piątek, 5 kwietnia 2013

Lubin: Galaad

"Matka królewska Teje przyjęła mnie w prywatnej komnacie, gdzie w klatkach skakały i szczebiotały rozmaite ptaszki z podciętymi skrzydełkami. Wcale bowiem nie zapomniała o zawodzie, który uprawiała w dniach młodości, i wciąż jeszcze chętnie chwytała ptaki w pałacowym ogrodzie, powlekając klejem gałęzie drzew i zakładając sidła (...)
Nie ze skąpstwa częstowała mnie piwem, tylko, jak to jest obyczajem ludu, sama wolała piwo od wina. A piwo jej było mocne i słodkie i mogła go wypić wiele dzbanów dziennie, tak że ciało jej opuchło od piwa, a twarz nabrzmiała i wyglądała odpychająco, i twarz ta naprawdę przypominała twarz murzyńską, mimo że nie była czarna. Nikt z pewnością nie mógłby na jej widok przypuścić, że ta postarzała i obrzękła kobieta kiedyś swoją pięknością zdobyła miłość wielkiego faraona. Dlatego też lud mówił, że zdobyła łaskę faraona dzięki murzyńskim gusłom, bo jest przecież rzeczą niezwykłą, gdy faraon bierze sobie ptaszniczkę znad Rzeki i podnosi ją do godności wielkiej królewskiej małżonki."*




Balsam świętej góry

Z Gilead, z łacińska zwanej Galaad, górzystej krainy rozciągniętej między rzekami Arnon i Jaramuk karawany wiozły przez wypaloną słońcem pustynię cenną mirrę na dwór faraonów, dla możnych Moab i Puntu. Piaskowe burze, upał, brak wody, rabusie czynili tą długą drogę wyjątkowo trudną i niebezpieczną ale znój kupców opłacał się, w Egipcie cena balsamu bywała wyższa niż cena złota.
Galaad zabiera nas w podróż równie daleką, pełną przygód i cudów.



Pierwsze chwile z Galaad od Lubin'a to rozcięty zbójeckim nożem juchtowy worek pielgrzyma wędrowca, powracającego do ojczyzny przez kraj Gilead. Z rozprutego worka bucha intensywna, słodko- gorzka woń żywicznych bryłek, połamane podczas podróży gałązki cyprysu z Libanu, kawałek zagrzybionego aloesowego drewna z Arabii, kilka wysuszonych, szorstkozielonych ziaren kardamonu...
Napadnięty podróżny o nieobecnym spojrzeniu członki ma długie i szczupłe a jego skóra ma kolor popiołu. Towarzyszy mu tłusty, jednooki sługa, sprytny i obyty w sprawach tego świata. 
Czy ten milczący wędrowciec to nie Sinuhe, królewski trepanator, Ten, Który Jest Samotny, powracający z misji do odległych krajów na rozkaz Horemheba, dowódcy armii szalonego faraona Enchatona? Wraz ze swym niewolnikiem Kaptahem odwiedził wielu władców i zwiedził wiele państw, jego oczy były ukrytymi oczami Homemheba, jego uszy słyszały to, co usłyszeć chciał namiestnik egipskich wojsk. Teraz czas mu wracać do domu, do Egiptu, do Teb, bo kto raz pił wodę z Nilu ten już nigdy nie ugasi pragnienia żadną inną wodą.



Sucha, ziołowoaromatyczna szorstkość poszerza zapach pozwalając przenosząc nas z pustyni do pałaców stolicy faraonów, prywatnych komnat królewskiej matki, Teje. Miodowy, gęsty zapach nieklarownego, mocnego piwa, które pite w nadmiarze przez lata zniekształciło jej ciało, odebrało ostrość pięknym niegdyś rysom twarzy Teje oraz słodki balsamiczny aromat topniejących w upale nasączonych żywicami grudek tłuszczu, stożków zapachowych noszonych przez damy dworu na kunsztownych wysokich perukach kryje w sobie gorycz, głęboko utajoną, bardziej niż powonieniem wyczuwalną samymi szczytami płuc obolałymi od mocnego wdechu. To podróżny worek Sinuhego, pełen wspomnień i drzewnych żywic, cudem ocalony z rąk bandytów, pewnie przez spryt Kaptaha i interwencję jego osobistego boga, małego lecz potężnego skarabeusza z jadelitu.



