piątek, 27 kwietnia 2012

Infusion d'Iris Prada

Dla zapachów Prady mam bardzo ambiwalentne uczucia. Podziwiam, szanuję, z przyjemnością tropię, ale na kimś. Prada sygnuje pachnidła perfekcyjne, chłodne, zdystansowane, eleganckie, tworzy wonne ramy dla nosicielki perfum. Aby wypełnić je adekwatną, nie tworzącą dysonansu treścią kobieta, w moim wyobrażeniu, winna być tak perfekcyjna jak zapach, ładna urodą reklam, starannie umalowana, uczesana na gładko, bez jednego niesfornego kosmyka, dumnie i z godnością płynąca przez przestrzeń na bardzo wysokich obcasach. Ja na moich szpilkach licząca sobie ponad metr dziewięćdziesiąt ciągle się potykam, miast majestatycznie stawiać kroki wciąż się śpieszę i plączę stopy, jestem nieustannie rozczochrana i nieumalowana i zupełnie nieładna. Całkiem więc do Prady nie pasuję.





Zapach, o którym dziś chcę pisać dodatkowo straszył mnie aurą "zapachu czystości", mydła, proszku, świeżego prania. A to zupełnie nie moje olfaktoryczne klimaty, nie to, żebym się jakoś szczególnie czystością brzydziła ale jeśli mam ochotę nią pachnieć po prostu idę pod prysznic zaopatrując się wprzódy w dużą ilość środków higieny osobistej. Obawiałam się też nieco rzekomej pudrowości perfum, akordu, który zwykle dusi mnie i dławi, zabiera tlen a same perfumy czyni dla mnie klaustrofobicznymi (i fobicznymi na różne inne sposoby).
Nie zabiegałam zbytnio gorliwie o testy i poznałam tą kreację Prady długo, długo po premierze. I było to jedno z najmilszych wonnych rozczarowań, jakich doznałam podczas moich pachnących podróży zapach bowiem tak miał się do moich wyobrażeń o nim jak.... irys do białej koszuli.


Zapach białej koszuli.



Infusion d'Iris nie jest zapachem czystości, jest zapachem czystym. Schludnym, zaryzykuję to słowo, choć mam świadomość, że nie brzmi ono dobrze w kontekście perfum. Nie czuję w nim ani dominującego mydła ani dopiero co rozwieszonego prania, piżmo jest dyskretnie ukryte w podstawie, oddychając tymi perfumami mam wrażenie, że wciągam do płuc orzeźwiające powietrze letniego poranka, czyste i chłodne choć można już wyczuć, że zbliża się upał. 
 Infusion d'Iris nie jest wcale pudrowy choć kłącze irysa wyraźnie jest obecne podczas całego, bardzo długiego życia zapachu na skórze ale dodaje ono zapachowi świeżości i kwietnej, powietrznej lekkości  nie dusząc, nie dławiąc, nie osypując się miałkim proszkiem.
To perfumy jasne, czyste, świeże, pełne niewymuszonej, spokojnej elegancji. Dyskretne, intymne i bardzo kobiece. Nie tworzą sztywnego gorsetu stylizacji dyscyplinującego każdy włos na głowie i każdą myśl w niej ale skłaniają do wyprostowania pleców, zwolnienia kroku, podniesienia podbródka. To biała damska koszula świata perfum, elegancka ale uniwersalna, pasująca niemal do wszystkiego, zawsze będąca w modzie, stosowana na każdą prawie okazję.
Infusion d'Iris otwiera się niesłodkimi cytrusami pełnymi drobnych, gorzkawych, gdy się je z nieuwagi rozgryzie, pestek jedzonymi dopiero co umytymi dobrym mydłem dłońmi. Jasne, zielone, żywiczne galbanum tnie orzeźwiające owocowe aromaty, rozpowietrza je, rozświetla dla miękkiego, delikatnego zapachu kwiatów pomarańczy i irysa, świeżego,   pełnego roślinnego soku przywodzącego na myśl tak kruche, sztywne płatki strzelistego, smukłego kwiatu jak i dopiero co rozcięte żółtawe kłącze płukane strumieniem chłodnej wody.



Wilgotny cedr pełen żywic, świeżo ścięty, broczący sokiem dodaje zapachowi odrobiny chropowatości pogłębiając wrażenie czystości i orzeźwienia. Skontrastowane odrobiną zielonego wetiweru kadzidło pojawia się późno, najpierw w postaci chłodnej i subtelnej strużki dymu, po jakimś czasie przybiera na sile ale nie bucha płomieniem ani nie kłębi się  burą chmurą. Pozostaje zimne i czyste, w jego oparach rozsycha się irysowe kłącze i ujawnia swe pudrowe oblicze , nie wdziera się jednak do płuc, nie sypie się do nosa, wciąż jest świeże, jasne, przestrzenne.


