środa, 16 kwietnia 2014

Carner Barcelona: Tardes



O ile wiele miałam problemów by opisać Cuirs to Tardes, kolejny zapach od Carner Barcelona właściwie opowiedział mi się sam gdy tylko zaaplikowałam go na skórę. Ze skruchą przyznać muszę, że z początku nie słuchałam zbyt uważnie lecz sącząca się z nadgarstków upojna orzechowa, świetlista słodycz szybko przyciągnęła moją uwagę. Bo choć Tardes nie budzi potężnych namiętności wywołuje gęsiej skórki, nie przyśpiesza bicia serca to jednak potrafi oczarować. Zwłaszcza kogoś kto lubi migdały.



Poemat na cześć migdała



Napisać że Tardes jest zapachem migdałowym to tak jakby stwierdzić, że kocie futerko jest miękkie albo trawa jest zielona. Oczywiście to wszystko prawda ale tak lapidarne stwierdzenia nie oddają istoty rzeczy bo przecież wiele jest faktur miękkości a trawa może mienić się setkami odcieni zieleni.



Ci z Was, którzy choć raz robili samodzielnie masło migdałowe świetnie wiedzą jak pachną pierwsze chwile Tardes. Świeże, delikatne jądra słodkich migdałów odarte z gorzkiej, brązowej skórki chrzęszczące cicho pod naporem tłuczka w moździerzu. Kremowa, gładka woń z każdym ruchem tłuczka coraz bardziej oleista, coraz bogatsza i wyraźniej orzechowa.
Jedwabista, smakowita słodycz zaciągnięta jest szorstką mgiełką zielonego, chłodnego geranium, chyba tylko ono powstrzymało mnie przed zlizaniem perfum z nadgarstka bowiem pod spodem skrywają się wciąż jeszcze ciepłe śliwkowe powidła, gęsta i aromatyczna esencja owocu smażona długie godziny wraz z kilkoma płatkami dzikiej róży.
W migdałową osnowę zapachu dyskretnie wplata się kwiatowa nuta. Znika z wolna orzechowa tłustość, jej miejsce zajmuje delikatna, krucha pudrowość heliotropu przez którą prześwituje seledynowe światło świeżej zieleni. Ten rozpowietrzający zapach efekt uzyskano, jak sądzę, dzięki zatrącającej o anyż, pikantnej woni nasion selera.
Baza pachnidła jest słodka upojną wonią świeżego siana schnącego pod dziurawym, drewnianym dachem. Wpadające przez otwory słońce tworzy mozaikę światła i cieni na stertach zwalonej byle jak trawy i przywiędłych, polnych kwiatów. Siano na które bezpośrednio padają słoneczne promienie pachnie intensywniej a słodycz zapachu koncentruje się aż do balsamicznej, syropowatej gęstości. Woń siana skrytego w cieniu zmurszałego dachu wciąż zachowała wspomnienie świeżej, soczystej kwiecistości, gniecionych źdźbeł i wilgoci rosy. Tutaj zapach cichnie zupełnie i znika choć raz, gdy porządnie wygrzałam zapach kieliszkiem wina i gorącymi emocjami odnalazłam jeszcze delikatny, drzewny finisz. 

Tardes po hiszpańsku znaczy wieczór i uważam, że to świetnie dobrane do zapachu imię. Pachnidło Carnes Barcelony może być świetnym towarzyszem pogodnych, letnich wieczorów, kompanem wyciszonym oraz dyskretnym, ulatniającym się szybko i po angielsku tak jakby nie chciał narazić nas na dyskomfort przedłużającej się obecności. Dla mnie to zbyt wyprzedzająca uprzejmość, takie towarzystwo mnie nie męczy.


Ilustracja pierwsza pochodzi ze strony http://www.pageresource.com/
drugą pożyczyłam z http://www.eattheweeds.com
trzecią można znaleźć na http://www.rtqualitynursery.com

1 komentarz:

  1. Boskie Tardes....moje ukochane.Piekna recenzja.Pozdrawiam.
    Anja

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...