Są takie nuty, które w romansie z moim węchomózgowiem kierują się logiką wprost z Alicji w Krainie Czarów, porządkiem, który można ująć w zasadę- im bardziej cię szukam tym bardziej cię nie ma. Na przykład od kilku lat szukam w perfumach herbaty doskonałej. Czarnej, gorzkiej, esencjonalnej, wrzącej od teiny. Zamiast herbaty, w herbacianych niby pachnidłach, znajduję inne nuty, często bardzo miłe mojemu powonieniu. Orzechy na przykład. Albo niepalony tytoń. Albo ożywione w niepojęty sposób drewno, jak w pachnidle, o którym chcę dziś napisać.
Pinokio
L 'eau Rare Matale to dziwny zapach, kanciasty i surowy trochę jak rzeźbiona w świeżym drewnie kukła.
Dżepetto, wpół szalony, wpół genialny demiurg nad dzbankiem herbaty wiele godzin spędził nadając opornemu drewnu człekopodobne kształty. Ciął zgodnie ze słojami drewna pozostawiając jasną, gładką ranę, rżnął drewno oporne, szorstkie w bliźnie po nożu, próbował z egzotycznym cedrem i swojską brzozą, nie żałował czasu, ani pakuł, ani oczu ani dłoni, nóż wielokrotnie ześlizgnął się po twardym materiale i głęboko wchodził w rękę, drewno nasiąkało dławiącym zapachem krwi. Na próżno, w drzewną materię nie umiał tchnąć ludzkiego ducha, uparta kukła, niewdzięczna, toporna broniła swego prawa do martwoty i spokoju. To nie drewno, nie Dżepetto i nie jego krew dały kukle duszę. Pinokia ożywił ogień i rozpacz z jaką Dżepetto cisnął w palenisko oporną, nieustępliwie martwą lalkę. Osmaliwszy się płomieniami, zapachniawszy nadpalonym drewno-ciałem, dymem i popiołem kukła krzyknęła z bardzo ludzkiego bólu i sama wyskoczyła z paleniska.
Dalszy ciąg tej zapachowej opowieści jest bardzo drzewny, podbity teiną i miłością. Otwarcie muśnięte jasną bergamotą cichnie szybko ustępując miejsca naturalnej, drzewnej dymności. Gdzieś w tle migocze jakaś niespokojna, frenetyczna nuta, jakby szaleństwo Dżepetta nakarmione cudem zmieniało dobrotliwego staruszka w doktora Frankensteina ale dzieje się to gdzieś w zaciszu jego umysłu,a tuż przy mojej skórze. Trochę dalej od skóry zaś migoczą świeże przyprawy, jasny, chrupki, broczący sokiem imbir, kardamon w ziarnach, gorzkawa kolendra utopiona w herbacianym dzbanku, unurzana w gęstych, brunatnych fusach.
Dżepetto, wpół szalony, wpół genialny demiurg nad dzbankiem herbaty wiele godzin spędził nadając opornemu drewnu człekopodobne kształty. Ciął zgodnie ze słojami drewna pozostawiając jasną, gładką ranę, rżnął drewno oporne, szorstkie w bliźnie po nożu, próbował z egzotycznym cedrem i swojską brzozą, nie żałował czasu, ani pakuł, ani oczu ani dłoni, nóż wielokrotnie ześlizgnął się po twardym materiale i głęboko wchodził w rękę, drewno nasiąkało dławiącym zapachem krwi. Na próżno, w drzewną materię nie umiał tchnąć ludzkiego ducha, uparta kukła, niewdzięczna, toporna broniła swego prawa do martwoty i spokoju. To nie drewno, nie Dżepetto i nie jego krew dały kukle duszę. Pinokia ożywił ogień i rozpacz z jaką Dżepetto cisnął w palenisko oporną, nieustępliwie martwą lalkę. Osmaliwszy się płomieniami, zapachniawszy nadpalonym drewno-ciałem, dymem i popiołem kukła krzyknęła z bardzo ludzkiego bólu i sama wyskoczyła z paleniska.
Dalszy ciąg tej zapachowej opowieści jest bardzo drzewny, podbity teiną i miłością. Otwarcie muśnięte jasną bergamotą cichnie szybko ustępując miejsca naturalnej, drzewnej dymności. Gdzieś w tle migocze jakaś niespokojna, frenetyczna nuta, jakby szaleństwo Dżepetta nakarmione cudem zmieniało dobrotliwego staruszka w doktora Frankensteina ale dzieje się to gdzieś w zaciszu jego umysłu,a tuż przy mojej skórze. Trochę dalej od skóry zaś migoczą świeże przyprawy, jasny, chrupki, broczący sokiem imbir, kardamon w ziarnach, gorzkawa kolendra utopiona w herbacianym dzbanku, unurzana w gęstych, brunatnych fusach.
Zmierzch L 'eau Rare Matale jest wyciszony i spokojny, to staruszek nad filiżanka mocnej, cucącej herbaty, który późno w nocy dłońmi wygładza drzazgi na żywym ciele swojego dzieła- syna, nierówności, których nóż i dłuto nie usunie a zaleczy je cierpliwość i ciepło ludzkich rąk.
L' eau Rare Mantale podobny jest nieco do Tea For Two L'Artisan ale zdecydowanie więcej w nim przypraw a brak słodyczy w zmierzchu zapachu. Pozbawion jest też tej charakterystycznej, tytoniowej nuty więcej za to w nim garbników i mocy i więcej magii z palonego drewna, mchu i pasji.
Ilustracja pierwsza pochodzi z http://www.freewebs.com/bessdarnley/qeieffigystayscorsets.htm
Ilustrację drugą pożyczyłam z http://www.artflakes.com/en/products/pinokio
Ilustracja pierwsza pochodzi z http://www.freewebs.com/bessdarnley/qeieffigystayscorsets.htm
Ilustrację drugą pożyczyłam z http://www.artflakes.com/en/products/pinokio
Ja nie daję rady z herbacianymi perfumami, ostatnio mocnym czajem pachniało na mnie Wild Tobacco. Nie wiem jak to się stało, świeża tabaka była na początku, czarny mocny napar herbaciany w środku i trawa żubrówka na końcu. Niestety herbatę gorzką i tak mocną, że prawie czarną czułam przez większość czasu. A to z kolei wywołuje u mnie mdłości (unikam gorzkich aromatów)
OdpowiedzUsuńO rety, rety, to ja mam takie skarby w szufadzie? Ja uwielbiam gorzkie zapachy a mocna, silnie garbnikowa herbata to niemal szczyt moich marzeń- próbka Wild Tobacco od Aileenn wciąż czeka na testy a moja niecierpliwość po przeczytaniu Twoich słów wzrosła po stokroć.
UsuńAle moja umowa ze samą sobą zawarta głosi- żadnych testów nowych pachnideł póki nie zaliczysz sesji.
Idę się, cholera, uczyć.