wtorek, 29 kwietnia 2014

Blood Concept: B

Wedle nieco kontrowersyjnej teorii pochodzenia grup krwi ludzie posiadający na powierzchni swoich krwinek antygen B to urodzeni koczownicy. Grupa ta rzekomo rozwinęła się dwanaście- siedemnaście tysięcy lat temu kiedy to na skutek wielkich migracji wyparta z Afryki ludność zasiedlać poczęła okolice Himalajów i Tybetu. Wędrowny tryb życia migrujących sprawił, że ich dieta była niezwykle zróżnicowana zaś konieczność przystosowywania się do zmiennych warunków klimatycznych wykształciła u koczowników wysoką odporność na infekcje oraz dobre zdrowie. 

Rozumiem zamysł twórców zapachu. Bogactwo gęstych, owocowo- przyprawowych nut zamkniętych w paczulowym cieniu bliskie może być nieustannie przenoszącym się z miejsca na miejsce nomadom, którzy nie posiadają więcej niż są w stanie przewieść.

Blood Concept B okazał się być jednak zapachem zbyt drapieżnym i metalicznym by pasować mi mógł do wędrujących koczowników. Chyba że szlak ich wędrówki znaczony jest obficie krwią.




Na przełaj przez Imperium Stepu



A więc Blood Concept B mogłoby pachnieć niczym zawartość juków przytroczonych do siodła przez mongolskiego wojownika. Mogłaby, gdyby wojownicy Czingis Chana zwykli zabierać ze sobą na podbój świata herbatę z pobliskich Chin. Ta z otwarcia Blood Concept jest mocno przefermentowana, dymna a jednocześnie ziemista. Wydaje się że to zmieszana pół na pół czarna, wędzona Lapsang z czerwoną herbatą Pu-Erh zaś drobne, dobrze wysuszone listki wchłonęły w siebie zapach skórzanej sakwy, w której były przechowywane.
W drugim tobołku są owoce. Zrywane pośpiesznie z drzewa, broczące słodkim sokiem wiśnie, rwane z fragmentami gałązek i liśćmi; przejrzałe, poobijane jabłka wyraźnie zapomniane, brązowiejące z wolna w nieprzepuszczającej powietrza, ciemnej, zatęchłej sakwie. Cień zapachu cierpkiej skórki granatu jakby ktoś wyjadłszy orzeźwiające wnętrze owocu skórzatą, żółtoczerwoną osłonkę wepchnął z powrotem do juków nie chcąc pozostawiać po sobie śladów. 



W trzeciej sakwie znajdują się egzotyczne przyprawy, jak nic łup zdobyty na spotkanym po drodze zamorskim kupcu. Pomarszczone ziarna czarnego pieprzu niedokładnie obłupane ze skórzastych osłonek, zwinięte w ruloniki fragmenty kory cynamonowca, gorzkiej i wytrawnej. Duże, jajowate ziarna gałki muszkatołowej. Szorstki, zielony kardamon.



Obok juków zaś przytroczony jest bojowy topór. To prosta, pozbawiona zbędnych ozdób broń, drewniany trzonek wyślizgany od częstego używania pociemniał w miejscu gdzie zaciskają się na nim spotniałe dłonie wojownika. Na wyszczerbionym ostrzu pozostały zaschnięte smugi krwi, może korzennego kupca a może innych nieszczęśników którzy stanęli na drodze ordy.   
Metaliczna, przenikliwa, drażniąca chłodem nuta przypomina nam że nie mamy do czynienia z zapachem po prostu pięknym. To taki wonny kontrapunkt zapachu, element budujący napięcie. W duecie z pikantnym pieprzem wydaje się być ostry, zimny jak żelazo, które zdolne jest ciąć skórę, przecinać kości, pozbawiać życia.


 

Czas odmierzany miarowymi uderzeniami końskich kopyt łagodnie blenduje zapach, akordy łączą się ze sobą. Na tym etapie zapach staje się słodki, wyciągnięta do przodu szorstka paczula ciągnie za sobą bogactwo nut drzewnych. Akord metaliczny także się zmienia choć trudno uchwycić istotę tej metamorfozy. Otoczony przez zbytkownie miękkim palisandrem i gładkim, jasnym drewnem tekowym delikatnieje zdając się być jednocześnie ciągliwy i kruchy. Traci powinowactwo do żelaza stając się...
... czystym złotem. Lśniącym i twardym żółtym kruszcem rozbitym pracowicie na cieniutkie blaszki, którymi kunsztownie pokryto statuetkę wykonaną ze szlachetnego drewna.
Oto łup godny mongolskiego najeźdźcy.

Jakkolwiek uważam że pomysł zapachu dopasowanego do grupy krwi jest konceptem stricte marketingowym to nie studzi moich emocji wobec tego zapachu, jego bogactwa i nieoczywistego piękna.
I wobec opowieści którą dla mnie szepcze.


Ilustracja pierwsza przedstawia Muqali (1170-1223), jedenego z najwybitniejszych generałów Czingis- Chana. Obraz pochodzi z http://warriors-hall-of-fame.blogspot.com
Ilustrację drugą, obraz mongolskiego łucznika nieznanego autora pożyczyłam z Wikipedii.
Kolejna ilustracja to kadr z filmu Czyngis Chan w reżyserii Sergey'a Bodrova
Ostatnia ilustracja pochodzi ze strony http://fashin.livejournal.com/3102767.html










5 komentarzy:

  1. Online press releases are a major reason behind driving organic traffic to a website.
    Whether interested in international business news,
    the latest economic news, the latest technology
    news, legal news, or something else, businesses and investors have more options than ever
    before for getting their hands on the information they need.
    When the news came the next day, I realized I was probably dreaming or remote viewing
    the event at the time it was occurring.

    Also visit my web blog :: it world news ()

    OdpowiedzUsuń
  2. No ciekawy to post zaiste, bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny wpis kto by pomysłał o tej krwi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie jestem bardzo zdziwiony tym wpisem o krwi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Według mnie teraz najbardziej ważna w motoryzacji jest ekonomiczność danego samochodu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...