poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Światowy Dzień Książki

Dziś 23 kwietnia, Światowy Dzień Książki. To data śmierci Cervantesa i Szekspira a urodzin Nabokova i Kessela nic więc dziwnego, że UNESCO tą właśnie datę wybrało by fetować i promować czytelnictwo i twórczość w dziedzinie literatury.
Pomysł na zabawę, do której chciałabym Was zaprosić zamigotał mi w głowie wczesnym rankiem gdy szykowałam się do pracy słuchając Dwójki. Redaktor prowadzący poranną audycję zachęcał słuchaczy do przesłania mailowo listy pięciu najważniejszych dla nich książek, wraz z krótkim uzasadnieniem dlaczego wybrali te właśnie. Wybrane odpowiedzi miały zostać nagrodzone, oczywiście zestawami książek.
Ja nagród nie przewiduję ale bardzo miło będzie mi poznać najważniejsze dla Was dzieła literackie i dowiedzieć się dlaczego akurat te utkwiły tak mocno w Waszej pamięci, sercu, myślach, świadomości. Odpowiedzi radiowych słuchaczy były najróżniejsze, obejmowały literaturę wszystkich prawie epok, kultur, kierunków literackich. Bardzo ciekawa jestem czy upodobania blogerów są podobnie różnorodne.
Chciałabym nieco zmodyfikować radiową zabawę i poprosić o podanie nie pięciu a sześciu książek- spowodowane jest to klasyczną prywatą, nijak nie mogłam zamknąć mojego rankingu w pięciu pozycjach, ogromnej dyscypliny wymagało ograniczenie się do sześciu. Ja moją listę układałam mozolnie w głowie podczas całej, prawie godzinnej drogi do pracy. Śpieszę więc, by się nią z Wami podzielić zastanawiając się jednocześnie czy dla Was będzie to łatwe zadanie.

Mój osobisty ranking książek najważniejszych:



Sto Lat Samotności
Gabriel Garcia Marquez

Jeden z moich Przyjaciół twierdzi, że Sto Lat Samotności to taka książka, w której przez czterysta stron nic się właściwie nie dzieje- a kiedy już zbliżamy się do ostatniego akapitu powieści, to możemy odżałować, że to koniec. Sąd ten, a właściwie jego pierwszy człon początkowo wzbudził mój gorący sprzeciw, no bo jak niby u Marqueza się nic nie dzieje? Potem jednak zdałam sobie sprawę, że Przyjaciel ma rację, autor stwarza cały wszechświat ale czyni to tak, że wydaje się on tak naturalny, oczywisty jak oddychanie. Nieodmiennie cudowne cuda nie zaskakują choć zachwycają, magia splata się z rzeczywistością, galeria barwnych postaci uwikłanych w swój los, swoje dramaty, swoje, często bardzo silne i tragiczne, emocje nakreślona jest tak, że wydają się oni dobrymi znajomymi czytelnika; Macondo, miasto zwierciadlanych miraży, zdaje się istnieć po drugiej stronie naszego lustra, tego samego, w którym codziennie oglądamy własną twarz.
Lubię całą właściwie literaturę iberoamerykańską, realizm magiczny i całą twórczość Gabriela Garcii Marqueza ale żadna inna powieść z tego kręgu kulturowego nie zbliżyła się tak bardzo do mojego świata, do żadnej nie wracałam tak często (polskie tłumaczenie Stu Lat Samotności znam już właściwie na pamięć) i żadna nie zachwyca mnie tak wciąż i wciąż na nowo.


Traktat o Łuskaniu Fasoli
Wiesław Myśliwski

"Człowiek tak czasem o coś pyta, ale nie oczekuje odpowiedzi. Są przecież pytania, zgodzi się pan, które same sobie wystarczą. Zwłaszcza, że żadna odpowiedź i tak by ich nie zadowoliła"- tak pisze Myśliwski w Traktacie a ja mam wrażenie, że słowa te są kluczem do tej powieści, składa się ona bowiem z samych takich pytań i nie ulega pokusie by na pytana te udzielać jakichkolwiek odpowiedzi. Miłosz nazwał tą powieść traktatem metafizycznym i chyba nie można znaleźć lepszego miana dla tej literackiej próby przeniknięcia losów ludzkich, szukania różnicy, granicy między przeznaczeniem a przypadkiem, koniecznością a akcydensem. Traktat o Łuskaniu Fasoli to podróż, podróż przez ludzkie życie i ludzki los, próba rozplątania nici, które składają się na osobistą historię, próba znalezienia sensu w pozornie chaotycznych zdarzeniach. Wzruszająca i poruszająca powieść o Rzeczach Najważniejszych, niewypowiedzianych, ukrytych między słowami, wolna od dosłowności, truizmów czy moralizatorstwa, otwarta na czytelnika na jego doświadczenia, jego wrażliwość i jego osobisty los, wspaniale intymna.
Sens, jak fasolę, trzeba wyłuskać z opowieści. A Myśliwski chętnie poddaje się interpretacjom.



