niedziela, 29 lipca 2012

James Heeley Cardinal

"(...)w tym samym czasie nieoczekiwanie przez plac katedralny przechodzi kardynał wielki inkwizytor. Jest to prawie dziewięćdziesięcioletni już starzec, wysoki, trzymający się prosto, o twarzy szczupłej, wysuszonej, z zapadłymi oczami, w których jednak jeszcze skrzy się blask niczym zanikająca, gasnąca iskra(...)Kardynał widział wszystko: jak postawiono trumnę u Jego nóg, jak zmartwychwstała dziewczynka, i oblicze jego stało się mroczne. Chmurzy więc swoje gęste, siwe brwi, w jego spojrzeniu pobłyskują złowieszcze ognie. Wyciąga palec i wskazując nań każe Go ująć straży."
Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow


Wielki Inkwizytor


Cardinal to surowe, gotyckie wnętrze katedry, to kamienne, zimne posadzki, chłodna biel lnianego obrusu na ołtarzu, strzeliste kolumny, wysokie, nagie sklepienia. To kadzidło przejrzyste, krystaliczne i zimne, jak święcona woda w kamiennej misie. To przestrzeń zupełnie nieludzka, niemożliwa do ogrzania, do objęcia wzrokiem.


Cardinal to pomnik, ale nie ku czci Boga ani nawet boga go wzniesiono. To pomnik ludzkiej pychy, pożądania władzy znacznie bardziej wyuzdanej niż ta, którą przypisano królom czy cesarzom. Władza Wielkiego Inkwizytora sięga poza śmierć, Kardynał kocha pustkę, porządek i ład, tym, którzy odważą się go zakłócić odbierze nie tylko życie doczesne ale i wieczne. Bezlitosne, aldehydowe otwarcie jest  zimne niczym marmurowa posadzka na którą rzucony na twarz heretyk w pełni poczuć może swoją marność wobec majestatu, poczuć lęk pełzający wzdłuż krzyża, znaczący ciało gęsią skórką chłodu. Przestrzenne kadzidło, słodkawo- kwaśne, jakby szkliste, drobno zmielony, szorstki pieprz rzucony niedbale, jak garść prochu, vanitas vanitatum, na nieskazitelny chłód lnianego obrusa, tak białego, że aż rani oczy przywykłe do półmroku gotyckiej świątyni. Pustka.





Cardinal to zapach monumentalny jak gotycka katedra ale jednocześnie lekki, przestrzenny, pełen jasności. Nie ma w nim doświadczenia nieskończoności z Avignon ani przeraźliwej czystości Messe de Minuit. Jest za to pustka. Chłodna, nieobjęta przestrzeń rozsnuwająca się wokół tego, który Kardynała nosi tworząca pewną specyficzną próżnię, doświadczalną i wyczuwalną nawet w gwarnym i ludnym miejscu.
Piękny jest i zupełnie niezwykły.

Wyobrażam sobie ten zapach na Wielkim Inkwizytorze skazującym na śmierć Chrystusa za zakłócanie porządku i burzenie ładu sterylnych praw miłosierdziem i miłością, wyobrażam sobie te perfumy na Aleksandrze VI czyli Rodrigo de Borgii, chorobliwie ambitnym potomku wszechpotężnego rodu, który do najwyższego stanowiska kościelnego doszedł przy pomocy kłamstwa, sztyletu i trucizny. 




Jako papież okazał się być zręcznym politykiem jednoczącym kościół i państwo, władcą, który zapewnił dobrobyt Watykanowi na następne stulecie. Był też absolutnie wyzuty z tego, co współcześnie nazywamy moralnością czy człowieczeństwem. Okrutny, bezlitosny, dzierżył władzę silną ręką i nie wahał się usuwać niewygodnych lub skazywać na tortury i śmierć niepokornych. Romansował z własną córką, niesławną jak on sam Lukrecją, w pałacach watykańskich urządzał orgie, gorszące nawet jego współczesnych, między innymi głośny bankiet kasztanów, o którym pamięć przetrwała po dziś dzień.


Choć uważam że Cardinal to piękny zapach to wciąż nie wiem czy umiem go nosić.




Dwie pierwsze ilustracje to rysunki fenomenalnego Alfreda Kubina: The Last King i Le Dame Blanche.
Ilustracja trzecia do poster do serialu The Borgias Toma Fontany. Na zdjęciu Jeremy Irons jako Aleksander VI.

