wtorek, 10 kwietnia 2012

Annick Goutal Eau du Fier

"...światło słabłe i rozcieńczone przenikało przez stare szyby, znów ogarnął mnie strach przed ukrywaniem się wśród tych zwierząt , by potem jeszcze raz, w ciemnościach, przy świetle latarki spotkać się z nimi, wskrzeszonymi w mroku, dyszącymi ciężkim, tellurycznym oddechem, same kości i trzewia pozbawione sierści, trzeszczące i smrodliwe od oleistej śliny. Na tej wystawie- która powoli stawała się dla mnie czymś nieczystym - dieslowskich genitaliów, trubinowych pochew, nieorganicznych gardzieli, które w odpowiednim czasie wyrzucają z siebie- a może własnie tej nocy nastąpi erupcja- płomienie, opary, syki (...) wśród tych szkieletowych przejawów czysto abstrakcyjnej funkcjonalności automatów przystosowanych do tego, by miażdżyć, ciąć, przesuwać, łamać, krajać w plasterki, połykać z hukiem, łkać cylindrami, rozpadać się niby złowrogie marionetki, zmieniać częstotliwości, transformować energię, wprawiać w ruch koła zamachowe- jakże zdołałbym przeżyć?"


Historia myśli technicznej


Ukrywający się w paryskim Conservatoire National des Arts et Métiers, najstarszym muzeum typu technicznego na świecie Casaubon, bohater Wahadła Foucaulta Umberto Eco takimi właśnie słowy opisuje ekspozycje. Skulony przez długie godziny budce Periscope, czekający w napięciu na czas zamknięcia muzeum i dopełnienie się własnego losu przygląda się wystawie w systemie luster a jego podziw dla osiągnięć sztuki, rzemiosła i przemysłu z wolna zmienia się w lęk wobec wytworów ludzkich rąk i umysłów, martwych a zdolnych do ruchu i pracy kompilacji szkła, żelaza, stali, drewna i chemii świadectw tego, że wynalazca jest zarazem Demiurgiem a twórca alchemikiem.



Ja dokładnie takich samych metafor, przenośni i identycznej poetyki mogłabym użyć by opisać zapach Eau du Fier Annick Goutal, perfum legendarnych, dziwacznych i niedostępnych jak tajemna wiedza o spiskach templariuszy. To zapach technologiczny, jak ekspozycja w Conservatoire National des Arts et Métiers, pełen jest silnikowego oleju, smarów, rozgrzanej mechaniczną pracą stali, chemicznych dodatków. Dymi siarkowymi oparami, brudzi smołą, trzeszczy, puszcza snopy iskier, huczy, rozgrzewa skórę ciężkim aromatem mechanicznej mocy, energii, pracy.

Otwarcie Eau du Fier smoła, sól, i wędzona, mocna esencjonalna herbata Lapsang dotknięta cytryną -ale nie kwaśnym sokiem owocu a gorzką cytrusową skórką. Kurz i intensywnie chemiczna woń środka do czyszczenia podług przywołuje nieodparte skojarzenie z muzeum po zamknięciu. Sale są już ciche i puste, światła zgaszone, eksponaty oświetlane jedynie refleksami odbitych w oknach reflektorów przejeżdżających pobliską ulicą samochodów zdają się ożywać na chwilę w jasności i zamierać znów w mroku. Nocny strażnik lub skulony w ciemnościach, ukrywający się gość, który zapomniał na chwilę o ostrożności raczy się rozgrzewającą herbatą z termosu, jej intensywny aromat unosi się w nieruchomym powietrzu.



Do tego cudownie nieperfumeryjnego otwarcia dołącza po dłuższej chwili woń metalu, niedawno rozgrzanego do czerwoności, który teraz stygnie z wolna w chłodzie wieczoru. Dotkniecie wciąż jeszcze poparzy boleśnie ale stal już się nie żarzy jasnością, już nie syczy od temperatury. Gdzieś od podstawy zapachu przebija świeżo wyprawiona skóra, natarta chemikaliami, błyszcząca od dopiero co położonego lakieru oraz gęsta tłustość, ropopochodna, brudna, ciężka, osiadająca na ciele, wżerająca się w nie, lepiąca i oleista.
Niepokojąca organiczność Eau du Fier miesza się z metalicznością kojarząc się z poetyką starych, na wpół zapomnianych machin, potężnych acz topornych, pomysłowych i prymitywnych zarazem. Jest w tym pachnidle duch epoki prochu i pary, ludzkiej dążności do mocy koni mechanicznych, kół zapachowych tfu, zamachowych, tłoków i cylindrów, duch archaiczny i nieco nienowoczesny lecz piękny w swojej surowości i zgrzytliwej pieśni. 



Obie ilustracje przedstawiają eksponaty 
Conservatoire National des Arts et Métiers, na zdjęciu pierwszym  Laboratorium Lavosiera z http://www.flickr.com/photos/76353923@N00/2607735008/
na drugim Helica, prototyp i daleki przodek automobilu autorstwa Gustave Courau z http://www.douglas-self.com/MUSEUM/TRANSPORT/helica/helica.htm
Wykorzystany cytat pochodzi z Wahadła Foucaulta Umberto Eco w przekładzie Adama Szymanowskiego.

4 komentarze:

  1. Przeczytałam z zapartym tchem. Świetne skojarzenie i opis. :) Zachwyciły mnie (do tego stopnia, że zaczęłam Ci ich trochę zazdrościć ;) tak "pozytywnie" rzecz jasna).
    Eau du Fier naprawdę potrafi zachwycić, właśnie industrialnością swą.
    BTW,wykorzystałaś motyw flirtu techniki (czyli pierwiastka kulturowego) z biologicznością; i myślę, że wyszukiwanie w sztuce podobnych motywów mogłoby być ciekawym zadaniem. :) Tak ogólnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A dziękuję. Twoja "zazdrość" to dla mnie wyraz najwyższego uznania, jestem zaszczycona.Długo nie mogłam znaleźć skojarzenia dla Eau du Fier, skarżyłam się Ci chyba co do tego pod Twoją recenzją tego pachnidła.
    Aż ostatnio szukałam zupełnie innego cytatu na inny temat w Wahadle Faulcaulta (czytałaś? świetna rzecz)-- i jest, olśniło mnie. Skojarzenie przyszło samo.
    Mariaż technologiczności, użytkowych tworów rąk człowieka z organicznością mnie także fascynuje- zwłaszcza w wymiarze sztuk plastycznych. Szczególnie na rysunkach Kubina- choć on mocno zbacza w kierunku architektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie mogę się tylko cieszyć, ze wreszcie znalazłaś swój sposób na Eau de Fier. :) I naprawdę, naprawdę warto było czekać.
    Czytałam, czytałam.
    Wypadałoby pogrzebać mocniej; mnie w tej chwili nie przychodzi do głowy ani jeden przykład (aczkolwiek jestem pewna, że to wina mojego obecnego samopoczucia, nie luk w pamięci).

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że Twoje samopoczucie to kwestia pogody i gdy tylko ta zdecyduje się połaskawieć nieco poczujesz się lepiej.
    Ciekawa jestem bardzo jak Eau Du Fier układa się skórze w upał- pozostaje mi czekać i mieć nadzieję, że cieplejszej aury uda nam się doczekać.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...