Vladimir Nabokov
Lolita

Skandalizująca, bulwersująca, pornograficzna, godząca w społeczne tabu... genialna. Lolita to jedna z pierwszych, o ile nie pierwsza powieść postmodernistyczna. Nie dołączam się do chóru narzekających na ponowoczesność, do modnej ostatnio i powtarzanej, moim zdaniem, często bezmyślnie i bezrefleksyjnie krytyki programowej wtórności postmodernizmu, jego rzekomej "miałkości" i słabości do akademickich rozważań. Postmodernizm dla mnie to najbardziej twórcza i płodna epoka od czasów antyku a Lolita jest fenomenalnym przykładem możliwości tego nurtu. Kunsztownie napisana powieść Nabokova jest w istocie grą, do której pisarz zaprasza czytelnika, im erudycyjniej wykształcony jest czytelnik tym więcej parodii, trawestacji nawiązań i cytatów odnajdzie, tym lepiej będzie bawił się szukając masek autora, jego kryjówek w powieści, jego imion, pseudonimów, wskaźników ukrytej i jawnej obecności. 
Nabokov bawi się wzorcami kultury masowej, żongluje motywami z niej zapożyczonymi czerpiąc z pornografii, romansu, powieści drogi, kryminału i wciąż puszcza oko do czytelnika, wciąż kusi, podjudza do poszukiwań, do odnajdywania kontekstu, nawiązań, zachwyca precyzyjnym, wspaniałym językiem.



Staranna lektura Lolity nauczyła mnie jeszcze jednego: szacunku dla przekładu i pracy tłumacza, który stojąc wobec dzieła tak złożonego i przemyślanego musi wykroczyć poza rzemiosło a zdobyć się na artyzm by nie pozostając wiernym myśli autora nie zgubić językowych subtelności. Dobrze ujął to Walter Benjamin w Zadaniu Tłumacza pisząc:
"Prawdziwe tłumaczenie jest przezroczyste, nie przysłania oryginału, nie zabiera mu światła, lecz pozwala by język czysty, jakby wzmocniony przez swe własne medium, tym silniej w oryginale przebijał."


Zbyt Głośna Samotność
Bohumil Hrabal

Kocham Hrabala. Jego książki są jak kompres na duszę, jak lekarstwo na okrucieństwo świata. Bardzo czeskie, słodko-gorzkie, musujące od ciepłego humoru jak ciemny gambinus stawiany przez kelnera przed klientem w praskiej hospodziez rozmachem, aż chlapie gęsta, aksamitna piana.
U Hrabala zwykle wszystko jest piękne. Piękno jest piękne, świat jest piękny, ludzie są piękni, mądrość jest piękna, głupota jest piękna, nawet podłość jest piękna, bo tak głupia i tak piękna w swojej głupocie. Hrabal kłamie, wie, że rzeczywistość wcale tak nie wygląda ale fastryguje tą swoją domorosłą metafizykę i składa słowa tak, by nie bolały. 
W Zbyt Głośnej Samotności jest inaczej. Narracja człowieka, który od trzydziestu lat zgniata książki w hydraulicznej prasie, który niszczy słowa skazane na zapomnienie jest gorzka, wypełniona goryczą jak te pięciolitrowe dzbany marnego piwa, które pija by zapomnieć, ciemna jak oczy Cyganek co mamią go do grzechu- i tak samo smutna. "Niebiosa nie są humanitarne", mówi Hanti, główny bohater, człowiek wykształcony wbrew swojej woli i słuchając jego opowieści współczuję mu jego losu demiurgosa i współczuję mu jego żałoby po świecie, który przeminął. I choć wiem jak Zbyt Głośna Samotność się kończy to za każdym razem gdy czytam chce mi się płakać nad Hantim, nad Katem-- a może i nad sobą?

