środa, 1 lutego 2012

Parfum de Peau Montana

Dziś opowieść muszę snuć ostrożnie. Będę starannie ważyć słowa, kontrolować emocje. Nie mogę dać się ponieść. Jest jeszcze grubo przed 22 a blog ten nie jest zastrzeżony wyłącznie dla pełnoletnich. Osoby poniżej lat osiemnastu poproszę by poczytały sobie coś innego. Bo dzisiaj będzie o seksie.





Znam wiele zapachów erotycznych ale bardzo niewiele czysto seksualnych, przywodzących jednoznaczne skojarzenia, działających poza świadomością, podprogowo, powodujących reakcję na poziomie ciała i umysłu. Niewiele jest perfum tak sugestywnych, że działają w podobny sposób na mojego Mężczyznę i na mnie.Tak się składa, że wszystkie z tej grupy, z wyjątkiem Musc Ravageur Frederica Malle, to szypry. Seksualna w tym rozumieniu jest więc Mitsouko w wersji ekstraktu a także Aromatics Elixir, i to w każdym stężeniu. Trójcę zamyka szypr najbardziej dosłowny z dosłownych, oczywisty z oczywistych, zwierzęcy, fizjologiczny gorzko- kwaśny, doprowadzający do palpitacji serca.

Jak pachnie seks?




Na wizażowym forum napisałam, że Parfum de Peau pachnie paskudnie. Zdanie to podtrzymuję z całą stanowczością, to wcale nie jest ładny zapach. Parfum de Peau nie wikła się w niepotrzebne czułości, zbędne gesty, nadmiar nikomu niepotrzebnych słów. Jest konkretny, dosadny, przechodzi ad rem od razu, nie tracąc czasu. Już w samym otwarciu pojawiają się nuty podstawy, z królująca w całym zapachu, świeżą,esencjonalną, gryzącą skórą na czele. Na początku skóra doprawiona jest szczyptą czarnego pieprzu, paroma kardamonowymi ziarnami i rozjaśniona orzeźwiającym aromatem świeżo utartego imbirowego kłącza. To dopiero preludium.




Ożywcza jasna żółć znika szybko zastąpiona przez nieczęsto spotykany w perfumach aromat kwiatków, które pamiętam z dzieciństwa, aksamitek. Kwiatki te sadziło się niegdyś w przydomowych ogródkach by ich aromat odstraszał robactwo. Jest mocny, szorstki, gorzko-ziołowy, bardzo charakterystyczny, sprawia wrażenie cierpkiego i dodaje skórzastemu, imperatywnemu otwarciu nieco lekkości pozwalając wypełznąć spod niego innym akordom. I oto pojawia się miękka róża, zwarzona od goryczy, a także odrobina jasnego irysowego pudru próbującego, bez powodzenia na szczęście, przytłumić intensywną gorzkość zapachu; przesącza smuga dymu jasnego olibanum i tuberoza, ciężka, parna i duszna oraz jedwabista soczystość, wyraźna na tle szorstkiego, ciemnego zapachu choć nie biorąca w posiadanie zdecydowanie wytrawnej kompozycji. Opleciona ścisłym uściskiem kadzidlanego dymu słodkość nabiera kształtów, wyokrągla się stając się śliwką, na ciemnofioletowej skórce głęboka rana ukazuje bursztynowo-żółte, wilgotne wnętrze, owoc jest tak dojrzały, że aż rozpękł się od nadmiaru soku. Skapująca gęstymi kroplami słodkawość wsiąka powoli w głębię zapachu, w wilgotny, gorący dębowy mech; osiada na chropowatym, szorstkim drewnie sandałowym, brudzi się fizjologicznym, kwaśnym cywetem, słoną, spoconą ambrą, dymno-piżmowym kastroleum, spływa po śliskich liściach paczuli jeszcze głębiej, do brudnych, ziemistych korzeniu wetiweru wrośniętych żywcem w samą podstawę, w gorzką, drapiącą w gardle, ciemną skórę, wciąż ciepłą, krwistą, dymiącą jakby dopiero co zdartą z jakiejś żywej istoty ściśle splecioną z tuberozą, wciąż wyraźną, ekstatyczną, dzięki której podstawa zapachu zdaje się być tak gorąca i domknięta jak przestrzeń między dwoma spoconymi, rozedrganymi ciałami.




