"(...) są pewne cztery rzeki, z których największa i najbardziej na zewnątrz oblewająca Ziemię to jest tak zwany Ocean. Naprzeciw niego zaś i w przeciwnym kierunku jest rzeka smutków, Acheron, przez różne pustkowia płynie pod ziemią i wpada do jeziora Acheruzja, tam gdzie dusze mnóstwo umarłych przebywają i odbywszy tam czasy wyznaczone bywają znów wysyłane do ciała powstających istot żywych. Trzecia rzeka pomiędzy tamtymi dwiema wypływa i blisko źródła wpada w kraj ogromny, który ogniem wielkim płonie, (...) okręciwszy się wiele razy pod ziemią wpada w niższe okolice Tartaru. To jest rzeka płomieni, którą zowią Pyriilegetonem (...) Naprzeciw niej zaś czwarta rzeka wpada naprzód w kraj straszny i dziki- jak mówią kraj cały ciemnoniebieski jak hartowana stal; rzekę tę nazywają Styksem. (...) Woda Styksu również nie miesza się z żadną inną, tylko tak naokoło obiegłszy wpada do Tartaru naprzeciw ujścia Pyriilegetonu. A imię tej rzeki skarg i łez, jak mówią poeci, Kokytos."*
Kilka razy na łamach tego bloga zapewniałam, że nie lubię oudu. Teraz zastanawiam się pod który stół mam wejść by to twierdzenie odszczekać. A to wszystko dlatego, że nigdy wcześniej nie wąchałam takiego oudu...
...oudu, który jest jednocześnie statyczny i żywy, matowy i lśniący, gładki i szorstki, ciepły i zimny jak toń podziemnej rzeki, miękki jak futro i twardy niczym hartowana stal. Otwarcie przywodzi na myśl oudową taflę stojącej wody, niezmąconej, spokojnej przedwiecznej, tak ciemnej że zdaje się pochłaniać wszelkie światło a jednocześnie lustrzanej, zdolnej dublować zawieszone wysoko na firmamencie gwiazdy. Powierzchnia wydaje się twarda i nieprzenikniona wiem jednak, że można zanurzyć się w tą ciemność, a ona rozstąpi się pod naporem ciała. Dymny mrok wsączy się do ust, gardła i nosa pierwszy wdech to zachłyśnięcie się nim płuca pojmą, że tą ciemnością można swobodnie oddychać.
Po powierzchni prześlizgują się pylisty szafran, szorstki i gorzki, igra po wodnej tafli jak odbłysk światła oudowa otchłań pod nim pozostaje jednak nieporuszona, mroczna i cicha. Za szafranem suną miękkim ogonem suche, wytrawne goździki, wonne echo liści laurowych, jałowcowych jagód oraz ziela angielskiego. Kadzidło wyjedzone żarem do samego pamiętającego zapach popiołu oplata oud jak Styks Tartar, w uścisku szorstkiej pylistości agarowa żywica wydaje się być jeszcze gładsza, jeszcze ciemniejsza, jeszcze bardziej ostateczna, niczym najdalsza granica.
W bazie nutach głębi zapachu pojawia się sugestia różanej cierpkości, kropla gęstej, gorącej krwistej czerwieni w oceanie wszechogarniającej, chłodnej czerni.
My Oud jest piękny od pierwszej aż do ostatniej nuty. Otulająca wszystkie zmysły czerń absolutna zapachu przywodzi na myśl zaświaty i piekielne czeluście nie jest to jednak wizja, która budzi przerażenie czy lęk. Mrok tego zapachu to nie chrześcijańskie płomienie, smoła oraz wieczyste męki, ból i zgrzytanie zębów aż po kres czasów. My Oud to łyk mącącej myśli wody z Lety, słodycz zapomnienia, zapadnięcia się i powrotu do pierwotnej, miękkiej, ciepłej niezróżnicowanej nieświadomości.
To powrót do Oceanu, którego kroplę każdy z nas nosi w sobie.
* fragment z dialogu Fedon Platona w tłumaczeniu Władysława Witwickiego
Wszystkie lustracje to dzieła Gustave Dore wykonane do Piekła z Boskiej Komedii Dantego.
Kilka razy na łamach tego bloga zapewniałam, że nie lubię oudu. Teraz zastanawiam się pod który stół mam wejść by to twierdzenie odszczekać. A to wszystko dlatego, że nigdy wcześniej nie wąchałam takiego oudu...
