Jeden z moich "ex'ów" parzył kawę, która względem mocy i "ciężaru gatunkowego" nie miała porównania z żadnym innym pitym przeze mnie napojem. Nie umywają się do niej włoskie espresso ani też gotowana kawa po turecku. Iście szatańska to była mikstura.
Wspomnienia pachnące kawą
Mimo iż Coze jest dla mnie zapachem wspomnień wąchając go nie wpadam w sentymentalny nastrój, nie pogrążam się ani w retrospekcjach ani w marzeniach. Przeciwnie, czuję ucisk pod czaszką a w gardle echa dawno nieprzełkniętej wściekłości, tak ognistej jak kawa, którą niegdyś pijałam, jak cały nasz związek. Z Ex'a, który tak specjalną kawę parzył kawał był sukinkota, tym mocniej zatem zapach tego napoju kojarzy mi się z nagłym przyśpieszeniem rytmu serca, zalewem nagłych, niekoniecznie przyjemnych emocji, z suchością w ustach i waleniem tętna w skroniach.
Niemiłosiernie mocne, parzone z własnoręcznie mielonych ziaren skomponowanych podług przepisu, który na zawsze został dla mnie tajemnicą, parzone we włoskiej maszynce espersso mój były partner doprawiał suto świeżo roztartą wanilią i gorzką, belgijską czekoladą. Gdy czekolada rozpuściła się zmieniając zawartość filiżanki w gęsty, aromatyczny płyn dolewał trochę hiszpańskiej brandy i doprawiał odrobiną suszonego chilli.
Tak doprawiona kawa kubeczki smakowe wprawia w trwożne zdumienie, zmysł powonienia zaś uwodzi i zwodzi z wdziękiem rasowego uroczego drania. Polecam serdecznie tylko gardłom do szaleństw nawykłym i sercom mężnym, bez skłonności do arytmii.
Testy Coze zaś polecam wszystkim, nawet tym, którzy za smakiem napoju rodem z Etiopii nie przepadają. Jest to bowiem zapach kawy po szatański pitej na ciemnym zapleczu zielarskiego sklepu. Gorzka, gęsta tłusta woń wytrawnej czekolady miesza się z ostrym, gryzącym aromatem ziół, z niepiwniczną i niezatęchłą paczulą i niepalonym, gorzkim tytoniem fajkowym. Olej konopny olfaktorycznie znajdujący się pomiędzy przywiędłą, podsuszaną zielonością, dymnością i oleistością potrafi układać się niemal animalnie balansując między słodyczą a suchą medycznością. Zapach jest ciemny, zawiesisty, nieco duszny, łączący w sobie olfaktoryczne przeciwieństwa i trudne do pogodzenia emocje. W bazie doskonała dotąd równowaga między słodyczą a ziołowością przełamuje się na korzyść tej pierwszej, głębia Coze, gęsta i miodowa pachnie tak, że przypuszczać możnaby że pachnidło to wszyszło spod ręki mistrza Lutensa. Żywiczny cedr towarzyszy lepkiej, półpłynnej, tłustej czekoladzie, pikantne chilli splata się z dymną, słodkawą wanilią, fascynacja miesza się ze złością, niechęć z pożądaniem.
Niezwykły zapach.
Ilustracja pierwsza pochodzi z http://www.himalayastea.com/chocolate-chilli-coffee
przepięknego tygrysa można znaleźć na http://i.pinger.pl/pgr172/1b09473f00038bfa4f0779f6/tumblr_lvavhmHWCu1qko7tko1_500.jpg
ilustrację trzecią pożyczyłam z http://urodaizdrowie.pl/wp-content/uploads/2010/03/coffee-home1.jpg
Przepiękny opis! I bardzo sugestywnie opisane wspomnienia, jakie cisną Ci się przy testowaniu Coze. Mnie na szczęście żaden zapach ani smak nie kojarzy się z dawnymi przejściami, ale czasem dym z papierosa powoduje dziwną reakcję - nie wściekłość, ale strach, zaciskanie się żołądka, jak przed klasówką, walenie serca. I to tylko w dzień. Nie rozumiem, dlaczego, próbowałam to rozgryźć i do niczego nie doszłam.
OdpowiedzUsuńA Coze, z szacunku dla twojego nosa, muszę jeszcze raz potestować, bo jak dotąd poczułam tylko "niezłe, ale zupełnie nie moje".
Coze ma subtelność okutego metalem taranu i taki sam zasięg. Ponieważ kawa, o której pisałam była dla zmysłów równie intensywna a składniki zbliżone od skojarzenia wprost nie mogłam się uwolnić.
UsuńCiekawie reagujesz na papierosowy dym- może na zasadzie imprintingu skojarzyłaś sobie ten zapach z jakąś silną negatywną emocją, lękiem na przykład? Trudno dociec co konkretnie się stało jeśli jednorazowe skojarzenie dawno temu uruchomiło takie reakcje- a może po prostu Twój organizm jest nadwrażliwy na dym?
Mam wiele takich zapachów, które przywołują wiele wspomnień, szczególnie z dzieciństwa. Na szczęście są to zazwyczaj same dobre wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńZapach kawy w każdej postaci uwielbiam, choć sama pijam bardziej mleko kawowe niż kawę z mlekiem. Więc kolejna pozycja na liście chciejstw. Coś mi ta lista ciągle się wydłuża zamiast skracać :)
Brzmi bardzo zachęcająco , ale po co te ziółka i olej ? Dlaczego nie ma zapachu który wali po głowie samą skoncentrowaną kawą , no , może być z domieszka czekolady ,wanilii i ew.odrobiny rumu/koniaku . I to by wystarczyło :-/
OdpowiedzUsuńTovo, mamy więc podobnie. Ja za smakiem kawy też nie przepadam (delikatnie mówiąc) zapach za to uwielbiam. Co ciekawe niegdyś pijałam kawę hektolitrami- a gdy rzuciłam palenie nabrałam do niej wstrętu.
OdpowiedzUsuńPodobieństwa między nami idą dalej- mnie lista chciejstw także rozrasta się- i to niekontrolowanie.
Parabelko a chciałabyś pachnieć jak olfaktoryczna reklama kawiarni? Zapach jaki opisałaś pewnie byłby piękny i interesujący- do powąchania.
Ale czy do noszenia?
Niestety moja listwa chciejstw obejmuje nie tylko zapachy, ale tez cienie, lakiery i inne kosmetyczne mazidła. I kilka książek też się na niej znalazło. Aby ją zrealizować chyba muszę znaleźć drugi etat :P
UsuńBo na bogatego sponsora przestałam już liczyć :D
:)))
UsuńJa mam dwa etaty a i tak nie starcza.
No to chyba mnie przebiłaś :P
UsuńWysłałam maila.
O taaaaak - kawa forever :))) jeden z najbardziej moich ukochanych zapachów to zapach kawiarni Bombonierka na Nowym Mieście w Warszawie w latach 70 - kawa plus lody waniliowe - dziś już takich zapachów po prostu nie ma :(
OdpowiedzUsuńTeraz ja dostałam ślinotoku -i zupełnie nie rozumiem dlaczego, smaku kawy nie znoszę a i za słodyczami nie przepadam. Więcej jest dosłownych zapachów czekolady- Musc Maori też ma w sobie kawową nutę tyle że to kawowa pralina.
OdpowiedzUsuń