem.
Bułgaria jest niemal jak powrót do domu. Do świata zieleni, chmur i wody, do miejsca, w którym słońce czasami chowa się za chmurami a nie leje się z nieba bezlitosnym ukropem cały długi dzień. Do europejskiego wycofania się, zamknięcia, potrzeby prywatności i respektowania granic osobistej przestrzeni, ciszy, myśli.
Hoho, pisałam komentarz pod poprzednim postem a tu się kolejny pojawił! :)
OdpowiedzUsuńPożary lasów są straszne, szczególnie podczas suszy. Ale rozumiem, że po chwili przyćmiło go ogólne wrażenie Sofii, chyba rzeczywiście musiałaś poczuć się jak w domu. :)
I czy dobrze przeczytałam? Masz dosyć uporczywego słońca?? ;>
Mam dość słońca, które leje się z nieba, praży i wysusza. Przebywanie na takim słońcu rani moją wilgotną rybią skórę, delikatną i bladą, Rozsychają mi się łuski, ciało boli, każdy dotyk drażni.
OdpowiedzUsuńAle zimna nie lubię tak samo- a może nawet bardziej.
Sofia jest kameralna i cicha. Żyje w cieniu dwóch cerkwi, pochodzącej z V wieku świątyni świętej Zofii (od której imię wzięło całe miasto), romańskiej i niezwykłej oraz soboru świętego Aleksandra Newskiego, ogromego, imponującego bogactwem i majestatem. Wszystko inne w Sofii to niejako dodatek, didaskalium do tych świątyń.
Miło było wrócić do świata, w którym w świątyniach umiem dostrzec sacrum i tajemnicę.
W następnym roku wybieramy się do Bułgarii nad morze. Możesz polecić jakieś konkretne okolice?
OdpowiedzUsuńTovo nie wiem czy pomogę bowiem podczas tej podróży nie zahaczyliśmy nawet o bułgarskie wybrzeże.
OdpowiedzUsuńZ dzieciństwa pamiętam pobyt w Albenie, miejscowości położonej tuż obok słynnych Złotych Piasków. Plaza była piękna ale nie było tam nic poza plażą, nie miałam do roboty nic innego poza pławieniem się w morzu, czytaniem i graniem w tenisa.