Dziś znów będzie alkoholowo, ostatnimi czasy mam słabość do woni mocnych trunków w perfumach. Może to jesień tak na mnie wpływa, aromat koniaku czy whisky rozgrzewa prawie tak skutecznie jak napój zastosowany doustnie, wygania z kości zimową senność i rozprasza zmęczenie. Ale działanie takie ma tylko smak i zapach alkoholu szlachetnego i zacnego, dojrzewającego miesiącami i latami w drewnianych beczkach. Nasz rodzimy przemysł monopolowy natomiast, prawdopodobnie aby wybić rodakom z głowy burżujskie ciągoty do egzotycznych alkoholi, opracował krajowe ich odpowiedniki- powstało więc nasze "amaretto", nasze "old- brandy" i inne kurioza- a palmę pierwszeństwa wśród nich nosi "rum" Seniorita.
Rum Seniorita
Na własne oczy widziałam kiedyś ofiary umiarkowanego nadużycia Seniority, sama też kosztowałam tego trunku, kosztowałam- bo pić się tego nie dało.
I oto po latach odnalazłam kunsztowny bukiet Seniority w Havana Vanille L ' Artisan. Powąchałam i zamarłam a niedawno spożyty obiad ujawnił niebezpieczną chęć powrotu na boży świat. Aby oddać zapachowi sprawiedliwość nadmienić muszę, że rum zwykle nie układa się na mnie dobrze. Skutecznie obrzydza mi takie pachnidła jak Frapin 1697 albo Sekwoję od Comme des Garcons. W Hawańskiej Wanilii jednak syntetyczny, ulepno- rodzynkowy aromat, który nijak ma się do szlachetności rumu z wyżej wymienionych perfum a zatrąca mdłą wonią taniego alkoholu wzbogacony został o zapach, jakżeby inaczej, wanilii. Tyle, że takiej zbyt długo przechowywanej w niesprzyjających warunkach, która spleśniała, zatęchła się na słodko.
Heroicznie kontynuowałam test mimo sprzeciwu nosa i żołądka.
Słusznie być może, bo najgorsze było już za mną. W akordach serca przez woń stęchlizny przesącza się bardzo słodki aromat kandyzowanych owoców ożywiony pikantnymi goździkami. Jest rodzynkowo, słodko i w sumie bardzo sobie tą słodycz chwalę mimo ogólnego braku entuzjazmu do scukszonych zapachów tłumi bowiem ona odrażającą Senioritę i czyni wanilię bardziej znośną.
Tytoniowe liście zwijane na udach gorącokrwistych Kubanek wydzielają suchy, wytrawny zapach cygara, któremu już odcięto kapturek ale jeszcze go nie zapalono. Szeleszcząca dymność smuży się po tłustej, ciemnej, macerowanej w rumie wanilii wygładzając ulepną słodkość i wydobywając z podstawy nieco maślane nuty drzewne, lśniące i gładkie. Harmonię psuje mi wonne echo nielubianego kokosa chowające się w nutach głębi i wytłuszczające inne nuty lekkim olejem.
Zapach z czasem mięknie, staje się puchowy, lekko zaczyna trącić piżmem a stęchlizna niepostrzeżenie przechodzi w smużkę łagodnego dymu ze słodkiego cygara.
Podsumowując: potworny, traumatyczny, grożący womitem początek ewoluuje do umiarkowanie nieprzyjemnego serca i umiarkowanie przyjemnej podstawy.
Nigdy więcej!
Zapach z czasem mięknie, staje się puchowy, lekko zaczyna trącić piżmem a stęchlizna niepostrzeżenie przechodzi w smużkę łagodnego dymu ze słodkiego cygara.
Podsumowując: potworny, traumatyczny, grożący womitem początek ewoluuje do umiarkowanie nieprzyjemnego serca i umiarkowanie przyjemnej podstawy.
Nigdy więcej!
Zdjęcie drugie pochodzi z: http://the-dogs-breakfast.com/2010/02/07/adventures-in-ice-cream/
No nie , mam próbasa , lecę spróbować dokładnie , jak nic będzie piękny :)))
OdpowiedzUsuńI jak nic wyczuję w nim na przykład różę ;P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co w nim poczułaś, Twój nos jest niezwykły. Pamiętam że po raz pierwszy wąchałam Hawańską Wanilię po zasłodzeniu się amaretto, na ogół wcale nie pijam słodkich alkoholi ale wtedy wypiłam i źle się to dla mnie skończyło, nie z powodu nadużycia alkoholu ale słodyczy właśnie.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego tak negatywnie uwarunkowałam się na ten zapach. Ale czuję Senioritę, jak nic.
I Seniority nie ma :( sa czekoladopodobne cukierki rumowo-waniliowe , przesiąkłe papierkiem i lekko zjełczałe od długiego leżenia na słońcu w sklepie GS między papierosami a mydłem , które użyczyły im aromatów . Po jakiejś godzinie cukierki znikaja i zostaje wanilia przełamana goryczka tytoniu , ale ta wanilia jaks dziwna , ni to tłusta , ni to plastikowa , ki czort ? ostatecznie końcówka zapachu waha się między zjełczałym i zwietrzałym olejkiem waniliowym do ciasta a plastikową lalką . Cuda panie *lol*
UsuńAle jedno chciejstwo z listy mniej :)))
Zaś co do Seniority jako takiej , znacznie od niej gorszy jest Golden Rum , to jest dopiero chemiczna ohyda że proszę siadać , Seniorita przy nim to całkiem zacny napitek :P
OdpowiedzUsuńRety, aż tak bezlitosna dla swojego organizmu nie jestem, Seniorita to dla mnie szczyt szczytów.
OdpowiedzUsuńNo, za studenckich czasów było jeszcze "wino" Komandos, 3,99 dostępne tylko w Żabce. Bukietu ani smaku tego wina żaden człowiek opisać nie zdoła, epizodyczny romans z komandosem zapamiętam do końca życia.
Ciekawa jestem czy Havana Vanille wąchana Twoim nosem spodobałaby mi się bardziej. Chyba nie.
Oooo , Komandosa nie znam , to musiało być absolutne cudo :)))
OdpowiedzUsuń