Otchłań wód Hadesu
W bazie nutach głębi zapachu pojawia się sugestia różanej cierpkości, kropla gęstej, gorącej krwistej czerwieni w oceanie wszechogarniającej, chłodnej czerni.
My Oud jest piękny od pierwszej aż do ostatniej nuty. Otulająca wszystkie zmysły czerń absolutna zapachu przywodzi na myśl zaświaty i piekielne czeluście nie jest to jednak wizja, która budzi przerażenie czy lęk. Mrok tego zapachu to nie chrześcijańskie płomienie, smoła oraz wieczyste męki, ból i zgrzytanie zębów aż po kres czasów. My Oud to łyk mącącej myśli wody z Lety, słodycz zapomnienia, zapadnięcia się i powrotu do pierwotnej, miękkiej, ciepłej niezróżnicowanej nieświadomości.
To powrót do Oceanu, którego kroplę każdy z nas nosi w sobie.
* fragment z dialogu Fedon Platona w tłumaczeniu Władysława Witwickiego
Wszystkie lustracje to dzieła Gustave Dore wykonane do Piekła z Boskiej Komedii Dantego.
Co za opis - obietnica! jak wiesz, szukam "swojego" oudu bezskutecznie, we wszystkich agarowych zapachach wyczuwając tylko ułamek tego, co bym chciała, na dodatek zapachy owe nie trzymają na mnie fasonu i przeobrażają się w ambrowce/kwiaty/kadzidła/dymy i wysładzają. Czyżby wreszcie My Oud spełniłby oczekiwania? Pewnie jest obłędnie drogi - przynajmniej z opisu tak brzmi.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy My Oud nie znudziłby Cię szybko. Jest po prostu ładny, bez żadnych lizolowych, dentystycznych czy syntetycznych odniesień. Spokojny, gęsty i ciemny.
UsuńI, masz rację, upiornie drogi.
Na mnie i tak by śmierdział...
UsuńNiewykluczone. Na mnie także większość oudów cuchnie- ten jednak pachnie oszołamiająco.
UsuńNo proszę, przyszła kryska na Trzy Ryby. ;]
OdpowiedzUsuńOpis taki, że chyba zaraz zaryzykuję kupno próbki, bez znaczenia, że pewnie kosztuje jakąś nieprawdopodobną kwotę.
Kosztuje. Swoją się nie podzielę, zamierzam egoistycznie wysączyć zawartość do ostatniej kropli i jeszcze wyżąć flakonik.
UsuńMyślę sobie że dla nosa (i skóry) bardziej przychylnego agarowi niż mój My Oud może wcale nie być odkrywczy ani oszołamiający- ale dla mnie to odkrycie.
W każdym razie pilnie wypatruję Twojej recenzji.
Próbka niestety droga i maluśka - ale już do mnie leci. Sabbath pisze, że to zapach balansujący pomiędzy Black Cube, Black Oud LM Parfums i Oud Royal - wszystkie trzy uwielbiam, więc i ten muszę poznać. Obawiam się tylko, że mi zawróci w głowie tak, że zacznę chorować na flaszkę...
OdpowiedzUsuńA ja nie znam żadnego z zapachów, które wymieniłeś. Bo ja nie lubię oudu, zwykle paskudzi się na mnie przywołujac same niemiłe skojarzenia. Ale My Oud jest niesamowity i ja już choruję na flakon. I mam nadzieję że czas mnie wyleczy albo ukoi jakaś wizażowa rozbiórka bo nie mam 1700 zł na zbyciu.
UsuńCiekawa jestem jak Ty odbierzesz My Oud.
Niestety - piękny, i rozbiórkę urządzę (o ile mnie ktoś wcześniej nie ubiegnie, bo udźwignę tylko 30ml, a nie podejrzewam, żeby wiazaż wchłonął w krótkim czasie dwie flaszki). A na Black Oud zapraszam ,naprawdę warto - w styczniu będę rozbierać (VI4 - niestety konto google podłącza się pod mężowskiego maila).
OdpowiedzUsuńZ zaproszenia chętnie skorzystam, My Oud rozbudził z powrotem moją ciekawość oudu, wcześniej uduszoną przez rozmaite dentystyczno- syntetyczne wcielenia tego składnika.
Usuń