Nosząc Infusion d'Iris obowiązkowo do białej koszuli ciepłymi porami roku mam wrażenie unoszenia się w prywatnym obłoku wyrafinowanej, minimalistycznej elegancji, nienarzucającej się, stonowanej, dającej poczucie komfortu podobnego do tego, który sprawia ciału  dotyk chłodnego, cienkiego płótna. I czuję się z tym tak dobrze, że mam ochotę rozpiąć jeszcze jeden góry guzik mojej koszuli.








Ilustracja pierwsza, zdjęcie z pokazu mody domu Prada pochodzi z http://online.wsj.com/article/SB10001424052702304474804576371382087969522.html
Ilustracja druga, Audrey Hepburn w białej koszuli, pożyczona została z znakomitego, bardzo ciekawego bloga http://wizerunek.blox.pl
Ilustracja trzecia pochodzi z http://www.bank-zdjec.com/foto/7188/

10 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci takiej ładnej opowieści zaserwowanej przez Infusion d'Iris! :)
    Jest naprawdę dobrej jakości a czasami przydałoby się jakieś takie miłe, czyste pachnidło bez pretensji do "pachnienia". ;) No trudno. Będę szukać dalej.
    A Ty się nie przejmuj nikim! Daruj sobie sztywność w kwestii guzika, służbą mundurową nie jesteś. :) Jeden to jeszcze nie rozchełstanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jak na Tobie pachnie ta Prada? Mam wrażenie, że to pachnidło względnie skóroodporne, to znaczy, że pH i inne właściwości ciała zepsuć je mogą w bardzo ograniczonym zakresie.
    Nie twierdzę, że to perfumy przełomowe czy innowacyjne ale nosi mi się je naprawdę przyjemnie.

    A co do guzika- z tym będzie problem bo ja programowo mam odpięte trzy górne. Kolejny byłby czwarty- a to już jest rozchełstanie, zapewniam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chciałabyś wiedzieć. ;))
    Jak irysy, zostawione na noc na dworze w porę przymrozków i poniewczasie zabrane do domu. Zaczynają gnić. Dom jasny, czysty, sterylny niemal a zgnilizną wali. ^^
    A potem pudrem starym.

    Aa. O tych trzech nie miałam pojęcia. :) To rzeczywiście, nie przystoi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rety. Na mnie dokładnie tak pachnie Iris in Silver Mist Lutensa.
    Tyle, że tam jest jeszcze duża komponenta gnijącej marchwi.
    Puder też się znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że to wstyd ale ja nieobeznana jestem w temacie i właśnie postanowiłam się obeznać :P. Szukam zapachu czystego z opisu takiego właśnie jak podajesz, zobaczymy co się na mej skórze "wymodzi". Swoja drogą to chyba te perfumy sprzedają w ilości 1l z dodatkowym opakowaniem do uzupełniania w mniejszej pojemności...

    OdpowiedzUsuń
  6. Polu, do bielizny pościelowej, ubrań i pomieszczeń te duże butle chyba są. Ale i te "typowo perfumowe" są chyba też o sporej pojemności. U mnie było czysto, ale za dużo pudru ;)
    Pozdrowienia,
    Trzy_ryby, podczytuję w miarę regularnie, bardzo lubię Twojego bloga.
    tri

    OdpowiedzUsuń
  7. znalazłam na aukcjach zestawy 750ml Edp plus 1l Wody do prasowania :) obie w dużych butlach plus pusta 30tka plus lejek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Polu, na Allegro są i pięćdziesiątki i setki, są też próbki gdybyś obawiała się kupić większą pojemność w ciemno. Chyba że zechcesz poczekać do jakiejś rozbiórki/większej wymiany na trochę Prady na spróbowanie- w zestawie z Teatro Alla Scalla :)

    Tri, dziękuję najpiękniej jak potrafię.
    Zauważyłam, że gdy jest naprawdę gorąco i na mnie wyłazi z Infusion d'Iris jakby więcej pudru. Więcej niż mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  9. A na mnie W ogóle Prady podszywają się pod elegancję, jakby męskawe nuty były gwarancją elegancji. Ale to za mało.
    Prawda wychodzi potem (dosłownie)- a w Infusion w szczególności robi się przypudrowany brudek.
    A jednak, nawet, kiedy to wiem, jak pomyślę "Prada" widzę czystość i elegancję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot, siła wdrukowanej sugestii. Infusion d'Iris to chyba jedyna Prada, która dobrze na mnie leży, inne także nie układają się elegancko ja jednak uparcie postrzegam tą markę jako wcielenie klasy i szyku.
      I jak tu upierać się, że reklama nie działa??

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...