Baudolino
Umberto Eco

Baudolino to moja ulubiona współczesna powieść postmodernistyczna. Eco czerpiąc z najlepszych obyczajów nurtu pisarstwem swoim tworzy nową, arcyciekawą jakość żonglując różnymi perspektywami czasowymi, nawiązaniami i trawestacjami literatury współczesnej i średniowiecznej tworzy powieści, które dla nieprzygotowanego czytelnika będą pasjonującym kryminałem dla przygotowanego nieco bardziej zaś wspaniałą ucztą literacką, zagadką, grą pełną przenikających się płaszczyzn, planów, wątków; misterną konstrukcją złożoną z niebywałej erudycji autora i jego nieograniczonej chyba, zachwycającej wyobraźni. 
Losy Baudolino, chłopskiego syna adoptowanego przez Fryderyka Barbarossę, fenomenalnego blagiera, kłamcy obdarzonego wyobraźnią równa wyobraźni pisarza, który ujmuje go w słowa opisują bardzo ludzkie dążenie do tego co poza, tego co ponad, tego nieznane i nieodkryte. Eco z finezją prowadzi czytelnika przez Europę doby średniowiecza i przez krainy mityczne przedstawiając alternatywne pochodzenie niektórych dokumentów historycznych, legend, całunu turyńskiego, rzucając mu pod stopy prawdziwe perełki, żarty i trawestacje, których wyszukiwanie i śledzenie zapewnia przednią rozrywkę na wiele dni. Na ostatniej stronie powieści natomiast autor sam siebie nazywa oszustem i łgarzem stawiając czytelników przed klasycznym paradoksem kłamcy.

Życie przed sobą
Emile Ajar


Emile Ajar to pseudonim Romaina Gary'ego, pisarz ubrał się w maskę nikomu nieznanego studenta medycyny publikując Życie Przed Sobą raz bowiem otrzymał już wcześniej Nagrodę Goncourtów, prestiżowe wyróżnienie, które autor może otrzymać tylko raz w życiu za Korzenie Nieba, chciał natomiast udowodnić krytykom, że przyznawane mu nagrody nie są wynikiem jego przekonań politycznych czy rozgłosu otaczającego jego nazwisko a są owocem jego prawdziwego literackiego talentu. Talentu autorowi Życia przed Sobą odmówić nie sposób. Powieść będąca monologiem czternastoletniego chłopca imieniem Momo, Araba mieszkającego w Paryżu, w kolorowej dzielnicy Belleville jest streszczeniem jego losów, dzieciństwa spędzonego w "przytułku dla dzieci kurw" prowadzonym panią Różę. Przez powieść przewija się galeria najdziwniejszych, egzotycznych postaci- ciekawa jest sama Pani Róża, Żydówka o polskich korzeniach, cudem ocalała z Auschwitz była prostytutka, która pod łóżkiem trzyma portret Hitlera by w ciężkich chwilach spojrzeć na niego i pocieszyć się myślą, że jego już nie ma i która w piwnicy urządziła sobie kryjówkę na wypadek kolejnej wojny i pogromu Żydów. Sąsiadką Momo jest Pani Lola, transseksualista pracujący jako prostytutka w Lasku Bulońskim. Zanim jeszcze stała się kobietą pani Lola była bokserem i mistrzem jakiegoś afrykańskiego kraju- stąd twarz ma nieco skancerowaną ale w oczach Momo prawdziwa z niej piękność.
Powieść Gary'ego jest opowieścią o miłości, potężnej, bezkrytycznej, nieracjonalnej. Opowieścią wzruszającą, ciepłą, dodającą wiary w człowieka. Bo jak to mówi Momo w ostatnim zdaniu książki "Trzeba kochać".
Trzeba, czyż nie?