Zręczne i szybkie place Teje splatają węzłami ptaszniczki sitowie tnące balsamiczną gęstość głębi zapachu jasnozieloną, świetlistą wonią cypriolu. Podsuszane w cieniu liście tytoniu cierpko-wytrawne, zwijające się na brzegach skropione ambrą wydzielają woń nieco podobną do spoconego, starego ciała, skórzastą, słodkockliwą, mdlącą. Zmierzch Galaad wydaje mi się wilgotny, fizjologiczno- balsamiczny, jednocześnie przyjemny, uwodzący powonienie i przykry, kojarzący się ze starością i rozkładem. W końcu rudy, wytrawiony pustynnym słońcem pył, wszędobylski, wdzierający się w każdy zakamarek, osiadający na skórze szorstką, pylistą warstwą wysysa ze zmierzchu Galaad wszelką wilgoć i wszelkie życie pozostawiając tylko nikłe echo kadzidlanego, pogrzebowego dymu.


*Cytat pochodzi z powieści Miki Waltariego Egipcjanin Sinuhe w przekładzie Zygmunta Łanowskiego
Zdjęcie pierwsze pochodzi z http://www.national-geographic.pl/artykuly/pokaz/abc-podrozy-po-tunezji/Drugie pożyczyłam z blogu Oko http://okoshio.files.wordpress.com/
Trzecie zaś pochodzi ze świetnego bloga egiptologicznego: http://egyptology.blog.com

5 komentarzy:

  1. A niech mnie! Co za opowieść! I główna postać - niewiasta, na którą przykro patrzeć, tym bardziej, że podobno była pięknością. To musi być odrzucający zapach - dla mnie, tak przypuszczam. Może i ciekawy, ale do wąchania z papierka, bo chyba na swojej skórze nie chciałabym go testować. Pięknie oddałaś nastrój - obca mi to bajka, ale uwodzicielska.

    OdpowiedzUsuń
  2. Eeee, jak dla dla mnie to pozytywna recenzja! :]
    Z tym, że mnie zawsze ciągnęło do olfaktorycznych dziwadeł. Im dziwniej, tym lepiej. Bo przecież tylko perfumowi mugole uważają, że perfumy powinny być od początku do końca ładne i przyjemne. Imo mogą być nawet brzydkie - byle rodziły fascynację lub "tylko" prowokowały do myślenia, odczuwania, kojarzenia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedźmo, ale wśród dziwaków może się pojawić ktoś odpychający, obrzydliwy, kogo nawet nie chce się wąchać? Czy też zapraszasz wszystkich?

    OdpowiedzUsuń
  4. Może powiem tak: uważam, że każdy zapach wart jest testów. Więc założenie jest takie, że testuję wszystko (czasem marzę, żeby mieć ze dwanaście rąk, jak hinduistyczne bóstwa ;] ).I kiedy już jakiś zapach na sobie noszę staram się go zrozumieć, nawet jeżeli w pierwszej chwili wydał się obrzydliwy. No i często coś tam z niego wyciągnę - a wtedy jakoś szkoda wdeptywać go w ziemię.
    A poza tym znacznie bardziej wolę perfumowych olfaktoryczne dziwadła nawet najbardziej nieprzyjemne od nudnych seforwo-daglasowkich premier, które zdają się już niczym nie różnić. Więc chyba daję im kredyt już na starcie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapach suchy szorstki ale elegancki ma w sobie gorycz zapach kwiatow i pudrowy akcent
    Z czasem lagodnieje nabiera erotyzmu
    Jest zmyslowy i lodowaty zarazem
    Nie dla wszystkich
    Yvette

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...