sobota, 8 marca 2014

Estee Lauder: Amber Mystique

Ylang, czarna porzeczka, agar z różą w tle.
Intrygujące zestawienie. Dziwne, to niewątpliwy plus. Ale dla mnie niezbyt obiecujące. Do oudu podchodzę nieufnie zaś ylang- ylang i porzeczka nie plasują się, delikatnie rzecz ujmując, na szczycie list moich olfaktorycznych ulubieńców. Tymczasem Amber Mystique wprowadziła mnie w stan niepokojąco bliski zachwytowi.
Jak przystało na pachnidło stworzone dla konsumentów z krajów arabskich Amber Mystique jest esencjonalne nie przekracza jednak subtelnej granicy, która gęstość dzieli od zawiesistości często rzucającej mi się w nos i uprzykrzającej testowanie archetypicznie arabskich perfum. Amber Mystique "trzyma przestrzeń", nuty nie sklejają się, od pierwszej do ostatniej minuty życia zapachu na skórze jest między nimi powietrze.
A tam gdzie jest powietrze może płonąć ogień.



Czerwony odcień czerni



Otwarcie zaskakuje. 
Zdumiewająco rześkie, orzeźwiające niemal, utkane ze skrzących się od rosy nut soczystej czarnej porzeczki, gorzkawej z wyraźnie zaznaczonym niuansem świeżych liści. Mniej niż minuty trzeba by zniknął akcent zieleni wyparty przez konfiturową, ciepłą gęstość układającą się wraz z ożywczą cierpkością w zadziwiająco bogaty i spójny akord owocowy, niezbyt słodki, płonący czerwienią malinowego soku.
Tuż za akordem owocowym postępuje oud. Trzyma się cieniu albo też sam dla siebie ów cień roztacza. Dymi sennie zmęczony własnym ciężarem a jego miękka, utkana z oparów ciemność oprawia i kontrastuje skrzącą się owocowość w kolorze jasnej purpury.



W sercu zapach wzbogaca się w kwiaty. I to nie byle jakie. Żywiczna róża o miodowym podbiciu przerasta oleiste spektrum olfaktoryczngo widma oudu, zapach mięknie i rozpływa się niczym grudka wonnego tłuszczu zaciśnięta w dłoni. 
Najbardziej niezwykły jest zaś w Amber Mystique ylang- ylang. 
Nuta ta, dla mnie zwykle trudna, przewija się w aptekarskich ilościach w wielu moich ulubionych zapachach w większym stężeniu ylangowy olejek natomiast często zwiastuje ból głowy i ogólne odurzenie na niezbyt przyjemny sposób.
W Amber Mystique ylang jest inny, sam do siebie niepodobny a jednocześnie łatwy do uchwycenia i identyfikacji. Rzekłabym, że zamiast swej zwykłej mdlącej żółci w zapachu Estee Lauder ylang nasyca się czerwienią, nasiąka nią tak, że pozostając zmysłowy i narkotyczny nie drażni i nie dusi, wizje zaś, które sprowadza są przyjemne i nie zostawiają po sobie migreny.
Po kilku godzinach kompozycja uzyskuje jeszcze jeden wymiar- cień głębokiej, minorowej słodyczy. To ambra a raczej pierwszy jej ślad, który udało mi się wytropić w Amber Mystique. Tytułowy składnik perfum dominację uzyskuje dopiero w bazie kiedy to z wiodącego prym na wcześniejszych piętrach kompozycji akordu owocowego pozostaje tylko rozwiewające się jak sen, kwaskowe wspomnienie.



Gdyby ambra mogła się tlić tu by się tliła dymiąc jedwabiście pieszczącym podniebienie miękkim dymem. Temperatura oraz ukryty żar wydobywa z niej animalny aspekt widma, skórzasty, zdradzający powinowactwo do kastroleum. Pozostaje nawet wtedy gdy gaśnie i ambra i akord kwiatowy. On to, oprawiony w stygnący oud jest ostatnim cieniem jaki Amber Mystique pozostawia na ciele. 

