poniedziałek, 10 września 2012

Francis Kurkdjian Amyris Homme i Amyris Femme

Oto związek doskonały: on, konserwatywny i zachowawczy, z pozoru chłodny, powściągliwy, spokojny. Ona, roztrzepana, żywiołowa, niestabilna emocjonalnie, pełna pomysłów i  pasji. On, statyczny, nieco koloński w otwarciu nosi się w stylu retro i niechętnie eksperymentuje. Ona wciąż przymierza nowe nuty, kokietuje, robi miny do lustra pytając nieustannie- czy mi w tym do twarzy?-. Tematem przewodnim obydwojga jest florencki irys i kwiat amyrisu, jednak sposób w jaki oba pachnidła eksploatują te motywy jest zupełnie odmienny. Pozornie niezgodni, wręcz skonfliktowani wonni kochankowie Kurkdjiana okazują się być bowiem doskonale i przewrotnie komplementarni, od otwarcia zapachów aż do samego zmierzchu kiedy to okazuje się, że ona jest ziemiście wetiwerowa i miękka a on kremowy i słodki.




Gentleman w papuciach

Amyrisowi Homme klasy odmówić absolutnie nie można. Rzecz w tym, że w pierwszym oddechu Pan Amyris skrzętnie ją ukrywa chowając smoking pod szlafrokiem a szlachetną woń irysowego pudru pod staroświecką wodą kolońską. Jeszcze jeden oddech i okazuje się, że szlafrok w który ustroił się Amyris jest z grubego, mięsistego jedwabiu haftowanego ręcznie w misterne arabeski, że woda kolońska, którą wtarł w nienagannie ogolone policzki to receptura samego Fariny, wykwintne złożenie gładkich i rześkich cytrusowych skórek, krztyny ziołowego rozmarynu i odrobiny suchej, kruszącej się w palcach lawendy z zielonym tchnieniem cytrynowych liści. Pana Amarisa poznajemy co prawda w domowym entourage ale gentlemena rozpoznać można w każdej sytuacji.



Amyris to kwiat rośliny, z której żywice także znajdują zastosowanie w perfumiarstwie i znane są pod imieniem elemi. Nie wiem jak pachnie kwiat amyrisu, w Panu i w Pani Amyris znajduję intrygującą, nieco oleistą nutę przypominającą nieco aromat pomarańczowego miąższu, tylko miększą, bardziej kremową, puszystą. W Amyris Homme Kurkdjian połączył ów zapach z pudrowym, żółtym i jasnym kłączem florenckiego irysa oraz z zupełnie niezwierzęcym, zaskakująco jasnym oudem a raczej tym fragmentem oduowego zapachowego spektrum, które jest gładkie, płynne, gęste, matowe, głębokie. Gdzieś przy samej skórze, na granicy wrażliwości mojego powonienia czai się szorstka  szczypta niesłodkiego, suchego kakao.



Pan Amyris spokojnie i nieśpiesznie zdejmuje wreszcie swój gustowny szlafrok, zapina marynarkę od smokingu, obowiązkowo czarną, z atłasowymi klapami, wysładza się i ubogaca waniliową, nieco korzenną wonią fasolek tonki, jest gotów do wyjścia. Tylko jedno kala jego nienaganną elegancję i szyk. Otóż zamiast czarnych, stosownych do smokingu butów wciąż ma na nogach domowe papucie, wytworne, z atłasowymi pomponami puchatymi od słodkiego kokosowego mleka. Wciąż jednak jest to obuwie niestosowne na wielkie wyjście, pan Amyris nie zważa jednak na to. Mruga do nas porozumiewawczo, łobuzersko i chicho zamyka za sobą drzwi.

Dama w cylindrze.



Gdy mężczyzna zakłada smoking jego partnerka winna nosić długą, wieczorową suknię. Tak przynajmniej głoszą podręczniki savoir-vivre, Pani Amyris nie jest jednak do tego tak całkiem przekonana. 



W otwarciu stroi się w zieloną kusą sukienkę z cytrynowych liści, woskowych, śliskich od eterycznych olejków. Z takiej materii trudno jednak uszyć miękką, twarzową kreację. Cytrusowa zieloność choć ma piękną barwę jest ostra, twarda i upijaja na szwach, Amyris Femme odrzuca ją więc zniechęcona i sięga po bardziej kobiece kreacje. Wyraźnie ciągnie ją do koronek, falbanek, różowości i dżetów, gorączkowo przebiera wśród ubrań niebezpiecznie zbaczając w kierunku kiczowatej słodyczy. Kryguje się, kokietuje, robi do lustra miny. W końcu jednak wkłada delikatną, ażurową bieliznę z płatków białych kwiatów i sięga po szlachetny amyris. W jej wydaniu kwiat ten jest bardziej świetlisty i ciepły niż był u Pana Amyris, opływa jej ciało natarte irysowym masłem zmysłowo i miękko, dodaje dystynkcji i wdzięku. Kilka piruetów, parę teatralnych gestów przed lustrem i już, jest prawie gotowa. Jednak wciąż czegoś brakuje.



Tak, czarny męski cylinder Pana Amyris dopełni stylizacji. Gładki, chrupiąco- dymny wetiwer brzmi w kompozycji orzeźwiająco i nieco męsko. Kwiatowe serce zapachu na tej ziemistej podstawie nabiera żywicznej głębi. Gaśnie powoli delikatna amyrisowa świetlistość a do pachnidła wsącza się oudowa, matowa ciemność, kwiatowe płatki strzępią się na brzegach i rozsychają a materia zapachu i sukni naszej bohaterki staje się aksamitna, ciężka, powłóczysta. Pani Amyris w ciągu godziny przybyło kilkanaście lat, z trzpiotowatej nastolatki przeobraziła się w kobietę, dojrzałą, piękną i świadomą swojej urody, pełną wdzięku.
Tak, Pan Amyris będzie zachwycony.



Ilustracja pierwsza przedstawia Dennisa Price'a, to kadr z filmu Roberta Hamera Kind Hearts and Coronets z 1949 roku.Ilustracja druga pochodzi z http://wellingtonsandhounds.tumblr.com/
trzecia z: http://www.sofeminine.co.uk/reefitness/the-5-fashion-essentials-for-every-woman-s-wardobe-d16581.html
czwartą zaś pożyczyłam od: http://daintyanddangerous.tumblr.com/post/2813029208/bohogypsygirl-stevie-nicks-nobody-wears-a-top

5 komentarzy:

  1. Coś Ci się za wcześnie opublikowało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo za wcześnie nawet. Ale w poniedziałkowy poranek brak koordynacji jest rzeczą normalną i wybaczalną :)
      W każdym razie teraz jest już wszystko.
      Chyba.

      Usuń
    2. Piękny opis :)
      Zabawny i z pazurem. Kuszą mnie obie wersje, bo nie znam :)

      Usuń
  2. I jaki dobór zdjęć :)
    Opis kuszący ;)
    tri

    OdpowiedzUsuń
  3. Tovo, dziękuję.
    Oba zapachy to nowości, do potestowania i poznania w perfumerii Quality.

    Tri, mnie podoba się szczególnie pochłonięty lekturą gentleman z ilustracji drugiej.
    Ciekawe, co też czyta...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...