środa, 12 września 2012

Christian Dior Miss Dior

"Jesteś jedyną kobietą, która wysiadając z samochodu czyni ulicy zaszczyt stąpając po niej", pisał w liście do Marleny Dietrich Ernest Hemingway. 
Piękna, twarda, niezłomna. Wierna swoim przekonaniom odrzuciła propozycję Hitlera, który zachęcał ją do powrotu do Niemiec, z których wyjechała gdy tylko nazizm doszedł do władzy. Miała być królową Rzeszy, została jednak w Stanach, w nowojorskich klubach upijała w sztok amerykańskich milionerów i wyłudzała od nich pieniądze na wojsko.
To nie była słodka piękność. To kobieta, z którą trzeba się liczyć.




Błękitny Anioł.


Nie wiem jakich perfum używała Marlena Dietrich ale myśląc o niej zawsze wyobrażam sobie, że były to Miss Dior. Klasyczna, szyprowo- kwiatowa Miss Dior premierę swoją miała w 1947 roku, wtedy gdy Marlena Dietrich święciła swe największe triumfy jako piosenkarka na salach koncertowych całego świata.  Ubrana w obcisłe, zdobne w cekiny długie suknie i białe etole albo w stroje w męskim stylu, w cylindrze, z cygarem w dłoni, śpiewała. Niski, chropowaty głos, zmysłowy jak muczenie kota, miękki i drapiący zarazem sprawiał, że słuchaczom dreszcze wędrowały wzdłuż kręgosłupa. Do dziś tak działa. Tak jak Miss Dior.



Zapach otwiera się na podobieństwo krótkiego, zdecydowanego gestu dłonią. Ostro ale bez nadmiernej ekspresji, bez egzaltacji i powłóczystego woalu. Ciemna, gładka zieleń galbanum wraz ze świeżymi aldehydami i tłustą, niesłodką, białą gardenią to pozdrowienia z dawnej epoki perfumiarstwa, przykuwające uwagę zaproszenie do świata, który przebrzmiał, do epoki kobiet dumnych i eleganckich, do czasów zapachów wytrawnych, wywołujących gęsią skórkę a nie ślinotok. Nieco kwaśna szyprowa podstawa zapachu wyczuwalna już w otwarciu kilka pierwszych chwil zdaje się być nieco fizjologiczna, wilgotna od potu, stygnie jednak, jaśnieje do głębokiej sepii starych fotografii w objęciu gorzkich ziół. Akord kwiatowy zjawia się niepostrzeżenie, wpełza na skórę, wilgotny, zielony. Trzeba czasu by mokre od rosy pąki rozpuchły w nieco pudrowe kwiaty. Konwalia, jak zawsze odrobinę syntetyczna, stonowany, chłodny jaśmin, kruchy, szklisty kwiat pomarańczy, ciężki i senny ylang splecione razem tworzą kobiecą równoważnię męskiego otwarcia, zmiękczają, wygładzają, rozświetlają ale w żaden sposób nie odbierają Miss Dior szyprowej drapieżności.


Skóra ukryta w podstawie zapachu jest dziwnie kremowa, jakby nasiąkła wilgocią dębowego mchu, lesistego, zielono- dymnego, pełnego chmur. Zjedzony przez deszcze chropowaty akord drzewny z wiórowatym, dziwnie niemaślanym sandałowcem na przedzie sprawia że korzeń wetiwerii zdaje się być dziwnie ostry, jakby cienkie roślinne nitki naszkicowano rapidografem kalecząc materię zapachu, fizjologiczne labdanum, drapieżne, niebezpieczne jak nieoswojone zwierzę kryje się i pręży tuż przy ciele.
Po kilku godzinach znajduję wtuloną w skórę zwierzęcą, czystkową żywicę, która, wytraciwszy swoją dzikość poczęła się pluszowo łasić i wciąż wilgotną, dębową mszystość z ciepłą, kruchą paczulą. Akord kwiatowy znikł dawno pozostawiając po sobie opalizujące echo i suchy puder skruszonych, wyschniętych płatków.


Reformulacje niestety nie oszczędziły Miss Dior. Posiadam flakon wyprodukowany jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, zapach jest głęboki, zdecydowany, szyprowy, altowy, szorstki, na wskroś elegancki i nie całkiem podobny do Miss Dior skaranej dopiskiem Orginal, w której agresywna, sztuczna, mydlana konwalia dominuje kompozycję, która przez to nie jest już ani klasyczna, ani zmysłowa, ani oryginalna.