13 komentarzy:

  1. Poruszyłaś, Rybko,czułą nutę w moim sercu, zabierając się za recenzję mojego najukochańszego ostatnio zapachu. Wspaniale chłodzi mnie podczas upałów, bo aldehydy tworzą doskonałą iluzję stosu białej, płóciennej, wykrochmalonej bielizny. Zapewne dlatego nie widzę tam żadnego okrutnego Aleksandra VI, tylko bezradnego kardynała, który próbuje założyć bieliznę, zanim uwędzi się do reszty w dymie z trybularzy.I niezmiernie mnie to bawi.
    Szkoda, że Lutens przy L eau Froide nie poszedł w tym kierunku..
    Pani Stettke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta chłodna białość płótna jest wyczuwalna i dla mnie- ale w mojej opowieści to raczej obrus z lnu, który przykrywa ołtarz. Nie wiem czy chciałabym pachnieć bielizną sędziwego kardynała:)
      ale z jednym zgadzam się w całej rozciągłości: Cardinal to świetny zapach na upały, jedyne kadzidło jakie znam, które nie morduje w lecie.
      Co do L'Eau Froide to ja żałuję, że Lutens nie poszedł w jakimkolwiek innym kierunku niż ten, którym podążył.

      Usuń
    2. Oj tam zaraz sędziwego, może być młody i przystojny, może i tacy się zdarzają. W każdym razie w moim wyobrażeniu o Cardinalu, któremu wymalowałam bieliźnianą recenzję.
      Jeśli idzie o L'Eau Froide- nie ujęłabym tego lepiej:)
      Pozdrowienia.
      Pani Stettke

      Usuń
    3. Mnie się zawsze wydawało że kolegia kardynalskie charakteryzują się średnią wieku godną oddziału geriatrycznego. Ale zaraz zaraz, był kiedyś taki serial, Ptaki ciernistych krzewów się nazywał. Romansidło, o nieszczęsnej miłości księdza i prostej dziewczyny- albo coś takiego.
      A ten ksiądz, grany przez nawet przystojnego Richarda Chamberlaina w końcu dochrapał się kardynalskiej godności. I wciąż był przystojny choć sztucznie posiwiały.

      Mógłby pachnieć Cardinalem, zgoda.

      Usuń
  2. Nie znam, ale muszę poznać. Sądząc z opisu może mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz kadzidło w perfumach to pozycja obowiązkowa.

      Usuń
  3. Zapachu nie znam , ale z opisu wysnuwa mi się Klaudiusz Frollo , krążący po zakamarkach katedry Marii Panny w Paryżu , opętany żądzą , ale to opętanie niezwykłe - opętanie na zimno , zdolne do zniszczenia pożądanej istoty jeśli ta nie ulegnie . Krótko mówiąc - pies ogrodnika ;P .
    I z tyla poezji wyszła tak prozaiczna konkluzja , ech ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parabelko, bo poezja to samo życie tyle, że ładniej opowiedziane. :))

      Co do Cardinala, to jest to jeden z moich ulubionych zapachów (rzadko używany, jak większość flakonów ;) ). I należę do wyjątków,które mroku czy żądz w nim nie czują. A przynajmniej nie tylko je. ;) To bardziej Lord Farquaad ze Shrecka. :D

      Usuń
    2. Parabelko gdyby przyszło mi do głowy skojarzenie z Klaudiuszem Frollo- czyli: gdyby moja pamięć była mniej dziurawa a intelekt bardziej bystry- to skojarzenie to na pewno znalazłoby się w opowieści o Cardinal bo po prostu pasuje jak ulał. Kardynał, na mnie i dla mojego nosa- jest dkładnie taki- czego nie może posiąść pragnie zniszczyć, czego nie rozumie, nienawidzi.

      Wiedźmo Kardynał Lordem Farquadem?! Mały facet z dużym kompleksem?
      O nie! Ale pomysł przedni, muszę pomyśleć jakim zapachem mógłby on pachnieć dla mnie,

      Usuń
    3. Rybko , dziękuję ślicznie za odrobinę Jego Eminencji :) jest piękny , ale nie całkiem taki , jak wynikało z Twojej recenzji - znaczy nie tylko taki ;P jak mi wizja dojrzeje , pewnie ją w KWC umieszczę :)

      Usuń
  4. Cardinala poznałam niedawno, dzięki niezwykłej życzliwości pewnej miłej osoby. I bardzo mi się podoba :) Czuję aldehydy, które lubię, przestrzenne kadzidło i słodycz. Mroków i żądz, podobnie jak wiedźma, nie wyczuwam. Pewien dystans tak.
    Podziękowania i pozdrowienia serdeczne,
    tri

    OdpowiedzUsuń
  5. Uklęknijmy przed Jego Eminencją Kardynałem.

    wierny

    OdpowiedzUsuń
  6. Tri,
    cieszę się że polubiłaś się z Kardynałem. Ja, także dzięki pewnej bardzo miłej osobie, wygrzebałam ostatnio nieco zapomnianą odlewkę z czeluści szuflady. Stąd ta recenzja.
    Pozdrowienia.

    Wierny,
    jam ateistka. I mam kościste kolana.
    Ale Cardinal'a lubię i cenię.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...