Parfum de Peau jest wręcz elektryzujące. Niepokojąco cielesne, nagie, dzikie, bezwstydne, drażniące nieznośnie nerwy przypomina te wonie, które staramy się za pomocą perfum ukryć, które nasza kultura uznała za niegodne człowieka cywilizowanego i które zatem wymywamy pachnącymi mydłami i maskujemy wonią kwiatów. Moje receptory węchowe i wyobraźnia dopisuje większości szyprów cielesne i fizjologiczne konotacje ale Parfum de Peau to po prostu sam seks, ekstatyczny, wyprany ze wstydu, instynktowny i pełen pasji. Żadne tam łóżkowe swawole, harce, zabawy -to zapach czystego, fizjologicznego pożądania, spełniania i pierwotnego zadowolenia z bycia tylko ciałem, seksu uprawianego z zaciśniętymi aż do bólu zębami aż do ostatniego spazmu rozkoszy. 
Można więc pragnąć tego zapachu dokładnie tak, jak pożąda tego drugiego ciała.


Ilustracje, nijak niepasujące do opowieści, to kadry z Pornografii w reżyserii Jana Jakuba Kolskiego. Ze względu na charakter bloga i obowiązujące prawo materiałów pornograficznych w dosłownym znaczeniu zamieścić nie mogę- a tylko takie byłby adekwatną ilustracją do Parfum de Peau.

8 komentarzy:

  1. Lubię Twoje pisanie. Z przyjemnością śledziłam Twoje recenzje na wizażu cieszę się że zdecydowałaś się na blog. Będę zaglądała. Parfum de Peau z chęcią bym powąchała, zachęcająca recenzja. Pozdrawiam Ewita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ewito, dziękuję serdecznie za miłe słowa. Parfum de Peau polecam zaś gorąco jeśli lubisz mocne zapachy retro i stare szypry Ci niestraszne. Inaczej może być nieprzyjemnie, to bardzo specyficzny i niedzisiejszy zapach.

      Usuń
    2. Nie moge znalexc Parfum de Peau :(. Na Allegro jest tylko caly flakon, bardzo drogi, w perfumeriach nawet o nim nie slyszeli. Wiesz moze gdzie mozna go dostac?

      Usuń
    3. Ewito jeśli zaufasz mi na tyle by podesłać mi na maila (trzy.ryby@gmail.com) swój adres z przyjemnością podzielę się z Tobą próbą Parfum de Peau. Bo gdzie go można dostać w bardziej przystępnej cenie nie wiem- polowałam na Allegro na miniaturki i ściągałam je z Wizażu, swój flakon ustrzeliłam na eBay ale zdecydowanie nie polecam zakupu dużej pojemności w ciemno.

      Usuń
  2. Dziekuje probka doszla. Mialas racje to nie zapach dla mnie. Nie jest brzydki ale strasznie ciezki dominujacay.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze przesyłka doszła bezpiecznie. Parfum de Peau jest ...trudny. Miło mi, że go poznałaś- nawet jeśli okazał się nie- Twój.

      Usuń
  3. Twój akapit między ilustracjami to najbardziej jędrny, treściwy i soczysty tekst polskiej blogosfery niebędący czystą erotyką jaki miałem okazję przeczytać. Byle więcej takich synestetycznych treści! Czułem się podobnie, jak przy czytaniu pierwszych stron Sklepów cynamonowych z opisem kosza dojrzałych owoców. Nie mogę się doczekać swojej miniaturki, żeby poznać ten zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba najmocniejszy komplement jaki kiedykolwiek dostałam za moje pisanie. Dziękuję przeogromnie.
      I bardzo jestem ciekawa jak Ty odbierzesz Parfum de Peau. Zapach to niewątpliwie poznania godny.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...