Pierwszą fotografię Marleny Dietrich pożyczyłam z serwisu http://www.bemodels.pl
Ilustracja druga to praca Rene Gruausa opisująca Miss Dior
Ilustracja trzecia to kadr z filmu Błękitny Anioł Josefz von Sternberga z 1930 roku.

22 komentarze:

  1. Aż żałuję, że nie wąchałam wersji z lat dziewięćdziesiątych, bo obecna wersja dla mnie jest nudna i mydli się na mnie okropnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo , Rybko , jak Ci dobrze , że masz starą Miss :) . Pamiętam ją - była absolutnie powalająca , poreformulacyjnej nie znam , ale może to i dobrze ... Dlaczego jak jest dobry zapach , musza go zabić ? Co komu stara Miss złego zrobiła , że ją zniszczyli , ja się pytam ?

    Ale Błekitny Anioł nie pachnie Miss - lekko rozmemłana diwa podrzędnego kabaretu nie ma tej klasy , tu bardziej mi pasuje Mitsouko i jej niechlujne majtki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A nawet bardziej niz Mistsouko pasuje mi Boudoir - ciężki , słodki , czepliwy i te obłoki pudru , wydmuchnięte w nos profesora :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Tovo, na mnie nowa Miss Dior też nie układa się dobrze. Najbardziej bolą mnie fakt, że producent twierdzi, że receptura Miss Dior pozostała niezmieniona od 47 roku. To wierutne kłamstwo, łatwe do wyłapania nawet dla niezbyt subtelnego nosa- ot, takiego jak mój.

    Parabelko, wiem że szczęściara ze mnie. Choć we flakonie niewiele już zostało,, oszczędzam zatem jak mogę.
    Chyba w okolicach 200 roku zmieniły się przepisy co do zastosowania mchu dębowego w perfumach- to była dobra okazja aby ukatrupić parę co lepszych zapachów. No po prostu nóż się w kieszeni otwiera, jak to mawia mój Miły.

    Mitsouko dla mnie jest zbyt wycofana i introwertywna by występować, w kabarecie, w teatrze, gdziekolwiek indziej. Jest dzika, źle czuje się będąc w centrum uwagi, nie jest istotą sceniczną- gdyby znalazła się w świetle reflektorów pokazałaby język publiczności, potem zrzuciła buty i boso, pędem uciekłaby ze sceny.
    Boudoir zaś hmm, dusi mnie ten zapach i się go boję.
    Sceny też się boję- więc może naprawdę by pasował :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz , jaka z Mitsouko dziwaczka , na mnie jest lekko bezczelna , niezależna i kieruje się wyłącznie własnymi zachciankami , więc akurat pasuje . Co prawda ja w niej tych osławionych majtek nie czuję , ale jest w niej pewna oleistość , taka wymięta bielizna , czysta ale wymięta ;)
      Boudoir jest duszący , owszem , ale jest też kobiecy w sensie takiej wampowatej , gęstej , dominującej kobiecości , pozornie uległej ale naprawdę dominującej i niezależnej i właśnie duszącej swym nadmiarem .

      Usuń
    2. Właśnie za to tak pokochałam Mitsouko. Za tą nieprzewidywalność i piękno, które nie zabiega o poklask, nie dąży by być powszechnie uznane.

      Opisałaś Boudoir tak że zapragnęłam znów je powąchać. Testowałam ten zapach bodaj dwa razy i za każdym razem przysiadł mi na piersi ciężarem i, jak zmora, dusił. Ale niezależna, dominująca kobiecość to jest to co mi się podoba. Nie tylko w perfumach.

      Usuń
    3. MOże Buduaru użyłas za dużo :)

      Usuń
    4. Hmm, może. Ale ja nie zwykłam zlewać się perfumami, na co dzień stosuję dwa- trzy psiki zapachu.

