wtorek, 24 lipca 2012

biehl. parfumkunstwerke al01

Najwyższy czas by powrócić do testowania (i opisywania) zaniedbanych haniebnie na czas jakiś zapachów biehl. parfumkunstwerke. Czynię to z ogromną przyjemnością. Arturetto Landi, chemik, który chciał związać swoją karierę zawodową z morzem perfumiarzem został przez przypadek skomponował dla Thorstena Biehla aż trzy pachnidła. Jego dzieła bogate i złożone, jak twierdzi reklamowy tekst, którym opatrzone są próbki pachnideł są, rzekomo, prawdziwymi operami dla nosa. Jeśli tak, to są to opery zupełnie różnych kultur, epok, stylistyk i środków wyrazu. Opowiadają odmienne historie, wzbudzają zupełnie różne emocje. Aż niebywałe, że zostały skomponowane przez jednego twórcę. Dziś opera pierwsza.



Satyagraha, Phillip Glass




al01 pachnie jak czołowe zderzenie Pleasures Estee Lauder z Bois de Fruits Serge Lutensa i, napiszę to od razu, nie podoba mi się. Początek jest chłodny, ziołowy i przyjemny dla mojego powonienia. Zielone galbanum i ostra, lekko podsuszana bazylia studzone jaskrawym sokiem z żywcem dartych liści czarnej porzeczki przenoszą mnie do ogrodu świeżo po letnim deszczu. Skwar gorącego dnia został właśnie odświeżony strugami wody z nieba, mokre zioła rosnące karnie na grządkach pachną intensywnie. Białe kwiaty, które stuliły płatki dla ochrony przed deszczem rozchylają się i uwalniają lekki, świetlisty aromat podbity, niestety, znaną z Pleasures zimną, obcą, świdrującą w nosie nutą, trochę metaliczną, trochę sztuczną, trochę dentystyczną.


Szyprowa, szybko przebijająca na mojej skórze, baza sprawia, że zapach zdaje się być jakby staroświecki, jakoby retro... ale tylko przez chwilę. Bo oto bowiem ociekające słodkim i lepkim sokiem owoce sklejając i brudząc scukrzoną ulepnością białe płatki dociążają zapach, dodają mu mocy i głębi. Bardzo dojrzały, jaskrawożółty ananas niechętnie ustępuje pola twardej, krągłej brzoskwini, nuty splatają się gęściej rozgrzewając powietrze między nimi; intensywna, gładka owocowość nie tłumi jednak nieprzyjemnej, zgrzytliwej chemiczności, która trwa na skórze aż do zmierzchu zapachu, gdy szypr nowocześnieje, traci kanty i mszystą chropowatość i wtapia się w skórę, niezauważalny, zdystansowany. Zapach zamiera na skórze wciąż kwiatowo i świetliście jasny, chłodny, cichy, jakby pusty. Skóra ludzka, choćby najbardziej ciepła od pulsującej krwi, namiętności lub wygrzana słońcem nie jest w stanie pchnąć życia do tego schyłku czystego po piżmowemu, nieco mydlanego, nieco pudrowego, nieco kremowego od sandałowego drewna.


al01 robi na mnie dziwne wrażenie, specyficzne zestawienie, właściwie kontrast między otwarciem w stylu retro a chłodnym, nowoczesnym zmierzchem, tradycją a współczesnością sprawia, że czuję się jakbym oglądała bardzo stare zdjęcie z początków dagerotypii opublikowane na internetowej stronie albo jakbym słuchała Satyagrahi, opery współczesnego kompozytora amerykańskiego Phillipa Glassa. Pierwszy akt tego dzieła, minimalistycznego, przestrzennego, szarpanego, a jednocześnie pełnego perseweracji i zapętleń nosi tytuł Ogród Tołstoja. Zestawienie bardzo współczesnej, chwilami niemal dysharmonicznej muzyki z klasycznym tematem, odwołaniem do klasyka literatury, mistrza realizmu budzi podobne odczucia jak wąchanie al01. Zaskoczenie, suspens, poczucie dziwności.
O ile jednak opera Glassa bardzo mi się podoba to dzieło Arturetto Landiego nie budzi zachwytu. Może przeszkadza mi ta syntetyczna sztuczność ukryta pośród białego kwiecia a może pełna olfaktoryczna łatwizna na jaką kompozytor perfum poszedł domykając kompozycję. A może chodzi o coś innego, co sprawia, że zapach po prostu do mnie nie trafia.

Nie jestem pewna.




Ilustracja pierwsza pochodzi z: http://pl.freepik.com/darmowe-zdjecie/bia%C5%82e-kwiaty-w-polu_532693.htm
Ilustracja druga, zdjęcie przedstawiające Lwa Tołstoja wraz z żoną i synem w ogrodzie pożyczona została z: http://www.polskieradio.pl/8/373/Artykul/276326,Zagadkowy-Tolstoj

6 komentarzy:

  1. Myślę, że chodzi o tą chemiczną sztuczność :)
    Takie nuty często kojarzą mi się z dentystą lub szpitalem. Niezbyt miłe skojarzenia jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że właśnie w tym rzecz. Ale coś jeszcze mi w tym zapachu przeszkadza, do końca nie wiem co.

      Usuń
  2. ale dziwna ta muzyka nie wiedzialam ze opera moze byc taka. ciekawe jaki jest zapach choc twoja opinia nie zacheca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glass taki właśnie jest, dziwny, niepokojący. A zapach-- chyba najlepiej będzie jeśli sama przetestujesz.

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę, że część recenzji ilustrujesz muzycznie. Jeszcze nie spotkałam tu utworu, który by mnie przynajmniej nie zaciekawił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę. Być może nie tylko perfumeryjne gusta mamy podobne.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...