Cząstka magii Amber Mystique tkwi, według mnie, w tym, że jest to kompozycja arabska niczym baśń z tysiąca i jednej nocy a jednocześnie na wskroś europejska. Nie mam wrażenia, że jest to orient stylizowany, ingracjowany tak by wkraść się w łaski określonej grupy odbiorców. Nie odbieram też tych perfum jako arabskość na siłę uładzoną, wykastrowaną, wystandaryzowaną, zeuropeizowaną. Jak dla mnie to po prostu piękny zapach.
Piękny na sposób absolutnie uniwersalny, poza kulturowymi podziałami.


Ilustrację trzecią pożyczyłam z http://pl.naturewallpaperfree.com
Ilustracja druga pochodzi z serwisu DeviantArt, autrką (bądź autorem) jest AnGeL7717
Ilustracja trzecia pochodzi z http://nasygnale.pl

4 komentarze:

  1. Ambre Mystique i Wood Mystique są na mojej liście perfumowych marzeń, teraz ten pierwszy dodatkowo umocnił swoją pozycję. ;)
    Dodam jeszcze coś, co właśnie przyszło mi do głowy: kiedy ktoś pisze, że dane perfumy są "stylizowane na arabskie ale faktycznie silnie zeuropeizowane" lub "powielające europejskie bestsellery przez arabską kalkę", to najczęściej czytelnik odbiera podobne określenia jako zarzuty. Być może nie bezzasadnie. Jak jednak określić identyczną sytuację, kiedy dane pachnidło naprawdę nam się podoba? Kiedy nie odbieramy koniunkturalizmu producentów w kategoriach wady, gdyż jego efekt autentycznie chwycił nas za serce? To co wtedy?
    Jasne, od czego mamy kontekst i ciąg dalszy wypowiedzi - ale właśnie zaczęła nurtować mnie możliwość odszukania - albo wręcz wynalezienia - określeń, które podobne niejasności automatycznie stawiałyby w pozytywnym świetle. :) Jak myślisz, to w ogóle możliwe...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mając do wyboru Wood Mystique i Amber Mystique wybrałabym to drugie. Pisząc o liście perfumeryjnych marzeń masz na myśli to co chcesz poznać czy posiadać w postaci flakonów?

      Zgadzam się z Tobą, stylizacja to niejednoznaczne określenie. Mamy potrzebę obcowania z "oryginałami" stylizacje trącą wtórnością. To snobizm w czystej postaci.
      Z prawdziwie arabskimi pachnidłami obcować nie jestem w stanie, to samo dotyczy zachodnich zapachów składanych jak arabskie (ot, Attar Montale na przykład). Zapachy stylizowane są dla mnie łatwiejsze, możliwe do oswojenia- może to zatem jakiś wybieg mojego umysłu, który chcąc pogodzić snobizm i osobliwe upodobanie do amber Mystique mimo niezaprzeczalnej "wschodniości" tego zapachu kazał palcom wpisać słowo "jednocześnie".

      Usuń
    2. Chodziło o to, że nie miałam okazji poznać. Ale gdzieś pewnie w końcu znajdę (dodane, żebyś nie myślałam, że próbuję wyłudzić próbkę).

      Snobizm, rzeczywiście. Wcześniej tak nie pomyślałam ale masz całkowitą rację. Wiesz, ja świetnie rozumiem, dlaczego tworzy się takie wonie stylizowane i wcale nie uważam, że powodował Tobą (w tym konkretnym przypadku) ani kimkolwiek innym snobizm. No chyba, że za snobizm uznamy ciekawość jako taką, także tę co do której mamy pewność, że może źle się dla nas skończyć. Na zasadzie "nie pchaj palców między drzwi", kiedy wiesz, że i tak je tam zapchasz. ;)
      Ech, nie wiem, czy to co piszę ma większy sens..

      Usuń
    3. Wiedźmo,
      niczego nie musisz wyłudzać. Służę I Amber i Wood Mystique z tym że Amber w ilościach testowych zaledwie.
      Tylko adres zechciej mi podesłać jakoś bo miałam ale zapodziałam.

      A co do snobizmu- odsądza się go od czci i wiary a to pozytywne zjawisko. Przynajmniej w aspekcie aspiracyjnym. To snobowie sponsorują sztukę. A także- w dużej części- kupują perfumy.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...