      Usuń
  5. Och, chciałabym poznać starsze wersje tych perfum! Znam tylko obecną (marność nad marnościami) oraz poprzednią, ździebko lepszą. Kiedyś jeszcze miałam do czynienia z jeszcze inną (chyba, bo miało to miejsce dobre paręnaście lat temu ;) ), ale wtedy nawet nie widziałam wielkiej różnicy między zapachem perfum a zapachem szamponu do włosów, więc się nie liczy. :)
    Pewnie dlatego kiedy zobaczyłam tytuł posta oraz ilustrującą kojarzenie Marlenę D., zdziwiłam się niepomiernie, Uff, jakie to szczęście, że pisałaś o poprzedniej wersji Diorówny. ;)
    Więc jednocześnie cieszę się, że opisałaś tę "porządną" wersję oraz zazdroszczę tego, że masz flakon (nawet z resztką wody). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedźmo , stara Miss Dior była potęęęęężna - ja pamiętam ją z końca lat 80 . Nie potrafię jej opisać , bo nie znałam się wtedy na zapachach , ale rozpoznałabym ja natychmiast . Moc miała ogromną i charakterna była jak mało co - z tego co dziś jeszcze jest , porównywalna może jakościowo z Palomą - równa siła rażenia i trwałość . Nawet kolor był inny - dzisiejsza to siuśki , tamta była jak niezbyt mocna herbata , wyraźnie brązowawa , no i kształt flakonu inny - leżący prostopadłościan , nie stojący .

      Usuń
    2. Wiedźmo, zestawienie tej nowej Miss Dior z Marleną Dietrich nigdy nie przyszłoby mi do głowy. Nie ten charakter i za dużo mydła.
      Teraz trochę się zagubiłam i nie wiem którą wersję ja posiadam. Moja miała kartonikowe opakowanie w jodełkę które amba wcięła już wiele lat temu. To 50tka więc kształt jest taki jak piszesz Parabelko kolor też się zgadza- ale nie wiem czy to aby nie skutek tego, że perfumy są już dość wiekowe.

      Usuń
    3. w jodełkę czy w pepitkę ;) ?

      Usuń
    4. Hmm a czym różni się jedno od drugiego?
      Pójdźmy na kompromis: opakowanie białe w czarny rzucik :)

      Usuń
    5. Jodełka to tak jak klepki na podłodze , a pepitka to kurza stopka - takie rogate kwadraciki w dwóch kolorach . Jeżeli białe w czarny rzucik to pepitka ;) zresztą flaszka starej Miss Dior była w pepitkę wytłaczana .

      Usuń
    6. Możliwe. Jak już gdzieś pisałam kartonik przepadł mi już dawno, pamiętam że był w czarny wzorek, drobny i geometryczny. Szczegóły w pamięci nie ostały się.

      Usuń
  6. Piękne skojarzenie, Marlena Dietrich musiała mieć niesamowitą osobowość, której odzwierciedlenie dają nam jej niezapomniane nagrania. Zawsze mam ciarki słuchając tego charakternego i niskiego, nawet jak na alt, głosu. Lili Marleene odtwarzał namiętnie mój Tata, kiedy byłam dzieckiem, stąd mam do niej ogromny sentyment.

    Nie miałam okazji poznać Miss Dior w żadnym wcieleniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie się zmotywowałam żeby dokładnie przeszukać ebay... Jak znajdę flaszkę w dobrej cenie to podzielę się ze wszystkimi pod tą recenzją :) Opis jest piękny i sugestywny i podoba mi się tekst ze ślinotokiem i ciarkami... coś w tym jest

    OdpowiedzUsuń
  8. nawet na rodzimym allegro jest taka chyba ciut strasza flaszka:

    http://allegro.pl/christian-dior-miss-dior-orginal-i2614113527.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Księżniczko mamy więc sentyment do tej samej piosenkarki choć ja odkryłam ją dość późno, już dorosłą kobietą będąc.

    A co do Miss Dior, jeśli miałabyś szansę poznać starszą wersję to polecam Ci ją gorąco. Skoro trafia do Ciebie Paloma to i Diorówna pewnie by Cię nie odrzuciła. O nową wersję tych perfum zaś nie warto zbyt zabiegać.

    Polu, znaczy tu rozdawać Miss Dior będziesz?! :)
    Uważaj, bo potraktuję to poważnie :)
    Zainspirowana Twoim wpisem pobiegłam szperać na eBay ale nie znalazłam tam tej wersji, której resztki posiadam. Niestety.
    Ale może źle szukam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstaw zdjęcie tej wersji, to jak się natknę to dam znać. A jak upoluję sama to na prawdę skontaktuję się celem rozparcelowania. Poważnie pisałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysłałam Ci zdjęcia na maila. I trzymam kciuki za poszukiwania bardzo, bardzo mocno.

      Usuń
  11. Mam po roku czasu się udało co prawda EDT i jakieś 45 ml ale jednak chętnam się podzielić.
    http://roseisarose.blox.pl/2012/05/Miss-Dior-w-4-odslonach.html
    tak jak tu pierwsza z lewej z reszta chyba to nawet ta sztuka po adresie nadawczyni sądząc.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...