Tyle ode mnie.
A teraz najprzyjemniejsza część: zaproszenie do zabawy. Po pierwsze więc chciałabym zaprosić Wiedźmę z Podgórza, która przy jakiejś okazji poleciła mi bym koniecznie przekazała Jej TAG zawierający takie słowa jak "dlaczego" i "uzasadnij"- może będzie kontenta z tej zabawy.
Po drugie: Dominkęb, która przyznała się ostatnio, że bez czytania żyć nie może. To czyni Jej odpowiedzi jeszcze bardziej interesującymi.
Po trzecie: Immersję, raz już udało mi się wywołać Ją do literackiej zabawy, może uda się i teraz.
Chciałabym zaprosić jeszcze kilka osób, Sabbath, która długo milczy na swoim blogu więc pewnie nie trzeba Jej zawracać głowy; Justynę Neyman i Jej ogromną, przebogatą wyobraźnię- może po prostu jeśli komuś się zabawa spodoba to niech czuje się do niej zaproszony?




Ilustracja pierwsza jest dziełem Benjamina Rothery'ego, który na swoim blogu prezentuje swoje prace plastyczne, często będące ilustracjami do jego ulubionych powieści. Ta ilustruje wspomniane dziś Sto Lat Samotności. Więcej można znaleźć tu: http://benrotheryillustrator.blogspot.com
Ilustracja druga przedstawia oczywiście Vladimira Nabokova. Znalazłam ją na http://oregonstate.edu/dept/humanities/nabokov-carried-tradition-gentleman-naturalist-mid-century
Ilustracja trzecia, mapa Konstantynopola, dzieło florenckiego kartografa Cristoforo Buondelmonte z 1453 roku pożyczona została z http://srquixote.tumblr.com

9 komentarzy:

  1. Serdecznie dziękuję za ankietę! :) Na pewno napiszę. Z radością. :)
    Ale najpierw wierzby, dęby i sosny muszą przestać pylić. :[

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaluje ze sama nie mam bloga. Fajny lancuszek. W Twoich ulubionych ksiazkach jednej mi brak. Zgadnij jakiej :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dołożyłabym tylko "Mistrza i Małgorzatę" Bułchakowa i "Pantaleona i wizytantki" Vargasa Llosy

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za zaproszenie, niechybnie skorzystam ^^ (jak tylko się zmobilizuję... ;p)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedźmo życzę więc szybkiego powrotu do zdrowia i formy. I polecam jakąś dobrą antyhistaminkę.

    Ewito, może więc czas już bloga założyć :)?
    Założę się, że w moich ulubionych książkach brak Ci jakiejś Twojej ulubionej. Ale jakiej konkretnie, pojęcia nie mam.

    Marzeno, Mistrz i Małgorzata byłaby na pozycji szóstej. A choć Pantaleon i Wizytantki byłby pewnie trochę dalej wspomnienie o tej powieści wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Po raz pierwszy czytałam ją w liceum, podczas lekcji, pod ławką- wyobrażasz sobie jak trudno było nie śmiać się w głos podczas lektury? To jedna z najzabawniejszych książek, jaka trafiła w moje ręce, przewrotna i, ostatecznie, odrobinę gorzka. No i wspaniale napisana.

    Akiyo czekam więc na Twoją mobilizację :), radam bardzo że przyjmujesz zaproszenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam na mysli wlasnie Mistrza i Malgorzate :)

      Usuń
  6. Dziękuję za zaproszenie do zabawy! To prawda, że nie mogę żyć bez książek, mało tego, od czasu kiedy się skusiłam na Kindle'a czytam nawet w pracy :D Ale potajemnie więc ciiii :P Już selekcjonuję w głowie TE książki :)
    I co ja pacze, niezwykła Akiyo prowadzi bloga!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie brakuje w tym zestawieniu Czarodziejskiej góry Tomasza Manna. Pewnie zamiast Stu Lat Samotności wybrałbym Absalomie, Absalomie, ale czyż w sumie nie wychodzi na jedno?
    Ostatni człon powyższego zdania potraktuj proszę z przymrużeniem oka.
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dominko mnie także zdarza się czytać w pracy. I też się z tym kryję :).
    Bardzo jestem ciekawa jaki kształt przybierze Twoje zestawienie.

    Michale, Twoje zamiłowanie do klasyki i klasyków literatury jest mi dobrze znane, jak wiesz bardzo głęboko je szanuję. I zgadzam się, Faulkner pisze jakby gęściej niż Marquez ale gdy ostatnio czytałam Szarańczę, która w sumie może być uznana za literacką wprawkę do Stu Lat Samotności to miałam dokładnie takie same wrażenie- to mógłby napisać Faulkner. Więcej nawet, gdybym nie znała nazwiska autora nie czytała nic więcej o Macondo byłabym przekonana, że to on.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...